Wkurwiający los
22 października, 2010, Autor: HrabiaOlafNiektórzy nazywają to fatum. Inni losem. Ktoś powie – przeznaczenie. Kurwa wszystko jedno jak to nazwiemy, bo wkurwiaja to jak ja pierdolę. Otóż mój wkurw dzisiejszy dotyczy czegoś na co właściwie nie mam wpływu, ale na co dzień doprowadza mnie do apopleksji, kiedy żyły występują mi na skronie, twarz robi się czerwona, a z uszu leci dym. Chodzi mianowicie o takie drobnostki, które skumulowane powodują megawkurwienie. Kilka przykładów.
Kiedy jadę na zakupy i wracam obładowany siatami z ziemniorami (pyrami – dla poznanioków, tej!), proszkami do prania i innymi duperelami i wkładam mą cudowną rękę (którą akurat mam wolną) do czarownej kieszeni, a kluczyki od samochodu zawsze, ale to ZAWSZE są w tej drugiej, tak, że muszę wszystko jebnąć na ziemię, albo przełożyć do drugiej ręki, dopiero wtedy otworzyć bagażnik i wówczas pakować.
Kolejny przykład: Kiedy otwieram paczkę jakiegoś leku, nawet jebanych tabletek na ból głowy, zawsze, ale to ZAWSZE otworzę od tej strony, od której piźdźnięta jest instrukcja obsługi (czyt. ulotka – z którą oczywiście przed użyciem się zapoznaję, bądź konsultuję się z lekarzem i farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża memu życiu i zdrowiu) i muszę to gówno wyciągać, a potem upychać na siłę z powrotem, bo a nuż się jeszcze przyda.
I jeszcze jedna złoliwość rzeczy kurwa martwych trupów. Niedaleko mojego domu jest skrzyżowanie ze światłami. Kiedy wybieram się do sklepu piechotą zawsze, ale to ZAWSZE trafiam na czerwone i muszę czekać aż te skurwiałe dupki w samochodach przejadą dążąc z punktu A do punktu B. Ale kiedy jadę gdzieś samochodem, zawsze, ale to ZAWSZE trafiam na…czerwone i muszę czekać, aż ci pokurwieni piesi ruszą łaskawie dupę sprzed maski samochodu.
Wiem, że nie mam wpływu na takie błahostki, ale nagromadzenie ich w jednym dniu może człowieka nieźle wkurwić.
Kategoria Przedmioty
22 października, 2010 o godzinie 21:37
Doskonale, ale to naprawdę dobrze Cię rozumiem! Z tymi lekami ma kurwa identycznie, nawet przy wypakowywaniu zastanawiam się z której strony ta papierowa szmata się kryje, mimo to zawsze wpadnę na to gówno. a jak przychodzi otworzyć z drugiej strony, to nie dość że przy otwieraniu rozpierdolę pudełko to z poprzedniej nie mogę chuja domknąć!
22 października, 2010 o godzinie 21:39
Olafie to nie los to matrix – program źle napisali, a my sie musimy męczyć, a mnie wkurwia w lekarstwach ta wata co ją dają do pojemnika z tabletami, żeby nie gruchały – wata jest obrzydliwa w dotyku tak jak styropian w dźwięku
22 października, 2010 o godzinie 21:45
no kurwa świetnie, to samo mam kurwa z pociągami jak zaśpie i zakurwiam na pociąg to nigdy nie zdążę, ale jak kurwa jestem w chuj przed czasem to jest opóźnienie kurwa jebany matrix…
23 października, 2010 o godzinie 01:15
hehe, też mnie to zawsze wkurwiało, zwłaszcza że z lekami mam kontakt bliższy niż bym chciała, ale to zjawisko chyba wynika z powszechnej praworęczności konsumentów jak i chińskich dzieci wkładających te jebane papierki do pudełka