Pyłki, ćpuny i ja
13 czerwca, 2013, Autor: skrycie_zlyWidzę, że nie jestem sam w swoim cierpieniu – już kilka osób wspominało o pyłkach…
Tak się składa, że od 6 – tego roku życia mam uczulenie na większość pyłków drzew, traw, zbóż i innych krzaków. Mniej więcej od początku czerwca do końca września chodzę z opuchniętą gębą, swędzącymi oczami i zasmarkanym nosem, a tabletek nie wezmę, bo czuję się po nich (w tym przypadku Zyrtec) jak naćpany.
Ani to gdzieś rowerkiem ani na spacer, bo zaraz mam cholerną alergię i atak kichawki…
Znacie jakieś leki przeciwko alergii na pyłki, które nie zamieniają mojego umysłu w galaretkę?
Kolejna sprawa to wszechobecny trend na rastaćpunów. Jak widzę kogoś w moim wieku gadającego (cytuję) „no muszę spróbować, słyszałem że od tego fajnie jest w bani” to zaczynam się martwić o przyszłość Polski. Ktoś kiedyś pisał wkurwa o tym, że do autobusu weszły 15-to letnie dziewczyny klnące i z petem w gębie… Teraz żeby być w środowisku młodzieżowym uznawanym za fajnego trzeba palić, pić, ćpać i Bóg wie co jeszcze.
Poza tym szlag mnie trafia, gdy widzę na Fejsbuku posty ludzi,
opowiadających o zaletach marichłany. Ludzie! to wyniszcza komórki mózgowe! Jeżeli odpowiada wam bycie tępą rośliną na 30 lat palenia zielonego, to okej, wasz wybór, ale pamiętajcie, że to tylko wasza wina.
Teraz czas na wkurwa na mnie.
Odkąd pamiętam czułem się istotą wyższą od takich szkolnych buców, którzy na wszystko odpowiadają „spierdalaj” i nazywają myślące osoby pedałami. Zostałem nauczony, że umysł jest ważniejszy od mięśni. Niby tak, ale ostatecznie połowa szkoły ma mnie w dupie i myśli (o ile w ogóle myśli), że jestem takim kolesiem jak z jakże debilnego filmu „Zemsta Frajerów”.
Po wakacjach nowa szkoła, więc może tam już ludzie ogarnięci bardziej.
Pozdrówko i nawołuję: admin ozwij się!
Tagi: alergia, ćpuny, jesteśmy myślącymi niedobitkami, nie umiem się wkurwić, pyłki
Kategoria Różności
13 czerwca, 2013 o godzinie 18:47
Ha – kurwa jakie to szczęście że ja nie ma na nic uczulenia. Człowiek docenia to dopiero jak na prawdę o tym pomyśli i dostrzeże przejabanie u innych. Co do marihuanen to wiesz, każdy ma swój rozum. Ja nigdy już tego gówna nie zapalę, bo wiem jak po tym się czuje, swoje wypaliłem i nie pasuje mi to po prostu. Jednakoż jeśli ktoś chce, to niechaj sobie pali. Druga sprawa to wkurwiający kurwa do szpiku kości wielki fejm na to ziele. Wszędzie kurwa jeśli tylko wspomnisz o tej roślince zaraz tabuny wyrostków (w większości tych, którzy w dupie byli, gówno widzieli) mówić zaczną co to za kurwa wspaniały specyfik, coś pięknego kurwa nie szkodzi a leczy nawet, nic tylko „SADZIĆ-PALIĆ-ZALEGALIZOWAĆ”. Kurwa jak chcesz palić , to i tak sobie zapalisz, bez względu na legalność tego gówna. A zeby wyczerpać cały wątek, gdyby odbyło się referendum w sprawie legalizacji tego narkotyku, to pewnie zagłosowałbym na tak. w zasadzie mam w dupie czy ktoś chce palić, nie przeszkadza mi to w cale, wiem że ja nie będę, więc co mi zależy.
A jeszcze jedeno, nie licz że ze zmianą szkoły Twoje życie zmieni się o 180 stopni. Za pewne gówno się zmieni :D
13 czerwca, 2013 o godzinie 19:28
Paweł, nie chcę niszczyć marzeń, ale nie zmieni się nic. A jak się zmieni to w perspektywie tylko na gorsze. U mnie było tak, że debili zamieniło na degeneratów. A naprawdę miałem debili w gimbazie(teraz są naprawdę na dnie z tego co wiem. Bardzo dużo z nich siedzi w kiciu), za to w średniej doszli ludzi, co w ciągu roku zamienili się w ćpunów, lub debili. Nie oczekuję, że potem będzie lepiej.
13 czerwca, 2013 o godzinie 21:13
Wiecie, mnie jest ciężko zdołować – swoje w życiu też przeżyłem i trochę rozczarowań było, także po prostu przyjmę do wiadomości, że nie ma nadziei ;)
W każdym razie Szturmierz masz stuprocentową rację – ta moda na zielone jest wyznawana przez umysłowe gimbusy po prostu.
Tak się czasem zastanawiam, gdzie skończą niektóre osoby i widzę ich raczej pod sklepem…
13 czerwca, 2013 o godzinie 22:15
U mnie przed końcem roku katecheta wspominał jak miał okazję widzieć sowich absolwentów parę lat po skończeniu szkoły, byli to najczęściej właśnie tacy chojracy i skończyli na dnie, sępiąc pod sklepem na piwo. Ja zielone tylko raz paliłem i więcej nie zamierzam, to nie dla mnie. A w gimbazie to ludzi posrało, no ale cóż jak kolega wspominał jak nie jesteś ćpunem, pijakiem itd. to nie masz szacunku na dzielni – to samo jest w gimbazjum. Żal.
13 czerwca, 2013 o godzinie 22:19
moda na zielone jest wyznawana przez gimbusów ? co to to nie. Za dużo tego betonu ludzkiego znam, żeby się zgodzić. Zielone w większości palą te ścierwa w wieku 16-18, a nie gimbziarnia.
13 czerwca, 2013 o godzinie 22:23
Mówię, że gimbazjoniści WYZNAJĄ modę na zielsko, a kto pali to inna rzecz. Mam na myśli to, że każdy z nich w uj wie o marihłamie, a nawet tego na oczy nie widział.
14 czerwca, 2013 o godzinie 07:29
Jeśli chodzi o pyłki, najsilniejsza jest Loratadyna, ale nie jest dostępna bez recepty i powoduje wzmożone łaknienie. Ale w banie nie trzepie wcale.
14 czerwca, 2013 o godzinie 16:01
O widzisz, spróbuję gdzieś załatwić. Co do apetytu to mógłby mi się poprawić, bo przy 178cm wzrostu ważę 58kg, także dwie pieczenie…
17 czerwca, 2013 o godzinie 12:56
@Skrycie_zly_ na alergię chapię Claritine, tylko 2x dawkę. Nie zamula jak zyrtec, ale przy normalnej(ulotkowej) dawce jest średnio skuteczna. Tylko bierz na receptę, bo kurewsko drogo wychodzi bez. Do tego dorzuć sobie krople do oczu. Przeprowadziłem się na wieś w tym roku i normalnie w mieście miałem przejebane, ale te okoliczności zmusiły mnie właśnie do aktualizacji faszerowania.
W krytycznych momentach (rozmowa o pracę itp) gdzie nie możesz kichać, albo już nie dajesz rady z kichaniem stosuję papierosa. 20-30minut spokoju. Normalnie nie palę (paczka na dwa miesiące) ale doraźnie pomaga.