Gry komputerowe
10 maja, 2010, Autor: mikelDżem dobły.
Jak zapowiadałem, postanowiłem napisać wpis (który wpisany będzie we wpisach na stronie na której się wpisuje wpisy) o grach komputerowych. Nakłoniły mnie do tego moje przemyślenia, którymi przygotowuję się do zrobienia pewnej pracy do szkoły (właśnie na temat gier komputerowych ;P).
Zaczęło się to wszystko oczywiście dość niewinnie – pierwsza maszyna obliczeniowa (Eniac 1946 rok chyba). Następnie powstały jakieś cholerne gry wideo, czy werbalne gierki na komputery, wróć, na gigantyczne maszyny komputeropodobne. Później jakiś tam programista napisał ponga, tą gierkę w której na dole się rusza kładką, która odbija piłkę, zaś ona ma za zadanie rozwalić kafelki w górnej części ekranu, na pewno graliście. Gry stawały się popularne, a masa idiotów poświęcała na nie swój czas.
Powstawały komputery bardziej „osobiste”, mieszczące się nawet na jednej ścianie w pokoju, następnie na biurku itd, aż zaczęły powstawać bardziej skomplikowane gry. Teraz przenieśmy się do czasów obecnych. Nie jest to oczywiście grzechem, jak ktoś sobie raz na tydzień pogra w jakąś dobrą produkcję, ale… Coś, co zostało stworzone dla sporadycznej zabawy opanowało niektórych ludzi. Wymienię kilka gier, które zna każdy i napiszę co jest w nich… Popularnego?
– Tibia – jedna z najstarszych – masa głównie dzieci grających i marnujących swe fundusze na firmę Cipsoft. Grałem, ale nie do cholery po 6 godzin dziennie, jak to potrafią niektórzy, a przede wszystkim nie wywalałem na to kasy!
– World of Warcraft – inny rodzaj MMORPG (Tibia to też ten rodzaj gry), jednak najgorsze jest to, że psują przez tą grę sobie życie ludzie DOROŚLI! Spasione amerykańskie „cioty” tracą pracę, rodziny, pieniądze przez tą grę,
– Counter-strike – gra, na której ludzie zarabiają. Granie w to stało się zawodem, masa fanów, turniejów, mistrzostw świata, masa sponsorów i wiele pieniędzy do „wygrania”.
To tylko kilka gier, które opanowały świat. Nie wspominając już o opętaniach przez gry. Czytając basha można się doczytać cytatów, jak jakiś idiota (maniak cs’a – gra w która często gram, ale bez przesady) otworzył puszkę z fantą w sklepiku szkolnym i rzucił krzycząc „fire in the hole”. No cudownie – odruchy ludzi opanowały już – media, najbliższe otoczenie i gry komputerowe! Pięknie, kurwa.
Nie wiem o czym jeszcze chciałem napisać, w każdym razem to nie zostało napisane przez 50-letniego rodzica, którego syn się uzależnił, tylko przez 16 latka który widzi co się dzieje z tym światem. Radzę wam, opanujcie się, zanim gry Was nie opanują, ale nie odmawiajcie sobie tej przyjemności. Wierzę w was, że dacie radę.
Na koniec jeszcze skopiowana z nonsensopedi typowa recenzja gry komputerowej:
- Nazwy „KillDeath”, „GameProducer” i „LeaderProducer” są przypadkowe.
KillDeath to, tak jak wszystkie produkcje ze stajni GameProducer, kolejna produkcja ze stajni GameProducer. Nieprzełamana od kilku lat hegemonia LeaderProducer nie została przełamana przez GameProducer. Jednak w KillDeath trudno nie zauważyć tego, co na pierwszy rzut oka rzuca się w oczy.
