Prawie jak felieton
18 grudnia, 2010, Autor: mikelWitojta.
Siedzę sobie właśnie i opierdalam się pizzą zapijając sokiem bananowym, czasami spoglądając na mojego czarnego kota, który ma przeubaw tarzając się na podlodze…
Jakiś czas temu w szkole postanowiłem się sprawdzić w tym zacnym rzemiośle zwanym „pisanie” – napisać miałem więc felieton o temacie… Szkoła. Lub coś, co ze szkołą jest związane. Nie wyszło mi to za dobrze, po prostu chujowy temat, a podsumowanie polonistki było takie (cytuję z kartki): „Piotrku! Chyba ejstem za głupia na Twój felieton”, oraz ustnie dodała „Przy Tobie wymiękły moje umiejętności interpretacyjne”. Postaram się przetłumaczyć to bardziej na ludzki język i tutaj wrzucić, to do dzieła.
Zieeeeew… I znów ziewam… Tak sobie ziewam, i siedzę… Ziewać można z różnych powodów. Dwa najpopularniejsze to brak tlenu oraz znudzenie. Jak już wspominałem, wspominać będę i wspominanie będzie to przezemnie razy kilka, ziewam. Ziewam z tego drugiego powodu, ponieważ jakbym mógł coś robić bez powodu? Powód jest przecież początkiem każdego działania, powód jest arche, arche jest powodem, jest początkiem każdego działania, prekursorem każdego ruchu. Nawet bezczynność, przeciwieństwo czynności, zwane też lenistwem, też ma swój powód! Nie jesteś więc w stanie wymyślić rzeczy, czynności, bytu, ruchu, myśli, uczucia, czy czegokolwiek innego, co nie ma powodu.
Znów ziewam… Ziewam i tym samym wprowadzam Cię w motyw znudzenia, motyw powodów i przyczyn wszechrzeczy, wszystkiego co nas otacza. Teraz jednak dostajesz obuchem w głowę, jakąś pierdoloną pałką przypierdolił Ci prosto w łeb… Uruchamiasz wyobraźnię i stajesz się uczniem, stajesz się mną. Bądź uczniem, ucz się, bądź uczony, ucz innych, uczenie jest bowiem najważniejsze, a przynajmniej tak Ci wmawiają. Siedzisz w ławce i ziewasz, zupełnie jak ja. Z tym, że teraz ja czytam artykuł, a Ty siedzisz w szkole. Ja mam przed sobą komputer, a Ty książki, jednak oboje ziewamy… Podczas skomplikowanej czynności słuchania nauczyciela robisz wszystko, żeby jednym uchem wleciało, a drugim wyleciało. Robisz wszystko, gryziesz długopis, rysujesz, a głos nauczyciela Cię cały czas dręczy. Zaczynasz więc myśleć, choć według nauczyciela nie powinieneś, o wszystkim innym. Nie powinieneś myśleć, masz słuchać. Nie powinieneś umieć, masz wiedzieć. Nie powinieneś umieć rozwiązać zadania, masz je rozwiązać tak, aby nauczycielowi się to podobało i miało to według niego sens. Znów więc ziewasz i tym razem zgodnie z zamysłem nauczycieli nie myślisz, lecz zastanawiasz się, bowiem myślenie rozwija kreatywność, a kreatywny uczeń jest złym uczniem. Masz być kopią, masz być chodzącym klonem nauczyciela. Chcesz myśleć? Myśl jak nauczyciel, ale się nie zastanawiaj nad słusznością myślenia, żebyś nie zaczął myśleć samodzielnie. Kopiuj jego myśli, miej takie same poglądy, najlepiej bądź jak on. Tak się zastanawiając i ziewając zaczynasz czuć znudzenie. Nudząc się, zadajesz sobie pytania. Pytania nie na miarę Arystotelesa czy Platona. Nawet nie próboujesz tak jak oni odpowiedzieć na te pytania, bo i tak nie odpowiesz… Odpowiadanie na kreatywne pytania jest kreatywne, a Ty nie możesz być kreatywny. Jako kopia nauczyciela nie jesteś w stanie wymyślić coś na styl horacjańskiego złotego środka, bo jesteś tylko klonem, więc nie możesz pozostać w stanie między kreatywnością, a małpowaniem… Zostajesz więc naśladującą małpą. Pytania które sobie zadajesz należą do gatunku pytań „uczniowskich”, ponieważ żaden uczeń nie jest kreatywny; „Po co ja tu jestem?”, „Co mi to da?”, „Na co mi to?”