Dobić czy oszczędzić
11 listopada, 2019, Autor: LemmyC.D. i w zasadzie epilog https://megawkurw.pl/index.php/2019/09/14/piatkowa-randka-przed-laptopem/
Nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że mimo iż śfinto polononazimu i weekendowych patriotow idiotow januszy tak naprawdę nic tego dnia mnie nie wkurwiało chyba nigdy. Przez dzieści lat. Aż do dziś. Dziś przywitała mnie nowina w stylu: „Koniec flirtów, wracam do męża tyrana skurwysyna naprawiać to gówno i być przykładną wierną żoną suką i matką polką i kochanką nałożnicą od 7 boleści jebaną po życia kres. A ciebie pakuję do friend zone.” To tak w pigułce, bo nie będę was zanudzać zbędnymi szczegółami. Nasłuchałem się o sobie że jestem ofiarą, egoistą, manipulatorem blablabla. To co tygryski (tzn baby tygrysice) lubią najbardziej). Tak kurwa. To ja zabraniam jej ruchać się na boku. To ja zabraniam spotykać się ze znajomymi na piwie po robocie. To ja każę jej siedzieć w domu i robić jednocześnie i za ojca i matkę szwaczkę praczkę dupodajkę i prasowaczkę bo tatuś nie ma jaj dać dziecku jeść kolacji. Nie mieć życia. To jest pierdolone jej motto.
Przybliżając wam wstępnie i ostatecznie ten cały chory bełkot w moim obowiązku było słuchać i pocieszać. Jaki mąż, praca, teściowie niedobrzy. A jak jej coś w dupie nie gra najlepiej pisać codziennie: cześć masz dziś ciotę czy znów nienawidzisz calego swiata i nie chce ci się z nikim gadać i mam wypierdalać? A tak po prawdzie… Który qrwa normalny facet chce lub musi słuchać pierdów na temat jakiegoś tam dupcyngiela? Jednak przekaz był zerojedynkowy. Jej Ja. Nie my. Już nie. Murzyn zrobił, murzyn może odejść. Moja rola się skończyła. Ale naprawdę trudno mi uwierzyć, że nóż w plecy mógł mi wbić ktoś z tzw. Starej Gwardii. I że po raz n-ty dałem się nabrać na tanią gadkę jak „nigdy nie odwrócę się od ciebie, chyba że ty będziesz tego chciał”. Zgadnijcie jaka była reakcja „jesteś bezczelny wyciągając brudy”. Brudy? Raczej puste deklaracje. Dorosła baba, a zachowuje się jak mała dziewczynka albo nastolatka ze swoimi kaprysiątkami. Słowem – rzuciła mnie w kąt, wytarła se pizdę mną a teraz wraca do swojego życiowego szamba, bo jej się znudziłem. Prawdopodobnie to samo zrobiła z innymi facetami na boku.
Niepotrzebnie wskrzeszałem trupa. Znaliśmy się od 15 lat. A jednak te wszystkie cyfry, staże i inne statystyki nie grają. Nie zawsze. Czasem często nigdy.
Morał z tej bajki? Zaprawdę powiadam wam. Nie brać się za mężatki. A jak już to mieć do nich tyle szacunku co do dziwek. Wyruchać jak najtańszą zdzirę i pierdolnąć w kąt, a najlepiej zniknąć. Bo one ze swojego szamba nie zwykły wypełzać. Sentymenty kosztują. Chuj z nimi. Mam dość bycia strażakiem/ratownikiem.
Mam jednak jeszcze 1 asa w rękawie. Naszą korespondencję na msn i wp. I tu weszliśmy w fazę finałową. Jak poprowadzić to zakończenie? Znalazłem jej pedała, któremu służy niczym w haremie. Wprawdzie wstępnie przeszukałem i nie wiem czy jest jakaś audio wiadomość, gdzie otwarcie przyznaje się i użyła magicznego słowa „zdradzałam”, ale tam jest tyle gorącej treści, że każdy najtępszy kowalski janusz by skumał, że od lat przyprawiała mu grażynka rogi i opierdalała gałeczkę na boku. Pierdolę szantaże, bo nic już od tego ścierwa z dwoma plackami i dziurą (w czole) nie chcę. Myślę, czy ujawnić prawdę, na którą nawet ten pizduś zasługuje czy gówna nawet kijem już nie tykać. W zasadzie domagam się sprawiedliwości. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie zrobiłem. Czy to konfituryzm czy raczej wyświadczenie przysługi światu, że należy tępić kurwiska, które nie szanują drugiego człowieka, który usiłuje pomóc im się odkurwić. Jak moja babka powiadała: starego psa szczekać nie nauczysz. Zatem czy to coś zmieni? I tak i nie. Rozpierdolę jej życie do końca. W zasadzie na to zasłużyła. Bo zabawiła się moją empatią, jaką poniekąd w nią zainwestowałem, a na takie coś nie pozwalam sobie już od ładnych paru lat. Z 2 strony Czy nie większą karą będzie, jak się wkrótce po kolejnej „euforii” obudzi z ręką w nocniku, że jednak dokonała chujowego wyboru, skazując mnie na pożarcie? 1 i 2 nie będę wiedział. Ale w świadomości na bank pozostanie to, że po raz pierwszy w życiu nie pozostałem dłużny. Jeszcze napisałem „uważaj czego sobie życzysz”, jednak w pierwszej myśli nie przyszedł mi ten pomysł/plan do głowy. Ja to spokojnie mogę rozegrać, np niech narazie se pobuduje patologiczne klocki a potem zburzę im wieżę babel czy domek z kart i piekło zamarznie.
