Dziennik Pokładowy – Grudzień 2015
28 listopada, 2015, Autor: Letalne Prącie[28.11 18:45]
Zgaduj zgadula:
Myślę o kraju. Całkiem sporym, nie o jakiejś Maltańskiej pipidówie. Takim wiecie, 'pokojowym’. Gdzie podczas przekazania obowiązków nowy prezydent przybija piątkę odchodzącemu prezydentowi. Takim, gdzie PKB zapierdziela w górę jak szalone, gdzie nikt nie narzeka, a alkohol nie jest drogi.
Taka atencyjna hehe-zabawa, zgadnijcie gdzie jadę na robotę.
Wcale nie przez to, że nam się budżet nie domknął w tym odcinku, wcale a wcale:D
W zależności od tego, czy będzie się na co bardzo wkurwiać, czy będzie to standardowy wypad – na tyle będę uzupełniał dziennik, prawdopodobnie jako edycja tego posta. Wyjazd nie jest jeszcze potwierdzony na 100%, ale już rezerwuję nocleg.
Dla pierwszego kto odgadnie miejsce wysyłam jakąś pierdółkę – pamiątkę:)
– = – = – = –
[29.11 23:55] Niedziela, Warszawa
Pierdzielnąłem szlaczek, żeby jakoś oddzielić dni raportu.
Hasło odgadł start2010! Fajnie, że tyle osób się odezwało i to w tak krótkim czasie :)
Będzie lipa, jak wyjazd nie wypali:D Jest google street view, jest paint, coś wymyślę.
Dzisiejszy dzień w skrócie:
~18:00 Pakuję walizkę, ale złapała mnie kilka godzin temu stresowa gonitwa do kibla. Lepiej wziąć jakiś srakostop na podróż.
~18:20 Kibel opuszczon. Sprawdzam stan srakostopu w domu. Jest cały kartonik, potrząsam – gruchocze. Jest git.
~21:00 Dupa mnie już boli od tych posiedzeń
~22:05 Nie będę oszczędzał na ten wyjazd, rozpakowuję walizę z leków.
~22:06 KURWA. Tak kończą frajerzy: w kartoniku po srakostopie znalazłęm rutinoscorbin.
~23:00 Prócz bólu dupy doznaję bólu głupoty. Łkam cicho z nadzieją na lepsze jutro.
– = – = – = –
[30.11 23:55] Poniedziałek, Warszawa
~7:50 Oczy na zapałki, dzwonię o wieści z wizą. „Będzie po 15:00”
~15:30 Dzwonię. „No poczekaj pan!”
~17:05 „Dzień dobry, proszę się zgłosić na recepcję w sprawie dokumentów”. Myślałem już, że je zgubili, albo udowodnią mi morderstwo. Ale nie, to jednak wiza! „Wszystko w życiu kończy się szybko i nieciekawie”.
~17:30 Ania załatwia mi bilety do Petersburga. Przez Paryż.
– Ania, ale to nie w tę stronę!
– Ale jest tańszy ten lot. (bo przesiadka)
– Ale ja tam powinienem być jutro, we wtorek jeszcze w godzinach pracy, a nie na świt pod wejściem czekać!
~18:30 Ania załatwiła bilet, wystawia potwierdzenie, akceptuję je błyskawicznie.
~18:40 Przed wyjściem do domu sprawdzam wszystko raz jeszcze. Nocleg: jest, sprzęt: jest, wiza: jest, bilet: niby jest, ale klasa ekonomiczna, a cena astronomiczna.
Dobrze, że to tylko rezerwacja, bo skierowali mnie do Petersburga w USA :D
– = – = – = –
[03.12 00:55](+2h do czasu w Polszy) Środa/Czwartek, Sankt Petersburg
Wyobraźcie sobie busa na kilka osób, takiego z dwoma rzędami siedzeń. Jadącego busa z niedomkniętymi drzwiami, takimi suwanymi, od strony pasażera. A teraz kierowcę podnoszącego dupę z siedzenia (podczas jazdy). Kierowcę otwierającego sobie te drzwi na kilka cm, żeby je zaraz zatrzasnąć. Wszystko to w czasie jazdy ~40 km/h.
