Rozmowa przed wydaniem karty pobytu
19 lipca, 2012, Autor: MakiaCześć wszystkim.
Chciałam dziś Wam opowiedzieć o tym, jakie idiotyczne procedury należy przejść, jeśli się popełniło grzech śmiertelny i wyszło za mąż za człowieka nie z Polandu. A wszystko za nasze podatki i „opłaty dodatkowe” zainteresowanych usługami bataliona urzędników.
Otóż aby mój mąż Ukrainiec mógł mieszkać ze mną w naszym kraju mlekiem i miodem płynącym, ubiega się o kartę na pobyt czasowy. W tym celu zabulił 400 złoty za samo postępowanie oraz dostarczył urzędowi wojewódzkiemu całą teczusię kurewskich papierków. Oczywiście wszystko oryginały, kurwa! Kiedyś to pani w urzędzie poświadczała sobie ksero za zgodność z oryginałem, ale nie dziś, te piękne beztroskie czasy się skończyły bezpowrotnie! Dziś dostarczać należy oryginały nówki albo ksera poświadczone przez notariusza. Co za wkurwiający bezsens! Ale urzędy muszą zarabiać, i jeden papierek pociąga za sobą 10 kolejnych i zabawa trwa w najlepsze. Za same papierki do wyżej wspomnianej teczusi zapłaciliśmy ok. 150 zł. Oczywiście bezpowrotnie, ponieważ „z akt sprawy niczego z powrotem nie wydajemy”. Ale to tylko początek baletów.
Ja byłam nastawiona bojowo do całego procederu. Zaproszono nas na spotkanie w celu zweryfikowania, czy nasze małżeństwo nie jest fikcyjne. Ja sobie nie jestem w stanie wyobrazić, kto chciałby się tu przeć i jeszcze za to płacić gruby kesz i bawić się w fikcyjne małżeństwa, gdyby mu miłość nie nałożyła klapek na oczy. Państwo polskie ma o sobie niesamowite mniemanie! Pani w urzędzie maglowała mnie przez półtora godziny, a męża przez ponad godzinę, o mało nie pozbawiając nas możliwości obejrzenia spajdermena w 3d, który i tak okazał się chujowy. Najbardziej powaliły nas pytania w stylu:
*W co byliście ubrani na ślubie? A co to kurwa niby ma zweryfikować?
*Ile Pani matka / Pana teściowa płaci miesięcznie opłat za mieszkanie? Po powrocie okazało się, że ona sama tego dokładnie nie wie.
*Dlaczego nie było Pani na obronie męża w Warszawie? A po co miałam tam jechać 5 godzin w jedną stronę? Obronił się i przyjechał do mnie!
i tego typu nonsensy. Żal dupę ściska, płakać aż się kurwa chce od idiotyzmu tej sytuacji. A najgorsze jest to, że wszystko to z miną poker fejsa na maksa poważnie. I od takich idiotów zależy to, czy będę mogła mieszkać z facetem, którego kocham i z którym założyłam rodzinę. Kurwa brak słów.
A propos: W ogóle jak to jest możliwe, że ludzie się hajtają w wieku 23 lat, kiedy ona nie jest w ciąży? Wszyscy koledzy pytali o to męża przed ślubem, a nawet jego babcia pytała, czy mi brzuch nie rośnie. Bo w dzisiejszych czasach to podejrzane, a nikomu do makutry nie przyjdzie myśl, że ludzie się kochają i chcą być ze sobą. Współczuję tym, co taką mają wizję świata!
Kategoria Biurokracja1 komentarz do “Rozmowa przed wydaniem karty pobytu”
Napisz komentarz
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.


(oceniano 6 raz(y), średnia ocen: 10,00 na 10)
19 lipca, 2012 o godzinie 16:26
Biurokracja kurwa… 650 tyś skurwysynów nic nie wnoszących kurwa pierdolona ich mać do PKB, bo przecież przekładanie papierków kurwa z okienka do okienka rekami obywateli to nie praca, tylko rozrywka! Niema jak zduć ryj kurwa i z wielkim żalem, że „muszę siedzieć 8 godzin w pracy i sortować papierki, umilając sobie czas wyżywaniem się na ludziach” tak spędzać czas do kolejnej sowitej wypłaty. Kurw za dużo, za dużo biurokracji kurwa rodem z PRL’u – kurwa spalić to wszystko w pizdu w chuj bo nie wytrzymam – tak się wkurwiłem!!!