Wkurwy oznaczone tagiem: ‘kanar’
Kolejny zwyczajny dzień….
24 stycznia, 2011, Autor: PubussDawno nie pisałem, czytuję tylko, ale ostatnia akcja zdecydowała o tym wpisie…
Otóz jest sobie kolejny pierwszy dzień tygodnia, siedzę spokojnie w pracy, czas płynie milutko, dobiega koniec roby więc szykuję się do powrotu do domu. Jako, że tego dnia kończy mi się bilet miesięczny to planuję po drodze z fabryki zajść do jedynego w promieniu miliona kilometrów bankomatu i przedłużyć kartę miejską.
Niestety okazało się, że jakaś banda dresów zdemolowała bankomat i jest 'Temporary out of order”, no więc mając niewystarczającą kwotę na miesięczny kieruję swoją znużoną życiem dupę do kiosku i zakupuję dwa bilety jednorazowe (na powrót i na nastepny dzień, bo obok mojego miejsca zamieszkania jest jeden bankomat, ale oczywiscie pobiera skurwiałą prowizję 5zł więc nie planuje korzystać, może jutro Euronet będzie sprawny). Wracam spokojnie, robię zakupy, obiad etc.
Rano wstaję, robię sobie kanapki do roby, prysznic, ciuchy – wychodzę do fabryki.
W autobusie okazuje się, że nie mam portfela w torbie, no więc prosta dedukcja, wysiadam na najbliższym przystanku i wracam po niego do domu. Po 30min szukania dochodzę do wniosku, że albo mnie okradli po drodze na przystanek, albo mi sukinsyn gdzieś z tej torby wypadł. Ja pierdolę, wtorek, normalnie już mi łeb zaczyna pękać. Mniejsza o to (portfel znalazl się później u sąsiada, który go znalazł na klatce, jak się okazało, wypadł mi z torby podczas machlojek z poszukiwaniami/chowaniem kluczy, tak wiem, więcej szczęścia jak rozumu).
Niemniej na wkurwie idę bez biletu na autobana, bo do roboty trzeba dojechać, że spóźniony to chuj, grunt że będę. Od rodziców na własne wyprowadziłem się już przeszło 1,5 roku temu, jeździłem busem tamtędy codziennie, kanarów nie było. Więc czekam na busa i jadę na gapę. A co!
Przyjechał. Wsiadłem. Jeden przystanek, drugi przystanek, trzeci przystanek, kanar.
Nosz kurwa jego mać, nie dość że na tamtą chwilę myślalem, że będę dzwonił na policję, do banków, do urzędów, zapierdalał za wyrobieniem dokumentów, brał urlopy, pierdolił się z papierkami, wydawał w piździec pieniędzy na to wszystko i czekał w strachu aż jakiś chuj weźmie na mój dowód krechę na pół bańki u jakiegoś zakurwiałego „Ekspres Gotówki w 15min bez zaświadczeń” to jeszcze akurat dzisiaj trafił się skurwiel i mi dopierdolił 152,80 PLN mandatu!!
A jak już miałem niecny plan na przystanku podać mu fałszywe dane, to zza winkla wyjechała straż miejska no i oczywiście nici z tego, bo dane osobowe potwierdzali. Kurwa mać :P
A sąsiad raczył zadzwonić (i wielkie dzięki mu za to, bo gdyby nie on to chuj wie co miałbym za kibel teraz!) w 10min po moim przyjeździe do pracy, gdy akurat blokowałem kartę płatniczą (dobrze, że w mBanku taki proces jest niezwykle czasochłonny i skomplikowany).
Dzień jak codzień, kurwa!!
Tagi: bilet, chuj, kanar