Uciekłem z mieszkania

25 stycznia, 2020, Autor:

Wczoraj w piątek piąteczek wyszedłem godzinę wcześniej z roboty, żeby odebrać dziecko. Jechałem 1,5h co jest o tyle niespotykane, że trasa ma 15km. Myk w tym, że muszę ją pokonać na 3 przesiadki i pospóźniało mi się wszystko co było możliwe. Przyznam się nawet, że zdążyłem w ostatnim autobusie wypluć z siebie kilka zdań wkurwa, ale na szczęście tego nie opublikowałem, bo wstyd jak beret, jak na to zerknąłem przed chwilą chłodnym okiem.

Ogólnie w tym tygodniu wypracowałem kilka uczciwych nadgodzin i normalnie zbiłbym na tym dobry hajs, ALE wszystko musiałem poświęcić na odbiór tych nadgo, bo odbierałem gówniaka sam. I turlałem się bydłobusami po stolicy.
Przez cały ten tydzień był młyn w robocie, jedno wyjście niemal obowiązkowe po pracy na chlanie, a na kacu zapierdol za siebie i tych, którzy nie byli w stanie przyjść. Generalnie bardzo lubie swoją pracę, ale po tym tygodniu chciałem mieć odrobinę wytchnienia.

Dziś sobota rano, wyczekany weekend. Pierwszy krok w kuchni to przyklejona stopa do kafelków… Stan kuchni to, łagodnie ujmując, niemożebny syf. Zdejmuję ujebaną patelnię z palnika, ale nie mam jej jak umyć nawet, bo w zlewie leży piramida skorup, aż pod kran. Mamy zmywarkę, ale z jakiegoś dla mnie powodu kurwa nie do pojęcia, dziewczyny nie wkładają tam garów. W zlewie leżą też plastikowe śmieci, bo muszą je kurwa umyć zanim wypierdolą je na czyściutki śmietnik. Ekologiczne marnowanie wody, żeby śmieci były czyste. No czy to jest nienormalne, czy mi się coś pojebało już i oszalałem.
Owszem myją gary co kilka dni, ale w międzyczasie mamy paraliż zlewu. Po huj to kurwa pieszczenie się nad garem i patelnią? Rozpadną się w tej zmywarce? Może zmywarka wybuchnie? Spoiler: nie. Zawsze wpierdalam wszystko do zmywarki, potem to wyciągam i z bańki, to trwa 3h, a nie 3 dni. Blaty zawalone po całości brudnymi naczyniami.
Pudełka na jedzenie nigdzie się nie mieszczą. Puste i czyste, tylko jest ich ze 30 i jest na nie jedna szuflada. Każdy pies z innej budy, więc nie da się ich włożyc jeden w drugi, a przykrywek tam jest chyba 70, bo kiedyś liczyłem. Po co tyle przykrywek, skoro pojemników jest mniej? Nie wiem. Nie wiem też co trzeba mieć w głowie, żeby kupować co pół roku nową rzecz do kuchni, której nikt nigdy nie użyje. Wiecie, że są specjalne urządzenia do podgrzewania sera? Wiecie, że można kupować znicze zgrzewkami i trzymać je w małym mieszkaniu? Albo kupować kilka zgrzewek mineralki, bo była w promocji? Gdybym miał kurwa stodołę to bym nie zbierał takich gówien, chryste, co za kleptomania…

Ja dziś odgruzowuję kuchnię, moja małża salon, a typiara z którą mieszkamy poszła do łazienki. Nie myć łazienkę, tylko siebie. Bo taki ma kurwa zwyczaj, że kładzie się spać brudna i myje się jak wszyscy szykujemy się do roboty, albo tak jak dziś w weekend – podczas prób zrobienia czegokolwiek w domu.
Po 2h kuchnia była przejezdna i zostało tylko umycie podłóg. Łazienka wciąż zajęta. Mycie dupy, włosów, jakieś kurwa maseczki.
Ja regularnie zmieniam kotu kuwetę, małża regularnie dba o kocie chrupki, a ta kota głaszcze. Kiedy my szykujemy cokolwiek w domu to ta leży kurwa do góry wentylem i ogląda telewizję, albo gra na telefonie, albo obie te rzeczy naraz.

Dziś tej pięknej wypoczynkowej soboty, w okolicach 15:00 mojej młodej zaczęła się faza zmęczenia i jęczy i ryczy o wszystko. Zdążyłem powiedzieć do małży, że „jedynym miejscem, gdzie mam czas na cokolwiek dla siebie jest praca” a młoda nagle w ryk, bo nie chcę jej czytać tej samej książeczki piąty raz z rzędu. I z całego tego wkurwienia nagromadzonego przez pół dnia pracy, kiedy ta typiara się opierdala i plącze się bezużytecznie pod nogami, wydarłem się na młodą, żeby się zamknęła. Przestałem poanować nad sobą, więc wyjście z chaty było bardzo wskazane. Więc spierdoliłem z domu:D i wszystko to spisałem leżąc w aucie.