Odczuwam ten stan umysłu na żywo.
A jaki tak ogólnie jest Peter (nazwa miejscowa)? Brudny, ciemny i mokry. Przez 5h kręcenia się po ulicach naliczyłem 4 (cztery:jaguar, corolla, wojskowa karetka i jakiś suv-cadillac) samochody czystsze niż stół w TVNie. Choć nawet z siedzenia auta, ogrom budynków robi wrażenie.
Wczoraj szedłem do hotelu ciągnąc walizkę. Na chodnikach stoi woda czasem na środku, czasem z boku.. więc i ja staram się tą walizkę raz na prawo, przenoszę nad kałużą, zjeżdżam na lewo.. Myślę sobie 'wyglądam jak pijany’ i nie chciałem tak wyglądać nie znając miasta, ani nastawienia lokalnej ludności do przyjezdnych. Ale patrzę, typ przede mną też tak mija kałuże. I trochę mnie to ośmieliło, bo choć faktycznie wyglądał jakby szedł napruty, ale się nie wstydził i buty pewnie suche. No to ja dawaj za nim uprawiam slalom z tym wózeczkiem na kółkach. I im bardziej zbliżałem się do śmiałego wymijacza tym większe we mnie wrażenie, że on nie tylko wygląda jak napruty. Ogon jego perfum sięgnął mnie już z ok. 5-7 metrów. Choć może mu się coś rozlało, bo serio, nie zataczał się, tylko tak zręcznie jakoś omijał te głębsze kałuże. Co do reszty nie mam pewności.
Dziś natomiast wracaliśmy już we dwóch. Z chłopakiem z którym pracuję, bo mieszkamy w tym samym hotelu. I na tej samej uliczce spotkaliśmy pana na spacerze z wielkim labradorem. Podejrzewam krzyżówkę z niedźwiedziem lub koniem. Sam z resztą też przeciętnej budowy nie był. Zajmowali cały chodnik, więc zanim ich minęliśmy, też czuliśmy woń trawionego etanolu. A kiedy już przeszliśmy kilka kroków zadałem sobie pytanie kto tu kogo wyprowadził dziś na ten spacer. I zadałem je na głos. Przyspieszony krok kolegi przypomniał mi, że nie trudno zrozumieć się wśród nas Słowian, ale na szczęście kolega pospieszył na zielone. Choć przyznam, że poczułem silny niepokój i mądrość milczenia spłynęła na mnie natychmiastowo. „Jak szmata padająca na dno kubła” cytując Halamę.
Zdjęć prawie nie mam, a nawet jakbym miał, to nie ma tu internetu na tyle sprawnego, żeby działało coś więcej, niż poczta. Także focie pewnie w kraju ojczystym wrzucę.
– = – = – = –
[06.12 19:55] Niedziela, Petersburg
Powiedziałem, że z Ukraińcem będziemy zwiedzać miasto po pracy i tak też zrobiłem. Do wyra wróciłem około pierwszej w nocy i zadzwoniłem do domu:
„Polak i Ukrainiec, Rosja, a ty trzeźwy?!” :D
Ano trzeźwy jak szmata, bo piękne miasto warto zobaczyć. A kobiety tu wcale nie są piękne i wcale nie chodzą odwalone jak na odpust, pewno tylko Moskwie tak to wygląda. Mimo to, dziewuszkę dla start2010 znalazłem.
– = – = – = –
[07.12 19:55] Poniedziałek, Petersburg
Wieczorem dowiedziałem się, że mam wracać do Polski jutro o świcie. Nic nie mam dla rodziny, bo myślałem, że z tydzień to tu jeszcze pobędę. Wychodzę zatem nocą na miasto.
