Kup pan…auto.
28 lutego, 2012, Autor: 31akzul(…) I nastał dzień sądu, i powiedział ON do niej – ten samojezdny przedmiot stojący pod domostwem naszym sprzedać należy. A dukaty dane za niego, na kolejny przeznaczyć, a kolejne dukaty u lichwiarza pożyczyć i w mękach piekielnych oddawać po trosze. Takie jest moje zdanie. (…) amen.
Podsumowując, przyszła pora sprzedać grata i kupić nowego (grata). Ale z gratami bywa różnie, sprawa nie jest prosta a kupno samochodu to ciężka praca na pełny etat.
Kryteria wyboru zostały kurewsko zawężone do 2 modeli, francuskiej produkcji, konkretnego silnika i mocy.
Ale przecież mieszkam w bardzo dużym mieście, musi tu być w chuj samochodów takich jak szukam!!! Nic bardziej mylnego. Wertujemy Gratkę-sratkę, Gumtree-srumtree i Allepojebło. Wynik – kilka ofert. Dzwonię… kurwa, połowa nieaktualna, jakby nie można było tego zasranego ogłoszenia zdjąć. Trzeba być pojebanym, żeby lubić odbierać bezsensowne telefony tylko po to by z satysfakcją wycedzić: – przykrrro mi, nieaktualne i chuj ci w dupę.
To co udało się złapać to szroty od cwaniaków. Takich bzdetów jakie opowiadali nigdy nie słyszałam- nigdy bym nie sprzedał bo to supermegaidealnebajeroidealneauto ale żona w ciąży, córka się żeni, babcia chora, remont domu, pies zdechł, koń chory, bla bla bla.
A to supermegaidealnebajeroidealneauto składa się ze szpachli, plaka, stoi na łysych kołach, śmierdzi psem albo fajami albo wszystkim razem, w zawieszeniu wali mu jak w ruskiej kopalni a silnik ma zasrany olejem jak blachara w solarium.
Zmieniamy taktykę i ruszamy w Polskę. Wyjazd zaplanowaliśmy w sobotę, omówiliśmy się z czterema sprzedającymi, po drodze mamy odwiedzić kilka komisów. Oczywiście mamy oglądać same „lalki” i „perełki”.
Pierwszy samochód oglądaliśmy 2 (słownie: dwie) minuty. Właściciel zimnego łokcia i fan muzyki umcy-umcy nie przeszedł nawet wstępnych eliminacji. Poległ na połamanej klapie i naprawach blacharskich wykonanych silikonem.
Kolejne auto wyglądało jakby stało w stodole i służyło za kurnik. Właściciel wyglądał na 12-lataka przed mutacją. Spadamy.
Trzeci kandydat najciekawszy. Auto wycacane, wysprzątane, wypachnione, po prostu perełka. Ale i ten diament miał skazę. 10 cm wody w przegrodzie koła zapasowego skutecznie ostudziło nasz zapał.
Maraton po komisach przypłaciłam katarem do pasa. Wiatr piździł jak w kieleckiem, choć to mazowieckie. Ceny w komisach przekraczają wszelkie granice zdrowego rozsądku a samochody takie jak u właścicieli „lalko-perełek”.
Zrezygnowani ruszyliśmy do ostatniego sprzedającego, pozbawieni nadziei i zmęczeni. Niespodzianka. Pan w średnim wieku, kierowca tira, sprzedaje bo chce i już, auto spełnia wszystkie wyznaczone kryteria, serwisowane, zadbane, spoko. 2,5 godziny później podpisujemy umowę kupna.
Podsumowanie soboty: 300 przejechanych kilometrów, czterech sprzedających, 7 komisów, 1 McDonald, 2 stacje benzynowe, 10,5 godziny poświęconego czasu.
Wynik : 1 kupiony samochód.
(…) A po trzech niedzielach od słowa JEGO, słowo ciałem się stało i spokój nastał w domostwie jego i w głowie jego i jej. (…) amen.
Kategoria Różności
28 lutego, 2012 o godzinie 20:35
Cieszę się Twoim szczęściem, przynajmniej Tobie się coś ostatnio udało ;D Śmiga autko jeszcze, czy już zdążyło się coś rozjebać?
28 lutego, 2012 o godzinie 20:37
Chwila chwila, jesteś kobietą i potrafisz logicznie wypowiadać się o samochodach nie opisując ich kolorów? Czy to tylko pomyłka w formie w którymś z poprzednich postó?
28 lutego, 2012 o godzinie 21:01
Francuzy zajebiste są – niemieckimi rzygać się chce, spoko że po wielu trudach i znoju udało wam się nabyć pojazd mechaniczny. A teraz coś w polskim stylu – tylko czekać na wpisy opisujące to jak się zaczyna rozpierdalać :D
Przynajmniej będzie co czytać (czego broń mnie Panie Boże Wszechmogący, w trójcy Jedyny, Prawdziwy wam nie życzę)
29 lutego, 2012 o godzinie 06:45
Szturmierz – viv la France!!!!
Mikel – oczywiście że jestem kobietą! Ale bardziej interesuje się motoryzacją niż niejeden facet. Kolorki, wstążeczki, pomponiki to sprawa II-giej wagi.