Siedzę tu ze dwie godziny już chyba. Jedynym moim pocieszeniem jest wyprowadzka, która przy dobrych wiatrach nastąpi w wakacje. Bo kupiłem własne mieszkanko z dobrym dojazdem (nie na wypizdowie jak tu) i mam nadzieję śmiać się ze swoich aktualnych problemów i mieszkać jako jedna rodzina w jednej chacie, bez żadnych dodatków.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 2 raz(y), średnia ocen: 9,50 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Różności

komentarzy 6 do “Uciekłem z mieszkania”

  1.  kot pisze:
    25 stycznia, 2020 o godzinie 22:09

    Z ogarnianiem się też rano to w zasadzie jest OK bo po nocy i tak człowiek jest często nie do uzytku.

  2.  Letalne Prącie pisze:
    26 stycznia, 2020 o godzinie 12:05

    No ok, ale nie jak lazienka jest miejscem wrazliwym czasowo!
    Przeczytalem sobie te moje wypociny dziś i brzmi to jakbym za długo dusił w sobie dużo rzeczy:D

  3.  Lemmy pisze:
    27 stycznia, 2020 o godzinie 21:12

    A czym skorupka za młodu nasiąknie… Fajną babe se wybrales. Mi stary pierdolil cale zycie, bym nie popelnil tego bledu co on, ze moja matka nie sprzata. Widzialy galy co braly. Zreszta ja se juz nie wyobrazam mieszkac z kimkolwiek niz poza sam na sam ze soba. Zadna by ze mna nie wytrzymala i vice versa a z 2 obudzilem sie z chujowych utopijek zyciowych i 1 night stand wystarczy. W sam raz jak na 1 raz a potem jak moj niezyjacy juz wujek mawial: w połe i do szamba. Troche mi sie przypomina tamta szmula, ktora ma zaborczego chlopa rogacza, a ktora to mnie wkurwila i juz o niej wspominalem w poprzednich wkurwach. Ty jestes troche w podobnej dupie co ona w kwestii zapierdalania za 2 albo 20 w domu. Kazdy orzeł jak morze. Ja ile razy bym nie sprzatnal, to szybciej mi sie syf robi niz jestem w stanie to ogarnac. Byle miec z przodu czysto. A tak to do wora i do szafy

  4.  Lemmy pisze:
    27 stycznia, 2020 o godzinie 21:22

    Nie chce mi sie edytowac, bo nie wiem czy czytal juz kto czy nie, ale sprzatac to male piwo, bo cos tam robi, ale najwiekszy foch starego wzgledem madery jest to, ze nie gotuje jak baby w prl-u. Ale to tez jest syndrom cebulanizmu, ze zamiast isc se do knajpy od czasu do czasu na obiad to wieczne codzienne czy coweekondowe wkurwianie, śfinta nie śfinta śfiuntyk piuntyk itd. Ogolnie ich jedyny sens to zyc by wpierdalac, a nie wpierdalac by zyc. I jeszcze na koniec przytocze cytat pewnego zjeba genetycznego z czasow budy. Jak go zapytalem o jakiekolwiek ambicje w zyciu to stwierdzil: mi tam wystarczy do szczescia mieso w lapie i dach nad glowa. To tyle w kwestii rodzimych muzykow/artystow i polskiego mentalu, ze nikt poza cebulowe blotko za granice sie nie przebije, wiec ani widu ani slychu z takim kiblowym mysleniem.

  5.  Letalne Prącie pisze:
    27 stycznia, 2020 o godzinie 23:25

    Nie no z małżą jesteśmy zgranymi ziomeczkami w większości spraw. Dzielą nas kapcie, piżamy i porządki w kuchni:D i chyba każdemu życzę takich rozterek, nie większych.
    PS: chodzi się boso, śpi na waleta (pod namiotem też) a w kuchni wszystko wpierdala do zmywarki!

  6.  Faquś pisze:
    28 stycznia, 2020 o godzinie 11:26

    Byku, czy Ty w piekle żyjesz? Co to za akcje? Czy buk istnieje? Wyjeb z kwatery, skoro współlokatorka chujowa. Jak siedziałem na pokoju w kwadracie, gdzie typki co nie są studentami(swoją drogą najgorsze doświadczenie mieszkalne) to wyjebałem po 4 msc. Fakt, że może sam byłem chujowym współlokatorem? Nie wiem, nie dowiem się i nie chce. Wyjebane i ananasem w to. Skoro mogę mieszkać sam i srać na cały świat.

Napisz komentarz