Moje małe rodzinne spierdolenie
26 lutego, 2019, Autor: FaquśSiedzę na kiblu i dzwoni do mnie baba z urzędu i pierdoli o jakimś adresie. Słucham chwilę i upewniam się czy dobrze dzwoni. „Nazwisko się zgadza?” – „tak, ale może imię inne?” – „To pan ${stary_faqusia}?” – „No nie”. Baba pyta się czy znam człowieka, mówię że znam, ale nie mam kontaktu.
Dzwonię do typa mu o tym powiedzieć, chociaż czuję że to spierdolony pomysł. Odbiera i nie mylę się, od razu się zaczyna: „znowu mnie okradli, bandyci z SB, wszędzie mają dojścia, chcą mnie zniszczyć…” bleee.
Zamykam oczy. Jestem ponad to. Za dużo razy już to przerabiałem. Nie będę się wkurwiał tym smętnym pierdoleniem. Ni chuja, całkiem niezły dzień i już go chuj strzelił. Niby nie powinno mnie to już ruszać, ale wciąż wkurwia.
Dobra. Elo. Wypierdalaj. Rzucam „na razie”, bo już nie mogę tego słuchać. Ten dalej pierdoli. Przestaje dopiero jak się rozłączam.
Wracam do biurka i chowam twarz w dłoniach: chuj będzie nie robota dzisiaj, a dopiero 9.30. Odpalam kryształowe zamki i próbuję zebrać koncentrację do kupy. Muza przerywa, znowu dzwoni. „Zapisz mój adres i im podaj.
Po to kazali Ci zadzwonić”. No i chuj no i cześć. Co za chory pojeb.
Chyba pora się kurwa podwiązać, jeśli chociaż jest cień ryzyka, że takie pojebanie jest dziedziczne.
Dajcie eutanazol.
27 lutego, 2019 o godzinie 08:49
Sadze ze etiologia jest wieloczynnikowa, ale jesli odpowiednio wczesniej miales odpowiedni inny wzorzec to jest dla Ciebie spora nadzieja. Btw – nie powinienes zalatwiac spraw za biurwe z urzedu, jej placa kasa, kawa i ciastkami, Tobie placa mniejsza szansa na dozycie emerytury (moze icelowo
27 lutego, 2019 o godzinie 10:24
Chciałem mu tylko dać znać, że go szukają w urzedzie i podał debil mój numer jako kontaktowy do siebie.