Kupiłem pocztówki, wypisałem, ale nie mogłęm ich wysłać na lotnisku. Niestety to nie Schengen.
Kupiłem cukierki, zajebiste takie z twarogiem, jako suweniry. Niestety, okazały się Białoruskie.
Kupiłem czekoladę z płaczącym Putinem na okładce. Niestety, Putin nie płacze w rzeczywistości, to tylko obrazek.
No i to tyle. Robota zrobiona, ja już z domu to dopisuję.
Foto album (z komentarzami) tu: https://goo.gl/photos/rjzogbvhp3XVR9bBA
Pozdro,
Смертельное Пениса
28 listopada, 2015 o godzinie 23:52
Podaję hasło: Okoń.:DD
Nie no do czego doszło, żeby Letalny za chlebem z kraju wyjeżdżał – TO MOJA KURWA ROLA! xD
A teraz odnośnie konkursu – nie wiem, Finlandia?! D:
29 listopada, 2015 o godzinie 00:28
+10 punktów za hasło Okoń! :D
Wyjeżdżałem i wcześniej (pozdro dla Bergamo było z Bergamo), to na chwilę tylko – wracam przed świętami Bożego Narodzenia. A jak dobrze pójdzie to dużo wcześniej.
NOPE, w Finlandii alkohol jest bardzo drogi, a akurat w tym miejscu pisałem bez ironii:D
29 listopada, 2015 o godzinie 00:33
Myślałem nad Norwegią ale ludzie raczej narzekają bo ciągle do dupy pogoda :D I alko drogie.
Potem Chiny ale one nie pokojowe i komu by się chciało do Chin lecieć :D
Więc stawiam na Czechy one takie niepozorne i w miarę tanio jest :D
29 listopada, 2015 o godzinie 00:56
Poprawiłem fragment o pokojowości, bo chyba był za mało dwuznaczny.
No w Norwegii drogi alkohol, Chiny były już bliższym strzałem!
Do Czech z chęcią bym się wybrał, bo dobry tani alkohol. Ale nie pasuje leżące PKB i są kilkukrotnie mniejsze niż Polska!
29 listopada, 2015 o godzinie 00:59
Wiedziałem Japonia :D
Ale w sumie też nie bo alko chyba nie za bardzo tanie? :p
29 listopada, 2015 o godzinie 08:03
„Nnnni!” Rycerz, mówiący ni.
Tam wszystko jest drogie:D
29 listopada, 2015 o godzinie 11:31
Kurwa no nie wiem… Powiedz chociaż, który z siedmiu kontynentów? :P
Włochy?
29 listopada, 2015 o godzinie 11:55
Podpowiedzią sporą jest to, że całkiem trudno to jednoznacznie określić :D
29 listopada, 2015 o godzinie 11:56
Dobra zagadka. Skoro ma być tani alkohol to odpada prawie cała europa. Jeśli ma być pokojowo to odpadają kraje ze wschodniej europy, afryki i ameryki południowej. I do tego spory kraj z rosnącym PKB.
Hm…. Kanada?
Ale ona nie jest tania. Ale w jakim sensie tani? Tani w przeliczeniu na polskie szekle czy na tamtejsze? Bo w takiej Islandii jest kurewsko drogo na polskie ale zarabiają tam w kurwę dużo.
29 listopada, 2015 o godzinie 11:58
Prostująca uwaga: 'pokojowym’ a nie pokojowym.
29 listopada, 2015 o godzinie 13:04
A co do taniego alkoholu: taniej niż u nas, a czy zarabiają tam więcej? raczej zdecydowana większość nie, zdecydowana większość jest biedna, ale na alkohol ich stać mimo wszystko. Jest duża rozbieżność w zarobkach między klasami społeczeństwa.
