Wkurwienia w kategorii: ‘Dowcipy’
Przygody przedsiębiorców
23 lutego, 2022, Autor: NukaI nie, nie mam tu na myśli wcale kanału na YouTube. Po prostu mój były lubił nosić takie dziwne kamizelki, co sprowokowało mnie teraz, by rozprawić się ze wspomnieniem ówczesnej żenady. ;-)
Lecz do brzegu, Nuka. Do brzegu…
Panu kamizelce wydawało się, że nosi się jak Pan, a o sobie to mówił, że ma po prostu „włoski styl”.
Próżno u niego było jednak dopatrywać się większego zamiłowania do Florencji, ale to zawsze dobrze brzmiało, że on ma ten „włoski styl”.
Że tak niby wiecie, on znał się na stylu i szyku.
Czymkolwiek włoskim chciał jeszcze zabłysnąć – czy to skórzanym etui, skórzanymi butami, skórzanym paskiem, białymi, zawsze dobrze odprasowanymi koszulami, przeciwsłonecznymi okularami – to od początku był ubrany w rozgłos.
On lubił po prostu rzucać się w oczy.
A że był śmieszny, to i kilka razy postanowił być też zabawny.
Podam kilka przykładów.
Pamiętam, jak kiedyś w restauracji wymyślił swoje wykwintne danie, któremu to nie sprostałby pewnie i żaden najlepszy włoski kucharz, natomiast spojrzenie kelnerki byłoby tu dla mnie dziś jak Raffaello.
Bo wyrażało więcej, niż tysiąc słów.
Ale co ja – jako dwudziestoparoletnia dziewczyna mogłam o tym spojrzeniu jeszcze wiedzieć…
Dziś bym to już trafnie odczytała i odeszła od stołu, zanim kelnerka przyniosłaby ten makaron w 5 sosach.
Lecz prawdziwy makaron, to był ten, który on mi nawijał na uszy.
Pozwolę sobie wyłowić kilka perełek, z włoskiej bajki, prosto z adriatyckiego morza:
A) Pan kamizelka miał kontakt z byłą, bo czasem psuł się jej samochód
Czytaj – > nadwozie i podwozie ważna rzecz! Gdzież i ja mogłabym nie dbać o bezpieczeństwo jego byłej?!
O, pardon, Monsieur!
Mi scusi!
B) Rozmowa o dłuższych perspektywach życiowych – > w sumie to on w życiu nic nie oszczędza. No krótko: Carpe diem.
A w ogóle to wszystkie oszczędności stracił na byłą. Tak, tę od auta. Bo to zła kobieta była…
A on – wszak jedynie hojny Włoch.
C) Gdzie się człowiek z nim nie ruszył – po kilku minutach fake – szarmanckiego zachowania, słoma z włoskich butów nie mogła się doczekać, aż wyjdzie poza skarpetę:
– Czerwonego wina nie macie?
– Irytują mnie te głośne dzieci…
– Wiesz, z Łukaszem to mnie w sumie wiele nie łączy, ale że ma ten biznes, to zawsze dobrze być gdzieś obok.
– Ta Martyna to:
(tutaj najczęściej używał:)
a) kurwa
b) idiotka
-… I w ogóle to mam wrażenie, że ona się wstydzi tego swojego faceta…
Dodam:
Nie, Martyna kurwą nie była. Dzieci nie były głośno, tylko po prostu były. ;-) A Łukasza doił równo i zawsze, gdy czegoś od niego potrzebował. No i do tego ta cała reszta…
Ehh… – wzdychał głośno.
Ta cała reszta…
– Reszta to debile.
Kłótnie potem już też były iście włoskie.
Ale nawet bardziej włoskie, niż w samych Włoszech.
Najbardziej podobał mi się tekst, kiedy po tym jak go zostawiłam, pisał jak opętany, że zniszczy mi życie. Słyszałam to już tyle razy, że te słowa znaczą dla mnie mniej więcej tyle co: masz brudny samochód. Albo i nie, nawet autem przejmę się bardziej. 👌
Z tym że mówił mi tak jedynie tak na początku.
Bo później to już było tylko lepiej. 💁♀️
Zacytujmy, by przypomnieć:
– Jesteś pierdoloną egoistką
Że w ogóle mam się z nim nie kontaktować (tutaj istotne, że pisał sam do siebie od 3 tygodni po 15 SMS-ów dziennie). 👍
Że mam mu się na oczy nie pokazywać ( jedyna rzecz, co do której byliśmy zgodni, bo nawet nie miałam tego w planach. ;-) )
Ale po informacji, że czeka na mnie pod moim blokiem, to się już troszeczkę i włosko wkurwiłam.
Poinformowałam jegomościa, że wszystkie jego sms-y skrzętnie zachowuję i dobrze, że się zobaczymy, bo właśnie wybieram się na komisariat.