Najlepsza była wymówka: „widzisz ja nie szukam na siłę wrażeń. Różne rzeczy przerobiłam, ale to wszystko przez to, że nie mam swobody”. – I ty mnie kurwo będziesz uczyć szacunku do innych.
Nie wiem jak dla was, ale dla mnie zdrada jest niewybaczalna. To koniec. Po co to ciągnąć. Raz spróbujesz i popłyniesz. Jak w tej reklamie jakiejś chujowej margaryny: posmarujesz zasmakujesz jeszcze raz spróbujesz.
Na koniec moje podsumowanie jej chujozy, wiadomość z dobitnym przekazem:
„Skończyłaś swoje zaklinanie rzeczywistości? Teraz moje ostatnie 3 centy bo na więcej nie zasługujesz. Kto tu jest ofiarą losu… A był w tej bajce smok? Odstaw te dragi czy czymkolwiek się odurzasz. Zejdź na ziemię Pinokio. Ja w przeciwieństwie do ciebie nigdy się nie skurwiłem a przynajmniej nie wyszedłem na fałszywą kurwę zdradzając. Dobrze, że nie dałem się wykorzystać fizycznie. A ty jesteś tanią dziwką, której po to są faceci. Na pewno nie będę płakał nad takimi zdradzieckimi zdzirami szukającymi chuja do dupy desperacko jak ty. A teraz wypierdalaj w podskokach do swojego pedała i uprawiajcie dalej swoją patologię. Oby ciebie spotkało to samo co mi zrobiłaś. Może ciebie ktoś zrani mocniej niż ty mnie.”
Co wy byście zrobili?
Kategoria Różności
12 listopada, 2019 o godzinie 00:26
AD niewybaczalna zdrada: zdrada w związku jest wypadkową kilku wątków. Osłabiają się relacje pary, przestają słuchać, zaczynają rywalizować zamiast współgrać i zdrada w jakiejkolwiek postaci jest tylko efektem. Wina jest obustronna. Ja tak to widzę.
Trudno mi sobie wyobrazić, że jeśli niczego nie brakuje w związku to ktos sobie od tak pojdzie na bok. No przynajmniej nikt racjonalnie myślący.
Chociaz moj pierwszy powazny związek wlasnie przez to sie rozpadł i było to po prostu wypadkową naszego gowniarskiego podejścia do sprawy. Duzo rzeczy nie stykalo miedzy nami, ale byliśmy najbardziej do siebie podobni i to nas przyciagalo. Szczerze sie cieszę, ze rozstalismy sie po 2, a nie 5 latach, bo pomimo tego, ze nie odzywamy sie do siebie od tamtej pory… teraz wspominam to z usmiechem.
12 listopada, 2019 o godzinie 00:32
Podejrzewam, że jest tak z obu stron. Choć wtedy mialem śmiertelnego wkurwa przez kilka dni a echo ciagnelo sie miesiacami to teraz gdybysmy sie mineli gdzies na ulicy na pewno powiedzialbym z usmiechem „cześć!”.
Nie skakalismy sobie do gardel, nikt nikomu swin nie podkladal, chociaz nie powiem, ze nie mialem podobnych mysli co Ty. Z perspektywy czasu bardzo sie cieszę, ze nie zrobilem niczego, czego powinienem sie wstydzić.
12 listopada, 2019 o godzinie 09:52
Lecisz bez litości kolego. Dla szmacenia się nie ma zmiłowania, zresztą co Ci szkodzi?
12 listopada, 2019 o godzinie 16:42
Faquś, no w sumie. Zbyt wiele razy moja zemsta konczyla sie na slowach. Ale ja to cos zrealizuje na przestrzeni paru miesiecy. Zadziala pod warunkiem, ze ten jej pedryl jeszcze sie loguje na gejbuczku
2 grudnia, 2019 o godzinie 23:09
Ta historia coś mi przypomniała, tyle tylko że ja prócz pocieszacza robiłem jeszcze za bankomat. Jebać szantrapę. Nie miej litości.
22 grudnia, 2019 o godzinie 12:05
Najlepszą zemstą jest chyba karma. Karma sama w sobie, która wraca bez naszego udziału, więc oszczędzałabym energię na dobre rzeczy.
Kumpela opowiadała mi o swojej koleżance, która przez dwa lata robiła w ciula dwóch kolesi. Ostatecznie ona zerwała z nią kontakt, bo nie chciała mieć nic wspólnego z tak zakłamaną laską, ale nie w tym rzecz…
Skończyło się tak, że tylko jeden z nich się dowiedział o całej akcji i dał sobie spokój z typiarą. Drugi nie wie do dziś o bambuku. I teraz jest jej narzeczonym.
Kurtyna.