29 listopada, 2015 o godzinie 13:10
Wszystko pasuje do Rosji :D
Prezydenci sobie zbijają piątke bo wiadomo kto wygra w następnych wyborach :D Alkohol stać na niego wszystkich. Udaje jaki to on jest pokojowy tylko te PKB nie za bardzo pasuje.
29 listopada, 2015 o godzinie 15:07
AUSTRALIA i chuj. :/
29 listopada, 2015 o godzinie 19:56
Letalny jedzie do Ju Es & Ej (USA), kraju kwitnącego sądownictwa między sąsiadami!
29 listopada, 2015 o godzinie 21:26
Wietnam, a może któraś z Korei? :D
Dobra, wiem, że nie trafiłam.
29 listopada, 2015 o godzinie 22:39
Ta zagadka jest po to aby nas wkurwić? :D
Korea tak szczególnie północna :D
A prawidłowa odpowiedź to: Tajlandia ! :D
30 listopada, 2015 o godzinie 01:40
@start2010 – to by się kurwa zgadzało…
30 listopada, 2015 o godzinie 08:28
@Szturmierzu, jeszcze przed północą zaktualizowałem dzienniczek :)
@start2010 – Rosja nie ma wysokiego PKB samego w sobie, ale sam wzrost ma większy niż Wielka Brytania, Japonia, czy Finlandia;)
1 grudnia, 2015 o godzinie 00:10
Teraz się z tego śmieję, ale jeszcze kilka godzin temu wcale mi nie było do śmiechu. Niedawno do domu wróciłem. W sumie i tu i tu wiza była potrzebna. Padam na ryj, dobranoc.
2 grudnia, 2015 o godzinie 00:27
Nie ukrywam Letalny, że liczę na masę fotek, że o większej ilości „zeznań” nie wspomnę. :D Trzymaj się tam!
5 grudnia, 2015 o godzinie 02:05
Na wschód do pracy, ciekawa opcja :D
5 grudnia, 2015 o godzinie 02:06
Też się chętnie dowiem, jak to tam wygląda, w Rosji byłem może ze 3 razy i nie widziałem niczego ciekawego, pewnie po prostu przy granicy nic nie ma :d
5 grudnia, 2015 o godzinie 17:27
A więc tak jak Rosję piszą, tak ona wygląda… Dlaczego nie jestem zdziwiony? Godziny „car crash in Russia compilation” robi swoje. Teraz stan rzeczy tylko się potwierdza. :P
5 grudnia, 2015 o godzinie 23:50
Letalny apropo pamiątki to ja chętnie przygarnę jakąś fajną Rosjankę :D
6 grudnia, 2015 o godzinie 15:55
Haha, Szturmierz, też spędziłem wiele godzin przy tych kompilacjach :D
6 grudnia, 2015 o godzinie 18:11
@start, Ania już czeka. Choć z moim kilkudniowym rosyjskim mogę się mylić.
Może głupi jestem, że się tym tak podniecam, ale dla mnie tutejsza jazda to wciąż fenomen:
Jadą równolegle 2 auta jednokierunkową (są dwa pasy – luz) i tuż przed skrzyżowaniem, na przejściu dla pieszych ten z lewego pasa nagle skręca w prawo :D Oczywiście ten który jechał normalnie się w niego wbił trochę. Rajdowiec wychodzi z fury zmartwiony i jakby zdziwiony, a co to się stało?
Co oni mają w baniach…
8 grudnia, 2015 o godzinie 23:40
@LP a mają tam jakąś ciekawą wódę :3 ?
12 grudnia, 2015 o godzinie 00:39
Nie jest rewelacyjna. Beluga nie różni się zbytnio od Soplicy. Nie polecam się specjalnie fatygować.
15 grudnia, 2015 o godzinie 08:52
Rosja to rzeczywiście smród brud i ubóstwo. U nas jest podobnie, choć to powoli się klaruje i stan miast miasteczek, wkracza na wyższy standard. Tak czy siak, następnym razem, pakuję się do Twojej walizki i nakurwiamy na wschód razem Letalny! :D