„Umiesz liczyć, licz na siebie!” (No chyba że masz tzw. znajomości)
13 czerwca, 2014, Autor: SzturmierzWitam, witam o zdrowie pytam!
Wkurwiłem się, wkurwiłem się i to poważnie. Oto ziścił się najczarniejszy ze scenariuszy, jaki jawił się gdzieś z tyłu mojej głowy od samego początku, kiedy to z nadzieją maszerowałem po raz kolejny już w tym roku z CV do jednego z zakładów w mojej mieścinie, by podjąć tam pracę. Miałem nadzieję, że kiedy to znudzi im się oglądanie mojej zawziętej mordy, zlitują się i pozwolą wykazać w ich szeregach, tym bardziej że właśnie na dniach organizowane były tzw. „przyjęcia”. Zaznaczałem, że mam doświadczenie, pracowałem już na podobnym stanowisku, chcę pracować, jestem dyspozycyjny i w ogóle, wiadomo. Jeszcze wczoraj nie rozstawałem się z telefonem, co rusz sprawdzałem czy aby ktoś nie dzwonił, niestety. Nadzieja na to, że będę miał tą pracę pękła niby mydlana bańka, z chwilą kiedy to, moja siostra wróciła do domu po skończonych zajęciach. Jak codziennie zaczęliśmy sobie gadać, o tym, a tamtym, aż zeszło na temat jej koleżanki. -Kurwa, aż muszę chwilę pooddychać, bo mnie chuj strzeli zaraz chyba.- A wiesz o czym się dzisiaj dowiedziałam, ta (dajmy że na imię jej Zosia) Zosia dostała pracę w (dajmy że ta firma nazywa się „Zapierdolex S.A”), a wiesz co jest najlepsze? Ojciec jej załatwił. Nie muszę już chyba dodawać, że to właśnie do „Zapierdolex’u dymałem jak cygan po zasiłek kilka razy w miesiącu, w poszukiwaniu zatrudnienia. No kurwa, ja pierdole, powiedzcie mi moi drodzy, co ja mam, jak kurwa do kurwy nędznej pierdolonej mam się teraz czuć, co mam kurwa robić?! Iść tam kurwa ze szpadlem, kurwa nie wiem zakupić (HA KURWA, PYTANIE „ZA CO!”) jakiegoś kałacha na czarnym rynku i powystrzelać ten cały pierdolony kurwidół, w efekcie spędzając resztę życia kurwa za kratami?! (Przynajmniej nie musiałbym martwić się o jutro kurwa!) Ja pierdolę! Ale nie żeby to był pierwszy raz, jak spotykam się z takim obrotem sprawy. Jeden przypadek zdaje mi się opisałem już tutaj, a od tamtego czasu było ich dosyć kurwa sporo. Człowiek kurwa idzie z nadzieją, że jeśli się postara, zrobi coś więcej, by zdobyć kurwa jebaną posadę, oczywiście za najniższą krajową jak dobrze pójdzie, to kurwa nie! Po co?! Niby kurwa dlaczego, ja chłoptaś kurwa z ulicy, nikomu tam nieznany, chętny do pracy miałbym dostąpić tego pierdolonego zaszczytu? Co ja sobie kurwa naiwny myślałem! Szlak mnie kurwa trafi. nie mam kurwa już nawet sił wkurwiać się, chodzić tam czy kurwa gdziekolwiek indziej, jak burzowe chmury, na horyzoncie mojej nędznej życiowej tułaczki jawi się „EMIGRACJA”. Tyle że teraz, pozbywszy się sentymentów wypierdolę stąd i nie wiem kurwa kiedy ponownie przyjdzie mi spędzić w Polsce dłuższy okres czasu.
Chuj, nie miało być długo, błędów pewnie najebane jak grzybów po deszczu – ale mam to w dupie! Pierdole, nie dziś kurwa czas bym jeszcze tym się wkurwiał.
PS: A jeśli dzisiejszy mecz Holandia – Hiszpania skończy się zwycięstwem tych drugich, kurwa nie ręczę za siebie!
Trzymajcie się tam!
Kategoria Różności
13 czerwca, 2014 o godzinie 23:39
Kibic Oranje czy było się u buka?
14 czerwca, 2014 o godzinie 01:26
Na tyle rozmów kwalifikacyjnych ile miałem i z tego co słyszałem od znajomych nie masz praktycznie żadnych szans na dostanie się do pracy bez znajomości, jeśli nie jesteś bardzo dobry w tym co robisz.
Ale na miejscu pracodawcy pewnie postąpiłbym tak samo. Za poleconego pracownika od innego pracownika odpowiadają już dwie osoby. Nowy zapierdala, żeby nie narobić wstydu koledze, a tamten w razie co nadrobi tyły świeżaka.
M.in.dlatego studia są jednak ważne, zwłaszcza dla nas, przeciętniaków.