I nie uwierzycie! No… jak ręką odjął! 💁♀️
Wszelkie włoskie boleści odeszły w zapomnienie…
Potem było jeszcze tylko kilka fejkowych zaproszeń na Facebooku w ciągu roku, podesłanie mi malware na maila, oczernienie u kilku wspólnych znajomych i wreszcie… – jak zakończył żałobę – ten cudowny błogi spokój. ;-)
;-) którego za nic nie zamienię 😅
Pozdrawiam ✌️
N.
(P. S. I proszę… nie oceniajcie wyborów młodej Nuki 😂)
Tagi: jest, nowelą, ŻycieWITAM w mieście kurwlów Bolski
14 kwietnia, 2019, Autor: Bill BramaPrzyjemna mieszanka potu, trawionego alkoholu oraz skarpet z domieszką rzygów wkradła się dyskretnie moje nozdrza. Dumny, dostojny i lekko przygarbiony majestat ukazał się moim oczom. Spotkałem prawdziwego polskiego szlachcica XXI wieku. Ludzie w popłochu przesiadali się w inne części tramwaju, żeby miał odpowiednią i wygodną przestrzeń dla siebie, skoro już zdecydował się jechać tym samym numerem. Cóż to był za wspaniały obraz szacunku. Polacy jednak w czasach wolności też potrafią ze sobą wspaniale współpracować.
Gdy tylko stanąłem stabilnie na chodniku, wprost w moje oczy zaświecił blask gołej dupy, delikatnie osuwającego się na bruk sarmaty. Każdemu może się zdarzyć taka niefortunna sytuacja, zwłaszcza ludziom tak wysoko urodzonym. Ów pan pojął prędko, iż jego pomyłka przyprawiła zgromadzone damy w delikatne rumieńce. Także zręcznie się podniósł, a razem z nim jego spodnie – ku rozczarowaniu widowni, której los dzisiaj nie poskąpił widoków. Na szczęście spodnie kiwającego się na wietrze jegomościa nie trzymały się jak należało i wnet opadły mu do kostek, wystawiając na słońce jego krewetkę. Przechodzące kobiety żałowały, że nie mogły się ubrać lepiej na taką okazję, bądź też mdlały z zachwytu. Ja mogłem tylko zazdrościć.
Gdy wszedłem do klatki mojego kolegi poczułem zapach gówna. Od razu wiedziałem, że tylko polski szlachcic mógł w ten sposób darować swój kał swoim sługom. Zapach gówna pogoni ten plebs do pracy, by mogli ciężko harować na zasiłek autora tego placuszka przed windą.
Omówiwszy z kolegą sprawy nieistotne dla tej historii i ogólnie całego świata, postanowiłem wrócić do domu tym samym tramwajem co przyjechałem. Miałem dość żuli i innych ludzi na dzisiaj, więc utworzyłem wokół siebie barierę w postaci słuchawek i rozproszyłem ją niczym tarczę ochronną. Wtem jakby znikąd przede mną stanął żul. Swoim otworem gębowym zanurzonym gdzieś w gęstej brodzie, klejącym się od jakieś wydzieliny coś do mnie mamrotał. Nic nie słyszałem, ale widziałem jak zręcznie mieli wargami swoje płyny w moją stronę. Bariera niestety pęka jak bańka mydlana pod szablą takich szlachciców. Spojrzałem mu prosto w oczy, wykrzywiłem twarz w największej nienawiści na jaką było mnie stać i ryknąłem: PRECZ! Jego oczy wciąż wyrażały ten sam bezmyślny wyraz z tym, że jego otwór gębowy zaczął ruszać się w szybciej. Wyciągnąłem słuchawki i usłyszałem szaleńczy bełkot o rodzinie i innych głupotach. GŁUCHY JESTEŚ?! WYPIERDALAJ, BO CI ROZKURWIĘ ŁEB! Zmroziło dziada. Cofnął się kilka kroków i kalekimi ruchami oddalił się ode mnie, cicho szlochając pod nosem.
Czy oglądając codziennie biedę spowodowaną bezmyślnym alkoholizmem, przestałem rozróżniać faktyczne cierpienie od babrania się w gównie własnych błędów? Czy obraz śmierdzącego gównem żula, który czerpie satysfakcję z obrzydzenia jakim go darzą inni można przypisać każdemu, kto nie zareagował odpowiednio na czas by uchronić się przed życiem na ulicy? Przecież w dzisiejszym świecie bardzo łatwo można stać się głodnym i odrzuconym. Z drugiej strony przecież istnieje bardzo dużo placówek, które w prosty sposób pomagają odbić się od dna wszystkim którzy tego pragną.
