Znalazłem pracę
10 czerwca, 2013, Autor: Szturmierz92To chyba jedyny pozytywny aspekt w tym wpisie. Pomyślicie – „no kurwa ma prace, dalej mu źle”. I dobrze pomyślicie, dalej mi kurwa źle. Na swoje usprawiedliwienie dodam że nie bez powodu jednak. To jest moja pierwsza praca w życiu, nie wymagam od niej tego że będę zarabiał 15 patoli na miesiąc, siedząc przy biurku, jednocześnie molestując seksowną sekretarkę, która właśnie przyniosła mi kawkę i ciastko. Najzwyczajniej w świecie zapierdalam za najniższą krajową, jak większość z nas kiedy to jakimś cudem znajdzie zajęcie. Ale (jak się za pewne domyślacie) nie to jest powodem mojego wkurwienia. 6 nocek, tak na dobry początek. 8 pierdolonych godzin stania na hali i napierdalania normy od 22 do 6 nad ranem kurwa. Pierwszy dzień szkoliłem się po prostu. Jedna z pracowniczek owego zakładu pokazywała mi co i jak. W jaki sposób obsługiwać maszynę, co zrobić jak się spierdoli, a spierdoli się nie raz – ostrzegła i jak obrabiać produkt który oczywiście po wyprodukowaniu takowego przez maszynę nie jest jeszcze gotowy do sprzedaży. Podobno dobrze mi szło, szybko doszedłem do wprawy. Ujebany jak koń po westernie wróciłem do domu nad ranem i tak oto przespałem cały kolejny dzień. Na drugi dzień nie było lepiej – Ba kurwa za mało na „dzieńdobry” dostałem w ryj. Oczywiście nie mogło zabraknąć kierownika, który w drugi dzień/czyt noc, całe niemalże 8 kurewskich godzin stał na de mną i patrzył czy dobrze wykonuje swoje obowiązki. Nóż się w takich sytuacjach w kieszeni otwiera, praca idzie 2 razy wolniej, pot spływa ze skroni a serce bije jak popierdolone. Po prostu stresujesz się, bo kurwa nowa praca, PIERWSZA praca w życiu a ten Ci kurwa jeszcze przyjdzie i stanie i kurwa będzie obserwował każdy Twój ruch. Chuj już potem było lżej – organizm powoli przyzwyczajał się do nocnego trybu życia, praca szła coraz lepiej, szybciej kurwa wydajniej wykręcam ponad normę, już się nawet nie stresuję. Chuj jednak z tego, gdyż pomimo że w robocie <odpukać> w miarę idzie to moje dotychczasowe życie wykurwiło salto i zaryło ryjem w beton, tracąc zęby i godność. Już pisze, do czego zmierzam. Wczoraj miałem ostatnią nockę. Wróciłem do domku, oczywiście jeb na łóżko i śpię sobie tak do późnych godzin popołudniowych. Niestety, organizm tak mi się popierdolił że dzień uznał za noc i odwrotnie – czego skutkiem jak się domyślacie jest nieprzespana nocka za mną. I teraz nie dość że napierdalają mnie ręce, nogi, kręgosłup, kark kurwa nawet, mam poprzecinane łaby, o oparzeniach nie wspominając (miałem mieć ubranie robocze, rękawiczki skończyło się na zestawie niezbędnych przyrządów, miedzianym drucie i młotku – które to stanową uniwersalne narzędzie do naprawy maszyny) to jestem niewyspany, wkurwiony, zdołowany a jutro muszę wstać co najmniej o 5 nad ranem by przywitać kolejny piękny dzień spędzony w fabryce.
Tak czy siak, zapierdalać trzeba, najważniejsze że jest na razie gdzie, ale za nieco ponad miesiąc już tak różowo nie będzie bo na osłodę dodam że umowa jaką podpisałem obejmuję czas pracy od 3 czerwca do 15 lipca.
3majcie się i najlepiej zostańcie szefami jakiejś wykurwistej korporacji!
Tagi: ból, nieprzespana, noc, praca, spać, sucho, w gębie, zmęczenie
Kategoria Praca
10 czerwca, 2013 o godzinie 16:19
Szturmierz pierwszy tydzień najgorszy a później poleci z górki ;)
Mimo, że robota na miesiąc tylko to i tak kasy się trochę sypnie do kieszeni. xD Chuj tak stał cały czas i pilnował Cię, a mógł się za robotę sam jakąś wziąć…
10 czerwca, 2013 o godzinie 16:50
Jaaaaa pierdole Szturmierz żyje i kurwa robote ma!! :D
10 czerwca, 2013 o godzinie 17:34
UU,
Do mnie pisze dziś pani z HRu losowej firmy z pytaniem, czy mój numer jest aktualny bo jak do mnie dzwoni to jej w słuchawce mówi, że nie ma takiego numeru. Myśle se – może zasięgu nie było i się pani coś pomyliło, ale nie, pisze znów, że mój numer nie istnieje. Zadzwonić musiałem sam:P
kciukam za pracujących i szukających. Powo!
10 czerwca, 2013 o godzinie 18:25
Kurwa to obczaj sobie, że ja robię na stadninie koni, której właścicielem jest mój ojciec. Na miejscu muszę być od 6 rano do 19, czyli sobie tam zwykle śpię. Roboty nie jest przez ten cały czas, ale są kurwa rzeczy, które muszę zrobić o 6, o 12 i o 19. Więc nawet jak nie mam nic do roboty, to muszę siedzieć na tej jebanej wsi. Czasami jest ciężej, np. jak trzeba gnój wyrzucać, czasami lżej. Ale i tak najchujowsze jest w tym to, że spędzam tak moje wakacje, a stawka wynosi 0zł/h. Kurwa.
10 czerwca, 2013 o godzinie 21:35
Ja tam poczekam na lepsze czasy i na razie się poedukuję nieco. Jak kiedyś zostanę szefem jakiegoś Microsoftu czy innego Appla to o was nie zapomnę. Naprawdę. Nie mówię, że celuję w taką posadę, ale gdyby coś kiedyś jednak, to wam powiem ;)
PS dobrze cię znowu czytać Szturmierz!
11 czerwca, 2013 o godzinie 19:39
Szakalako, słyszałem to już 1000 razy no i przyznać muszę że to prawda :P. Obowiązki Kadrowego czy jak go tam zwał ograniczają się jedynie do siedzenia przed komputerkiem, wklepywania ile kto wyrobił pod koniec zmiany i łażeniem bez celu po hali. Pinio kurwa mimo że nie zapierdalasz minutę w minutę, to wiem że każda praca za darmo jest chujowa. Co prawda sam robię prawię za darmo, ale na kilka paczek fajek itp. wystarczy. Pawle, ja Cię trzymam za słowo! :D