. Bynajmniej nie odnoszą się one do człowieczeństwa, szeroko pojętej kultury, czy też do religii. Są to po prostu pytania o powód, dla którego musisz siedzieć. Siedzisz i nic innego w końcu zrobić nie możesz. Znów ziewasz. Nie przypomina Ci to czegoś? Nie, nie sięgaj wzrokiem do początku tego tekstu, będę tak dobry, że Ci podpowiem. Znudzenie, rozmyślanie nad powodem i ciągłe ziewanie. Jednakże wg. prawa przyczynowo-skutkowego wszystko ma swój powód! „jaki jest więc powód tego, że ja (ty) tu muszę(musisz) siedzieć?” „Jakim prawem ktoś mi rozkazuje co mam robić?” „Dlaczego odbierają mi kreatywność?” – wszystko, co wypracujesz sobie przez lata wewnątrz siebie teraz zostaje przejechane walce, zostaje rozstrzelane z CKM’a, czy innej szybko napierdalającej broni, zostaje tylko cząstka Ciebie, nie potrafisz się oprzeć choć chciałbyś się oprzeć jak Twoi przodkowie rusyfikacji… Kurwa, przecież o rusyfikacji wiem ze szkoły, ona Tobą i mną zawładnęła, nawet teraz cały czas o niej myślimy! Uciekasz – nie ma szkoły, są tylko naukowe wiadomości niezwiązane ze szkołą – przysłuchujesz się nauczycielowi: „I tak powstaje obraz śródoperacyjnego cholangiogramu uwidaczniającego drogi żółciowe w trakcie laparoskopowej cholescystektonii…” – co kurwa? Japierdolę, to prawie jak ten żart, ze leci sobie wróbelek bez głowy i myśli „po co mi rower jak nie mam sandałów?” Jaki z tego morał? Lodówką się nie ogolisz. Przecież jest idioto koniec lekcji. I tak nic nie zrozumiesz, nawet nie próbuj. Tak od poniedziałku do piątku, byle do weekendu. A po weekendzie to samo. Uciekają Ci dni, tygodnie, miesiące, lata. Orientujesz się, że nic nie robiłeś, straciłeś najlepsze czasy życia. A przecież mogłeś się uczyć… Mogłeś zachować chociaż cząstkę siebie i teraz godnie żyć. Już nawet nie możesz ziewać, bo to nie ma sensu. Nie masz kreatywności, ani wiedzy, straciłeś prawie wszystko… Nawet to co najcenniejsze – czas.
Ale spokojnie – to Ty czytasz ten tekst, a mi znów się chce ziewać. Teraz to Ty się możesz zastanowić, jakie problemy mi codziennie przynosi szkoła. Możesz iść, jesteś wolny, ale nie zapominaj o tym szarym, biednym, przeciętnym uczniu, który właśnie sobie marnuje życie… Adios amigos! Adios życie!
Koniec, kurwa. I tak nikomu się nie będzie chciało czytać tych niecałych 870 słów.
Kategoria Różności
18 grudnia, 2010 o godzinie 21:32
Piotrku! Musisz się pogodzić z tym, że pani jest za głupia, przynajmniej zdaje sobie z tego sprawę, a to już coś.
18 grudnia, 2010 o godzinie 22:22
bo nauczać trza umić…
18 grudnia, 2010 o godzinie 22:27
Ja sobie znalazłem lepszy sposób na lekcje tej Pani, zaczynam sobie śpiewać :D Jakoś tak szybciej wtedy leci. Chociaż też w międzyczasie ziewam, przeciągam się, Pani S. się wkurwia, ale jakoś tak szybciej leci.