The wakacyjny zapierdol
16 lipca, 2011, Autor: SzturmierzBył 10 lipca, niedziela. Spokojny wieczór. Nic nie zapowiadało nadejścia tego co miało się niebawem stać. Słyszałem tylko że mam z pomocą członków rodziny postawić kratownice przy małej kanciapie, nigdy tego nie robiłem, ale chuj, pozbijać kilka desek po skosie, to chyba nic trudnego. Nie przejmowałem się tym za bardzo, więc spokojnie położyłem się spać (już na łóżku, bo nie śmierdzi). Ok godziny 9 słyszę nawoływanie żebym wstawał. Trochę się pogziłem i jakoś wstałem, coś zjadłem i poszedłem na miejsce „budowy”. Po krótkich oględzinach, powbijałem listwy do filarów i razem zaczęliśmy wznosić drewnianą konstrukcje. Już od pierwszym minut współpracy zaczęły się kurwa spięcia, że źle mierze, że źle przycinam, żebym inaczej linkę trzymał, że odstępy za małe. Powiedzcie mi kurwa wasza zajebana mac, po chuj odmierzać do minimetrów odstępy od jednej pierdolonej listewki, do drugiej pierdolonej listewki, skoro i tak w tym jebniętym składziku będzie suszyło się drewno i za pewne nikt nie będzie tak pierdolnięty że przyleci z linijką i zacznie mierzyć do chuja odstępów między listwami! Ale nie, ma być tak jak mówi i chuj. Okey, kurwa mógłbym zapierdalać do wieczora, ba! Nawet do później nocy przy tym kurestwie, ale przecież nie ma tak łatwo! Jak wiemy w ostatnim czasie napierdala deszczem jak tylko może. Mam dosyć duże podwórko, składające się z części o dość równym i mimo warunków pogodowych suchym podłożu i lajcikowym trawniczkiem, ten kawałek (znacznie niestety mniejszy kosi się kosiarką elektryczną) Ale jest też druga strona pierdolonego w dupę przez stado goryli podwórka. Porośnięta jest grubą, różnogatunkową, wręcz polną, zapierdalajacą w górę po każdym deszczu trawą – kurwa chaszczami nie trawą! Ziemia tam jest grząska, gdzieniegdzie stoi woda, gdzie bujnie rozkwita dzika flora i fauna! Oczywiście obowiązek pielęgnacji tego zakątka ziemi należy do mnie. Co tydzień jest kurwa to samo, ale tym razem było jeszcze gorzej. Trawa była niekoszona 3 bite tygodnie, zdążyła urosnąć do kolan, więc pomyślałem sobie tylko: ” Ożesz kurwa ja pierdole, by to chuj jasny, ciasny sponiewierał! Kolejny raz zapierdalaj i przedzieraj się przez chaszcze jak przez kurwa dżunglę swoją kosiareczką spalinową o mocy 2 KM! Tak kurwa tak było napisane, a ile na prawdę skrywa pod swoją – miałem napisać „maską” ale to co ma to plastikowe gówno to raczej klosz jakiś czy chuj wie co… Dobra oderwałem się od budowy i zapierdalam ze „sprzętem” żeby mi bardziej nie urosło to pierdoleństwo, bo wtedy będę chyba musiał za kose się łapać, a kosić tym nie potrafię. Nie ujechałem nawet jednego pasa w poprzek i już kurwe zabiło. Mokra trawa, błoto, zapchały bęben. Zniżam się kurwa na kolanach do jej poziomu, upierdalając się przy tym w błocie, i wyciągam to kurestwo. Operacja powtarzała się setki kurwa a może nawet tysiące razy. Jak już to kurwa skosiłem, minęło ok 2 godzin. Poszedłem sobie do domu, nawet niczego nie zjadłem, bo trzeba było przecież przy kratownicy nakurwiać!I kolejny raz wysłuchiwałem że to źle, że tamto też itp. itd. Jak już to skończyliśmy, a było ok. godz. 19 nie wiedziałem czy jak się położę to się kurwa obudzę – taki byłem zjebany. Najgorsze było to że pogodę popierdoliło i raz napierdalało słońcem, zaraz deszczem i tak kurwa na zmianę. Przez kolejne dni, ciąłem drzewo, sprzątałem wszystkie graty które były przy nowo wybudowanej drewnianej konstrukcji, przymocowywałem dach do jebanej kanciapy (mimo że wynajeliśmy robotników) bo jeden sobie żebra połamał, to musiałem ja zapierdalać, a kasę chuj pierdolony dostał! Co za idiotyzm! Jeśli chciałbym to wszystko opisywać, nikt by tego nie przeczytał, Jeśli dobrnąłeś do tego momentu, to serdeczne dzięki za uwagę i poświęcony czas, na przestudiowanie moich wypocin!
Pozdrawiam, kurwa styrana cipa maślana mać!
Kategoria Dom, Ludzie, Pogoda, Praca, Przedmioty, Życie