Nie tylko Polak potrafi
26 stycznia, 2010, Autor: anonimW zeszły weekend umówiłam się ze znajomymi mieszkającymi poza granicami mojego miasta. Jako, że nie chciało mi się jechać 100 km samej, to zwabiłam, mojego wiecznie jęczącego i marudzącego kolegę. Nie myślcie, że on tak zawsze, co to, to nie. To zazwyczaj ja mu życie uprzykrzam, ale teraz chyba coś mu się w dekiel stało, bo jest nie do zniesienia. Więc nie dość, że musiałam nażebrać się, żeby zechciał mi towarzyszyć w wyprawie, to potem musiałam wysłuchiwać jego smętnych żali. No jakby nie mógł sobie darować, w końcu słoneczna sobota, nie trzeba śpieszyć się do zmutowanej pracy, ani nic. Ale nie, zawsze można przysrać się do tego, że jest np. wyrąbisty mróz albo, że nie chce mu się remontu mieszkania robić. Nie dość, że pojechałam po niego, wiozę jego leniwą dupę w nagrzanym samochodzie na imprezę, to ten siedzi i skowycze. Jak wściekły wilkołak jakiś. Kątem oka zerkałam, czy nie zaczyna mu futro i szpony rosnąć. W końcu jednak zaczął dostrzegać uroki otaczającej nas przyrody i zrobiło się przyjemniej, bo zaczął nawet przemawiać ludzkim językiem. Jednak, jak głosi przysłowie, wszystko co dobre, szybko się kończy, to w tym momencie zauważyłam, że jadący za nami TIR usiłuje z mojego samochodu sobie garaż zrobić. Więc się wnerwiłam, przycisnęłam gaz i pojechałam, byle dalej od niego. Na co pan z TIRa dognał mnie na trasie i przy wysepce, łamiąc wszelkie przepisy ruchu drogowego oraz prawie parkując na moim zderzaku, na chama mnie wyprzedził, a następnie jadącego przede mną TIRa i tak zwolnił do 70km/h, że kolega po fachu musiał go obtrąbić. Stwierdziłam, że skoro dwóch się bije, to trzeci korzysta, więc wyprzedziłam dwóch oszołomów i pojechałam. Gdy tylko trafiła mi się kolejna wysepka oszołom z Białorusi powtórzył swój wybryk, przejeżdżając po kostce wysepki, mało nie wyrywając znaku, a następnie po zebrze i podwójnej ciągłej. A mówią, że to Polak potrafi!
No już tym razem tak podniósł mi ciśnienie, że postanowiłam zadzwonić na Policję :) Oczywiście, zapewne wyobrażacie sobie gęganie mojego kolegi, który usiłował wyrwać mi kierownicę i zatrzymać mój samochód, aby lecieć z gołą klatą, niczym Rejtan, na zwyrodniałego tirowca.
Oczywiście kazałam mu się puknąć w szurnięty łeb, bo nie zamierzałam zostać rozstrzelana gdzieś na pustkowiu, koło krzaków.
Tak więc tacy niefrasobliwi kierowcy jeżdżą po naszych drogach i Ty możesz sobie uważać nie wiem jak. Tylko po co, skoro zawsze możesz dostać gonga od kogoś innego.
Dobrze, że nie zastosowałam się do złotej zasady „nie oglądaj się za siebie, bo ci z przodu ktoś przyje***e”, gdyż pewnie siedziałabym na drzewie, bądź w rowie.
PS. Debilu!!! Mam nadzieję, że jednak Policja spisała się jak stary długopis i cię złapała oraz wlepiła jakiś słodki mandacik!!!
—
Wysłano z formularza nowego wpisu.
Tagi: kierowcy tirów, Polak, TIR
Kategoria Samochody
30 stycznia, 2010 o godzinie 18:25
To po kiego groma brałaś tego kolegę – żeby móc teraz na forum publicznym ponarzekać, jaki to jest beznadziejny?! Jeszcze mu podziękować powinnaś, że zechciał Ci poświęcić swój czas. Boże, chroń mnie przed takimi babami…
24 lutego, 2010 o godzinie 23:44
Wzięłam tego Jęczona, gdyż od jakiegoś czasu stękał, że na imprezę chce iść!!! A nie ma gdzie, z kim, kiedy!!! No niestety, nieraz imprezy są daaaaaleko od domu i trzeba się poświęcić.
Zresztą Jęczon jest tu tłem, a głównym bohaterem kierowca tira.