Wkurwy oznaczone tagiem: ‘chodnik’
Z cylku, co mnie dzisiaj wkurwiło.
16 lutego, 2010, Autor: joawelGłupie baby, stojące w sklepie na całej szerokości przejścia i wybierające 10 minut czy kupić Fakt czy Super Express, jakby to miało jakieś znaczenie. Głupie małolaty stojące na całej szerokości chodnika i pieprzące trzy po trzy. Głupie towarzystwo w pracy, zachowujące się jakby ich iloraz inteligencji był odwrotnie proporcjonalny do ilości zadanych głupich pytań. Głupie tramwaje a właściwie to jeden konkretny, który najpierw mi spierdolił jak jechałam do centrum a potem jak z niego wracałam.
I to, co przechodzi mój normalny poziom wkurwienia a mianowicie ozdoby chodnikowe. Pracuję w nowym budynku, którego okolicę zaprojektował jakiś jebany debil i muszę się przechodzić po tym dzień w dzień. Pomiędzy normalne płytki chodnikowe powtykane są paski śliskiego jebanego czegoś. Od ściany do skraju chodnika się to ciągnie, ma szerokość 10 cm i występuje w przyrodzie, co jakieś ¾ metra. I jak nie dam kroku, to muszę wreszcie na to stanąć, bo przecież nie będę przebierać nóżkami jak przy Polonezie. A co się dzieje przy zetknięciu obuwia z tym czymś? Wpada się w poślizg niekontrolowany. I kurwa obstawiam, że ci, co to widzą mają setny ubaw z tego.
Wkurwia mnie to niemiłosiernie, bo po pierwsze nie lubię się ślizgać, po drugie nie podoba mi się to wcale bo chodnik to chodnik, po trzecie najważniejsze zawsze o tym gównie poślizgowym zapominam i gnę się jak jakiś jebany akrobata byle tylko się nie wypierdolić.
Tagi: baby, chodnik, małolaty, poślizgPrzez zaspy, przez śniegi.
16 grudnia, 2009, Autor: joawelKurwa, kurwa, kurwa!
3 minuty temu, weszłam do domu i kurwa taka jestem wkurwiona, że jeszcze przed spaniem to piszę.
Wyszłam od znajomych (23.30) a tu biało, nie zdziwiłam się, bo śmierdziało śniegiem cały dzień więc w końcu spadł. Zasypane wszystko w chuj. 2,5h temu było normalnie. Jak to tak szybko napaduje?! Mniejsza o to.
Wsiadam do samochodu, myślę pewnie ślisko, ale dobra jestem na zadupiu (niektórzy twierdzą, że tak nie jest, ale skoro to ostatnie osiedle z tej strony miasta to chyba, to nie śródmieście), więc jestem na zadupiu, myślę wjadę do miasta będzie rozjeżdżone i może nawet odgarnięte. Niestety się pomyliłam. Lekko ślisko, za nic nie widać gdzie pasy są, bo mamy kurwa farbę w kolorze śniegu, więc jedziemy na oko. Panowie z policji nudzą się prewencyjnie spowolniając ruch, który sam się spowalnia przez ten z dupy śnieg. Nawet widziałam 3 pługi, ale oczywiście z podniesionymi spychami i nic im nie leciało z pod ogona w postaci piachu/soli. Gdzie one kurwa jadą? Na naradę z innymi pługami? Przegrupowują się jak w razie natarcia z północy? Jak już jadą na manewry to po drodze mogły by coś zgarnąć, a nie puste przebiegi robią. Głośno się nad tym zastanawiam, reszta ekipy samochodowej mnie uświadamia, że nie obędą odgarniać póki śnieg pada. Myślę, faktycznie coś takiego już było w czasie poprzednich zim. Trochę to głupota, bo co jak będzie padać do marca? No i czy w czasie, gdy pada nie jeździ się, czy jak? W każdym razie jest to jakieś wytłumaczenie, z dupy, bo z dupy, ale jest. Gdy tylko temat skończyliśmy wjeżdżam na most Uniwersytecki i oczom nie wierzę. Z chodnika właśnie zjeżdża mały niewyrośnięty pług, przejeżdża grzecznie po pasach na drugą stronę mostu, pokonuje krawężnik, wjeżdża na chodnik i zaczyna zgarniać śnieg!! Jak pierdole, kurwa mać. A śnieg na jezdni to kurwa, co? Gorszy jakiś? Zajebiście, że na chodniku nikt się nie wyjebie albo przynajmniej będzie miał większe szanse na nie odwiedzenie chirurgii, ale kurwa, co z drogami? Co z moim wytłumaczeniem? To jak to kurwa działa, że z chodnika to można a z jezdni to już nie? I tak będzie napierdolone rano na tym chodniku i tak. Zresztą jak na jezdni.
A tak poza tym, to zima znów zaskoczyła drogowców i takie jest odwieczne prawo natury.
Tagi: chodnik, drogi, odśnieżanie, śnieg