Naszym celem w grze będzie pokonanie szeregu przeciwników, którzy stawiają nam czynny opór, abyśmy ich nie pokonali. Aby rozbudować nasze imperium, będziemy musieli zakładać kopalnie węgla, aby wykopywać w nich węgiel i hodowle bydła, aby hodować w nich bydło. Możemy wtedy zdobyć środki płatnicze, aby uregulować należności, do których regulacji potrzebne są środki płatnicze. Przykładowo złoto znajdziemy w kopalni złota, do której wchodzi się przez drzwi do kopalni złota, a diamenty wykopiemy tam, gdzie można je znaleźć. Wyszukiwanie drzew warto rozpocząć na terenach zalesionych i już możemy produkować pierwszych łuczników, którzy walczą z wrogiem za pomocą strzał.
Ta strategia warta jest polecenia tym wszystkim, którzy grają w strategie. Jeśli lubisz dobre strategie, to ta dobra strategia jest dla ciebie. W chłodne, jesienne wieczory nic tak nie umila czasu, jak gra przeznaczona na chłodne, jesienne wieczory.
Pozdrawiam.
Kategoria Gry i zabawy
10 maja, 2010 o godzinie 23:26
mogli by tracić to życie przez alkohol czy dragi, a agresje wyładowywać na ulicy lub w domu, więc wg mnie lekka przesada.
Nie gry są problemem tylko rozrywką, problemem jest brak umiaru i to nie tylko jeśli chodzi o gry ale o wszystko inne również.
Sam osobiście uważam je za totalny wpierdalacz czasu ale to wybór człowieka co robi ze swoim czasem, dodam, że sam wiele z gier wyniosłem, od słownictwa po pomysłowość, kreatywność czy umiejętność planowania lub przewidywania, więc tak naprawde chyba nie ważne co się robi ale jak.
11 maja, 2010 o godzinie 11:40
Po pierwsze mówisz o Arkanoidzie, a Pong był pierwszy i grało się od razu multiplayer odbijając piłeczkę kreseczką a Twoj przeciwnik robił to samo tak jak w tenisie :).
Po drugie zgadzam się z Silverem. Sam grałem po kilka godzin dziennie w Q3 osiągając niezłe wyniki w lidze z moim klanem czy spędzałem długie wieczory na battlenecie grając w WC3. Teraz już nie gram ale miło mi się wspomina tamte czasy ekscytacji, współzawodnictwa, adrenaliny, szlifowania umiejętności i normalnej zdrowej sportowej rywalizacji. Mówisz, że to nie normalne ? A jak piłkarze spędzają po wiele godzin na treningach kopiąc piłkę to normalne ? E-sport staje się częścią naszego świata, w niektórych państwach da się z tego normalnie żyć – np. Korea, Szwecja, USA. A że niektórzy są uzależnieni ? No cóż od wszystkiego można się uzależnić nawet od kawy ;)
11 maja, 2010 o godzinie 17:34
Okej, tylko że nie mówię tutaj o graniu dla rozrywki, czy dla kontaktu z innymi. Nie wiem, czy napisałem, że gram też w cs’a. Ale nie można popadać w nie wiadomo co, no ludzie… Żeby zarabiać na e-sporcie? Na napierdalaniu na kompie? Ani nic pożytecznego, ani nikomu nie pomaga, no kur. Jeden zarobi, a drugi wywali kasę w błoto, choć mógłby ją sensownie przeznaczyć. Nie ważne, każdy ma swoje zdanie.
