Świąteczny blender.
22 grudnia, 2012, Autor: ErniJakie to piękne jest uczucie, kiedy już wiesz, że możesz podzielić się swoimi wewnętrznymi rozterkami z resztą rogowaciejącego świata! Więc zapowiadam, nie pojawiłam się tu jednorazowo, ani też po to, aby zakurzyć Wam tu megawkurwa. Nie od tego tu jestem. Można istnieć, ale nie być, ale nie idzie być, nie istniejąc! Taka mała aluzyjka się wdała…
Ale do rzeczy, bo nie lubię owijać w polyester. Witam wszystkich. Powiedzmy, że to jest mój pierwszy wkurw, tamten poprzedni odbierzcie z żartem, dowcipem. Jakie będą moje wkurwy? Nie o kanapkach z szynką, których de facto nie lubię. Będą życiowe, podobne do Twoich, podobne do odczuć, jakie mamy my wszyscy. Będę pisała o frustracji rzeczami materialnymi i tymi, mniej. Będzie grubo, ciężko, niezrozumiale czasem. Będziesz musiał odpalić szare komórki, swój mózgowy parowóz, aby mnie czasem zrozumieć. Ale zapewniam, wszystko to trafi nawet do najbardziej gorejącego adepta, dla początkującego laika, do obcokrajowca. Kumasz? Najpierw to chciałabym podziękować adminowi. Wiesz, chciałam to zrobić zaraz na początku, ale z wyższch względów moje wkurwy nie chciały się dodać, a ja niczym Syzyf patrzyłam, jak kula stacza się w dół, a mój wpis zniknął gdzieś w przestrzeni niezapisanych neuronów komputera. To wkurwiało, oj bardzo. Ale w końcu jestem. Ów człowieku, adminie, dziękuję ci za tak szybki odzew i wprowadzenie mnie w waszą społeczność (nie brzmi jak secta?). Zapowiedziałeś, abym nikogo tu nie obrażała i trzymała poziom. Człowieku, nie lubię się chwalić, ale po prostu zawsze trzymam poziom i klasę… Nawet jak przeklinam, to jest to zrobione dobrze, z nutką mięty. Tak więc nie wątp w swojego nowego scenarzystę. ;) Pół żartem, ale pół serio. Posłuchaj…
To co dziś tu napiszę, pewnie i Tobie odbija się już czkawką. Nerwówka przedświąteczna, ale przede wszystkim, zgrywana radość, roztocza przyjaźni, wiatry życzliwości. Nieuchwytne, ulotne i fałszywe. Powiem krótko… Nie, nie włączam telewizji. Nie, nawet nie siedzę na kompie, ale wychodzę na dwór, do sklepu i co widzę? Z każdej strony brzęczy mi „Merry Christmas” – sąsiada z jokerową, pokerową miną. Sprzedawczyni, życzy mi dużo zdrowia, kaszląc na mnie co rusz i próbując z gracją po cichu oderwać sobie flegmę z tylnej ściany gardła. Przypadkowo spotkana koleżanka, życzy mi dużo radości, a ja patrzę, jak odchodzi z depresyjną miną. Wigilia w pracy? Hej, sporo zarobków! Ale umowy ci nie przedłużymy… To może wygranej w totka? Eh, to nic, że nie masz na kupon… Wszystko się ułoży… A więc i tego nie jesteś pewien. Co ja na to? Powiem wprost, mam życzenia dla każdego. Aktualne, pewne – nie jak koniec świata, który mnie jakoś dziwnym trafem ominął… Życzę Wam „Kevina samego w domu”, zdrowia, jeżeli uda Wam się na nie zapracować polską krajową, pluchy na dworzu w poniedziałkowe „Last…”, miłości do samego siebie, bo jedynie taka jest w pełni akceptowalna i… i sylwestra z Polsatem! W najoczywistszej, naszej polskiej wersji.
Z życzeniami, wkurwiająco – Erni. I to niejednorazowo.
Kategoria Różności
23 grudnia, 2012 o godzinie 16:49
Treści swoich wkurwów nie możesz być pewna droga Erni. Jeden zamorki chuj wie jakie kłody podrzuci Ci pod nogi los. Najmniejszą drobnostka może wkurwić Cię ostatecznie, lub uruchomić reakcję łańcuchową, prowadząc Cię do szewskiej pasji. Trzymam Cię za słowo, że nie jesteś jednorazowym ciećwierzem, który napisze wkurwa a za jakiś czas już dawno nie będzie wiedział co to znaczy „megawkurw”. Takich było tutaj wielu, takich tutaj się nie toleruje. Widzę w Tobie potencjał, w ogóle nowa gwardia trzyma poziom, to cieszy – dycha!
25 grudnia, 2012 o godzinie 12:06
Dzięki Szturmierz. Zgodzę się, bo nigdy nie wiadomo co zgotuje los i co i kiedy, mnie wyprowadzi z równowagi… Racja. Chodziło mi o bardziej dotykanie sedna sprawy w moich przyszłych wkurwach, choć i różnie może być…
Pozdrawiam Cię, dzięki bardzo za dychę i życzę rodzinnej atmosfery w te święta. ;) Merry!