Dźwięki z japy
11 kwietnia, 2020, Autor: Letalne PrącieSkrajnie kurwa nienawidzę dźwięków z japy. No kurwa nie mogę, krew mnie zalewa, jak komuś się ryj nie domyka.
Pierwsze pliknięcie rozrywanych lepkich warg i potem dźwięk tych pękających nitek śliny między policzkami a językiem cofającym się w głąb gardła. Jak ta spieniona ślina przedziera się przez zęby i tryskające ślinianki. Połykanie jedzenia, albo kurwa płynu razem z powietrzem z takim gdykaniem. I to sapanie po każdym kęsie, jak po jakimś wysiłku. Sapać i stękać, serio? Kurwa, jedzenie sprawia ludziom taki ciężar? Jakby jeża wysrywali, Chryste.
Po sąsiedzku w skali spierdolenia leżą kapcie. A przepraszam, nie kapcie, tylko pantofle góralskie. 100% skórzane, jasne, bo świnie składają się z ceraty i celulozy. To klaskanie przy każdym kroku to pół biedy, ale jak bosa pięta odkleja się z mlaśnięciem od tej śliskiej powierzchni klapka, to pragnę zerwać go ze stopy i wcisnąć go noszącemu w gardło. Najlepiej przez jelito grube, trzymając go w pięści.
Przez całe życie spotykałem się z kompletnym brakiem zrozumienia i kontrolnymi pytaniami „ale wiesz, że to z tobą jest problem?”. Wiem kurwa, no chyba nie zabronię ludziom jeść, nie o to w ogóle chodzi.
Jest grupa dźwięków, których nie jestem w stanie znieść. Są też piosenki, przy których rozpierdala mi organizm od środka i ciekną mi łzy. I nie są to bynajmniej ballady, „chyba że black metal jest podobny do reggae”. Przez całe życie myślałem, że coś mi tam w głowie nie do końca styka z tymi nerwami. I ostatnio poczułem ulgę, jak przy przeciągniętym orgaźmie… Otóż fakt – coś mi nie styka we łbie, ale nie jestem sam. Taki zespół alergii na dźwięki to mizofonia i odkąd poznałem ten termin (tydzień temu) jest mi jakoś dziwnie lżej. Nic to kurwa nie zmienia w praktyce, ale wiem, że chociaż w tym upośledzeniu nie jestem sam i jest to kojące.
Kategoria Różności
12 kwietnia, 2020 o godzinie 09:51
Żonę mi rozbawiłeś a mi głowę rozjebałeś. Dobre, naprawdę dobre, połykanie z gdykaniem …. hahhaha
Przez całe życie spotykałem się z kompletnym brakiem zrozumienia i kontrolnymi pytaniami „ale wiesz, że to z tobą jest problem?”
Nie jesteś sam, naprawdę…
i wiedz że … zawsze już tak będzie.
Ulgę to ja mam … razem z żoną po przeczytaniu Twojego postu. Serio!
Chodzi o mizofonię, mam przez nią nerwicę. Nie ma nocy bez stoperów w uszach, szlag mnie już tak trafiał że inaczej nie dało się. Na mnie działa jak płachta na byka męski głos, taki specyficzny głos dorastającego faceta, głos donośny, zmutowany wiekiem samca mającego 19-21lat. Niesie się takowe po stropach i tak wkurwia że czasami mam ochotę zajebać za słyszenie zwykłych rozmów.
A co mnie jeszcze wkurwia?
Ano to gdy:
1. ktoś wpierdala zupę i siorbie jakby powietrze żarł
2. mlaskanie przy jedzeniu
3. przełykanie z dźwiękiem jakbyś wciskał w kichy na siłę
4. bardzo głośne rozmowy przez telefon, kurwa, tego nie kapuję … jak można napierdalać tak głośno przez telefon że pół bloku słyszy????
5. krzyczenie a nie rozmowa, dużo ludzi nie potrafi cicho rozmawiać, drą te japy tak że wszyscy wszystko słyszą… kurwa? czy ludzie są głusi??
12 kwietnia, 2020 o godzinie 10:46
Mizofonia bardzo czesto łączy się z jakimiś nerwicami z tego co zdążyłem doczytać. Mam superchileryczny charakter, nie nazwałbym tego nerwicą, ale coś na rzeczy jest:D
To pozdrawiam żonę w ten świąteczny czas!
13 kwietnia, 2020 o godzinie 05:24
To chyba musisz sam jesc i zamknac sie w kabinie z pleksy:D Troche przypominasz mi starego, kultowego ASPIRYNE, moze to ty albo twoja reinkarnacja hehe. Ja mam co innego, jak sie np kape w wannie to ja odwracam ryj chlopa namalowanego na szamponie, bo nie lubie, jak sie facet na mnie lumpi choc to tylko okladka, wiec odwracam. Jak w domu sa sztuczne rakotworcze trucizny typu margaryna to zakrywam to gazetami czy czym innym sie da i mnie chuj strzela, a najlepiej na tenże czas nawet nie wchodze do kuchni dopoki domownicy sie nie wytruja tym gownem. Albo np jak sasiad wlasnie zakurwil ćpun zielsko i nie szanuje przestrzeni powietrznej na balkonie, bo przecie nie ma na to paragrafu