Czy po prostu pozwolić temu światu być takim jakim jest, i w swojej szarości najmniej szkodzić innym, ograniczając kontakt werbalny do minimum? Czy nie lepiej pozostać cichym, skoro cisza i milczenie jest jedynym co po nas pozostanie?
Tytuł filmu(scenariusz)
9 marca, 2018, Autor: Bill BramaFILM BEZ TYTUŁU
Bohaterowie: Testo, Mokebe, Mężczyzna 1, Mężczyzna 2, Mężczyzna 3, Dziewczyna 1, Stażyści.
Scena 1
Ujęcia sauny, dźwięki głośnej rozmowy.Kamera przechodzi do środka gdzie siedzi 3 nagich, łysych, umięśnionych mężczyzn, wydziaranych w patriotyczne symbole. Żywo dyskutują.
Mężczyzna 1
I ten ciapak jebany już jak dostał pierwszego buta to się obsrał!
Mężczyzna 2
Każdemu ciapakowi nagle sraka ścieka po kolanach jak nie mają się czym wysadzić.
Mężczyzna 3
Kurwa u nas tylko by spróbowali się wysadzić, ja pierdolę zniszczylibyśmy ich wszystkich kurwa!
Mężczyzna 2
A jak ciapatych to i czarnych trzeba by rozkurwić.
Pozostali aprobują
Do sauny wchodzi Testo. Do końca filmu nie zostaje ujęta jego twarz, tylko pojedyncze fragmenty sylwetki. Kamera wręcz nie daje rady go zfilmować w całości. Siada w kącie sauny, przysłuchuje się w milczeniu. Pozostali nie zwracają na niego uwagi.
Mężczyzna 1
Czarni mnie tak wkurwiają. I te jebane szmaty, co lepią się do nich jak muchy do gówna, kurwa!
Mężczyzna 2
Bo są jebanymi kurwami, i potrzebują bolca jak Twoje udo!
Mężczyzna 1
Bo się puszczają z jakimiś pizdami, co nie wiedzą gdzie chuja wsadzić.
Mężczyzna 2
Takie to trzeba napierdalać żeby się opamiętały! Pizdami myślą głupie szmaty!
Mężczyzna 3
Kurwa ale i tak dobrze, że tych jebanych czarnych u nas tak dużo nie ma.
Mężczyzna 1
I dobrze kurwa! Jakbym zobaczył czarnucha to bym go zajebał!
Zbliżenie na mężczyznę w kącie. Na jego twarzy zarysowuje się uśmiech. Rozmowy zamieniają się w puste dźwięki. Wchodzi piosenka Tupac – Smile.
Scena 2
Ujęcia życia nocnego w Gdyni. Ludzie palą shishę na tarasie jednej knajpy. Na ulicach przejeżdża limuzyna z wieczorem panieńskim. W tle leci cały czas poprzednia piosenka. W pewnym momencie z jednego ujęcia wychodzi dwójka eleganckich mężczyzn – Testo i Mokebe. Muzyka przycicha, zbliżają się do czarnego budynku z neonowym napisem „Galaxy” na dachu. Ze środka słychać głośnią piosenkę Guru Groove Fundation – golden love. Ochrona ich serdecznie wpuszcza do środka. Ujęcia imprezy. Piękna kobieta prowadzi dwójkę bohaterów do loży VIP. Na stołach tańczą tancerki. Mokebe spogląda z góry na parkiet na dole. Jego wzrok spotyka się z Mężczyzną 1, który tańczy z piękną Dziewczyną 1. Patrzą chwilę na siebie z nienawiścią, następnie Testo wskazuje palcem na Mężczyznę 1 i mówi mu coś do ucha. Mokebe się zaśmiał. Tymczasem siadają na nich 2 kobiety. Muzyka się zmienia. Sceny imprezy.
Scena 3
Z klubu wychodzi Testo i Mokebe. Muzyka przycicha do dźwięków ze środka budynku. Obydwaj w towarzystwie kobiet. Zza ich pleców z klubu przeciska się Mężczyzna 1 w towarzystwie swojej pięknej Dziewczyny 1. Testo pogania swoje dziewczyny do taksówki zostawiając im klucz do pokoju hotelowego. Szturcha Mokebe wskazując na Mężczyznę 1 i wbiega na niego, powalając go na ziemię. Mężczyzna 1 próbuje walczyć, bezskutecznie. Przeklina i krzyczy.
Testo
Patrz kurwa teraz na swoją ździrę. Patrz co się będzie teraz działo.
Przerażony Mężczyzna 1 spogląda na swoją kobietę, która wystraszona stoi przed Mokebe. Dramatyczna muzyka. Mokebe w szarmanckim uśmiechu ściąga spodnie i bokserki obnażając przed Dziewczyną 1 swojego penisa. Dziewczyna 1 zahipnotyzowana tym widokiem z dziką ochotą klęka przed Mokebe i zaczyna mu obciągać. Z czasem zaczyna się lekko obnażać, dochodzi do stosunku. Wyraża maksymalne erotyczne spełnienie.