11 maja, 2010 o godzinie 18:13
Hmm to samo można powiedzieć o każdej dyscyplinie sportowej. Co z tego, że piłkarze kopią piłkę ? Albo bokserzy napierdalają się po ryju ? Albo Adaś skacze na nartach ? Ani nic pożytecznego ani nikomu nie pomaga… Moim zdaniem grubo się mylisz. Popatrz na gwiazdy e-sportu – fatal1tiego (q3), boxera (SC) i innych mu podobnych. Nie wydają kasy w błoto za to zarabiają na wygranych, mają pensje od sponsorów. Wszyscy zyskują – ich mecze oglądają fani (to zupełnie jak w normalnym sporcie). W wywiadach lub na zawodach reklamują swoich sponsorów (często firmy komputerowe jak intel czy AMD) – Zawodnicy dostają kase, a sponsorzy reklamę czy nie jest tak w normalnym sporcie ? Np. Adaś nie skacze w kasku red bulla ? Często e-playerzy grają swoimi myszkami, klawami czy w koszulkach sponsorów. Producenci gier też mają reklamę jeśli ich gry są na tyle popularne aby dostać się do rozgrywek WCG. WCG można porównać do mistrzostw świata normalnych dyscyplin sportowych. W Koreii to normalka, że mecze w Star Crafta ogląda na żywo parę tysięcy osób na halach sportowych. Później ripleye oglądają ludzie na całym świecie. Więc wytłumacz mi dlaczego e-sport jest fe, a normalny sport jest cacy. Bo ja nie za bardzo widzę różnicę. W e-sporcie jest już więcej emocji niż w szachach czy curlingu, a jest on na olimpiadzie.
11 maja, 2010 o godzinie 21:17
Ja gram w cs-a jak mam czas i kiedy ktoś znajomy gra. Zazwyczaj gram raz, czy kilka na jeden lub parę mies. Mikel może kiedy zagramy? Ja rzadko gram, ale nawalać 6-12 godz. w taką badziewną gierkę jak tibia to już przesada!
11 maja, 2010 o godzinie 21:42
Ej, nie tlumacz mi zasad e-sportu, bo je znam. Źle przedstawilem problem. Chodzi o ogólnie wkurw, że cała rasa ludzka jest… Chora. Przedstawiłeś, że sport to to samo. I sportu dla mnie też mogło by nie być tak samo jak e-sportu, a przynajmniej nie w tym sensie w jakim jest. Nie byłoby problemu, gdyby ktos pracował sobie te 8 godzin, a później trenował (czy grał) i zmierzałby się tylko na oczach innych zawodników (czy grał z innymi playerami), ale tak być nie może… Rasa ludzka musiała zrobić tak, by oni nie pomagali w rozwijaniu się człowieka, tylko robili coś dla chwilowej naszej rozrywki. Podobnie jest z bronią, fajnie by było bez niej? Oczywiscie, ale człowiek od zawsze musiał bronić swojego (w poprzednim przykładzie – mieć rozrywkę), więc powstały coraz bardziej śmiercionośne bronie, aż teraz musimy się martwić o ciągłość rasy ludzkiej i o przyszłość naszych następnych pokoleń. Ps. SC? Jaka to gra? Jedyne co mi się kojarzy, to splinter cell, ale w nim oprócz słabego multiplayera nie ma jakoś super rozwiniętej rozgrywki między graczami. @Kircia – jakoś tam się skontaktuję :)
12 maja, 2010 o godzinie 18:50
SC – Star Craft. E tam, to mozna by zlikwidowac wszystkie nic nie wnoszace zawody. Czyli sportowcow, clownow, cyrkowcow, bo Ty nie korzystasz z ich usług ? Ja bym dorzucił jeszcze wkurwiające mnie zawody – wszystkich działających w reklamie wystrzelać – jak dla mnie mogłoby ich nie być i wszystkie inne zawody zlikwidować bo akurat Tobie / mnie nie są potrzebne :>. Tak mi się widzi Twój pkt widzenia. Są mniej potrzebne zawody / zajęcia i bardziej. Nie wszyscy będą piekarzami, murarzami, lekarzami i policjantami. Bo piekarze też będą chcieli pooglądać ligę mistrzów jak wrócą zjebani z roboty i się porelaksować. Jest już przeludnienie więc nie będzie tak, że będzie klasa rządząca i sami rolnicy żeby wszystkich wykarmić. Jest już tak dużo ludzi, że mogą się zająć malowaniem beznajdziejnych obrazów, które nie wnoszą nic do kultury a i tak z tego będą się utrzymywać.