Oddalenie kamery od sytuacji ukazuje Testo i Mężczyznę 1 na ziemi.
Mężczyzna 1
(szarpie się i próbuje bezskutecznie walczyć)
NIEEEE!!!! PRZESTAŃ, PRZESTAŃ!!! NIECH CI NIE BĘDZIE TAK DOBRZE Z TYM CZARNUCHEM!!! UDAWAJ, ŻE CIĘ KURWA GWAŁCI…
Mokebe spuszcza się się na Dziewczynę 1. Dziewczyna 1 jakby zahipnotyzowana w orgazmowych konwulsjach. Kamera ją przedstawia w bardzo korzystnym świetle. Mokebe się ubrał. Testo puszcza Mężczyznę 1. Ten rzuca się w stronę Dziewczyny 1 i bijąc ją, odbiera jej życie. Po drugiej stronie ulicy Testo i Mokebe siedzą paląc blanta na krawężniku żywo ciesząc się z tej sytuacji; zwłaszcza Mokebe. Mężczyzna 1 podrywa się i rzuca w ich kierunku. Testo i Mokebe przyjmują bojowe pozycje. W tle muzyka z napięciem. Gdy Mężczyzna 1 wbiega na jezdnię od razu potrąca go ciężarówka. Kamera z maski ciężarowki. Kierowca spluwa przez okno, nie przejmując się sytuacją. Przejście i kamera z góry. Mężczyzna 1 leży we krwi i umiera. Pojawiają się nad nim cienie Testo i Mokebe, którzy tykają patykami Mężczyznę 1. Kamera z góry się oddala, ukazując panoramę Gdyni.
Scena 4
Hotelowa sauna. Muzyka SPA. W saunie dwie piękne nagie dziewczyny. Do sauny wchodzi Testo i Mokebe. Dziewczyny witają ich z ochotą. Ujęcie sauny z zewnątrz. Drzwi się zamykają. Z środka słychać kobiece śmiechy. Kamera się przyciemnia. Napisy końcowe. W tle Sandra Cretu – Secret Life (remix).
KONIEC.
Tagi: filmyMerry Christmas!
17 grudnia, 2017, Autor: NukaBiegną, pędzą, wyrywają…
Lecz co za ubaw z tego mają?!
Jeden dyszy, drugi skacze,
a w gardle serce mi kołacze…
Jadą sanie, jadą sanie,
wciąż w żołądku napierdalanie.
Bo chyc do sklepu – po prezenty,
już nie czas na sentymenty!
Zabierz kilof, zabierz młota,
by wydobyć z dna Kubota. :)
Weź latarkę, ochraniacze,
bo to Polska, nie majaczę!
Łap skarpety Adidasa,
to w nich naród nasz ten hasa!
Dezodorant i golarki,
wszystko dobre, polskiej marki!
Rozpierducha w całym sklepie,
„- Weź ten drugi!” – słyszę – „Nie ten!!!”
Karpia biją, karpia smażą,
zaraz młotem drzwi wyważą!
I do domu, znów na prędce,
choć mi dali – wezmę więcej.
Zapakować i obkleić,
w rolę trzeba wszak się wcielić.
Człowiek hajs już wypierdolił,
więc teraz co…?!
Dobrą minę – do złej, stroi!
Jarzynowa już podana,
pieróg paruje na stole…
Ja zmęczona, wyjebana,
nie mam siły? Więc pierdooooolę…
Chwila, moment – to już wieczór,
czas na sromotne życzenia.
Tyle hajsu, tyle zdrowia,
w całym życiu no żem nie miał…
Zaraz, zaraz, leci Kevin!
– „nie przełączaj mi Polsatu!”
Na reklamy brak już hajsu,
polecę do bankomatu.
Minął miesiąc,
chleb wpół suchy,
z dala od świątecznego gara…
Wspominając ciepłe kluchy,
myślę – co bym sobie znów wjebała. :)
*Kochani, wszystkim Wam życzę prze-zajebistych świąt! :)
Żeby nikt z Was tym razem nie oparzył się pierogiem i nie upierdolił barszczem. Żeby Rapacholin spisał się na medal!
Abyście wyjątkowo wyszli na tegorocznych zdjęciach i aby w aptece starczyło dla Was masek tlenowych na wyczekiwanej pasterce – wśród tej całej oszałamiającej chmury spirytusu, lawendy, kadzidła i „Pani Walewskiej”.
„Merry Christmas! And happy New Year!” – Wasz Kevin. :)
Tagi: #poczujmagiętychświąt #merrychristmas #andhappynewyear #kevin