Człowiek stworzenie stadne, ale czy wszyscy i czy zawsze?

5 lutego, 2010, Autor:

Od kiedy sięgam pamięcią musiałam robić coś, co nie sprawiało mi żadnej przyjemności a raczej mnie upokarzało. Jak miałam parę/paręnaście lat to nie potrafiłam tego nazwać, ale dzisiaj mi się przypomniało.

Byłam u lekarza i jak to w przychodni, jakkolwiek się nie zarejestrujesz to i tak musisz odczekać swoje, ale siedzę grzecznie, bo spacer z domu do przychodni był przedni a będę musiała pokonać jeszcze drogę powrotną wcięć nie marudzę, nie narzekam, tylko czekam. Czekam w poczekalni, bo niby gdzie (jest milion innych miejsc gdzie można czekać, ale dzisiaj w poczekalni) i słyszę „Panie doktorze to mnie boli, tamto mnie goli, ten lek i tamten też”. Krucze pióro! Zaczyna się. Słyszę całą rozmowę, bo nie da się nie słyszeć. Dzwoni telefon w gabinecie, gdybym siadła jeden fotel bliżej „ściany” to gościa w słuchawce bym słyszała. I tak jest zawsze, albo prawie zawsze. Nie mamy nic prywatności. Może komuś to nie przeszkadza, ale mnie tak! Nie mam ochoty się zwierzać jak to swędzą mnie usta po zjedzeniu truskawki wiedząc, że 3 osoby w poczekalni to słyszą. U dentysty, do którego chodzę nawet drzwi nie zamykają, wchodzę zamykam za tyłkiem, ale potem jakaś pielęgniarka albo inna baba w białej koszuli otworzy i już nie zamknie. No nie jest to komfortowe, czy się mylę? Następny przykład, oddaję krew na badania, na jakimś czymś, co nawet nie jest krzesłem, byle sztuka, ale dobra. Krew się leje do próbówki pukanie i wchodzi jakiś petent/pacjent. Dla mnie to prywatna sprawa i nie życzę sobie żeby ktoś mi w tym czasie przeszkadzał. Ostry dyżur w szpitalu, leże a raczej konam na klozetce a w pomieszczeniu 4 inne osoby w gorszym stanie niż mój. Światła, rękawiczki, akcja! Co mu się stało, co mu dolega, co mu podać, gdzie rozebrać itp. Obracam się, bo gdybym ja była w takim stanie to fajnie jakby cała widownia też nie patrzyła, ale musze wstać, przejść i widzę rozebranego faceta w złym stanie. No ja pierdole! Czy nie należy nam się kawałek, malutki kawałeczek godności? Bo dla mnie, obnażanie mojego ciała w jakikolwiek sposób, w takich przypadkach to drastyczny spadek poczucia ważnej wartości. I kurwa, jak byłam w podstawówce to było to samo. W jednym pomieszczeniu dziewczynki rozebrane i taśmowo do gabinetu, paznokcie, włosy, gardło, osłuchiwanie, ważenie i mierzenie. I co komu do tego czy ja mam zaczerwienione gardło czy centymetr mniej lub więcej. Szczepienia to samo, jak w wojsku w rzędzie, najpierw cała banda była oglądana a potem kłuta.

Nic się nie zmieniło, pomimo że jestem dorosłym człowiekiem i się odszczekuję. Nic. Nawet jak pójdę prywatnie to i tak zawsze coś jest nie tak. Może mam spaczenie na tym punkcie, ale wolno mi kurwa je mieć. Wkurwia mnie to tym bardziej, że jestem bezsilna, jak powiem by zamknęli drzwi to zawsze jest jakaś wymówka i wychodzę na przewrażliwioną idiotkę a ja po prostu próbuję walczyć o siebie.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 8 raz(y), średnia ocen: 8,50 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!

Tagi: , , , , ,

Kategoria Ludzie, Różności, Zachowanie, Zdrowie, Życie

komentarzy 5 do “Człowiek stworzenie stadne, ale czy wszyscy i czy zawsze?”

  1.  Bla pisze:
    5 lutego, 2010 o godzinie 16:15

    Sama prawda. Jako kontekst interpretacyjny proponuję scenę z ulubionego filmu:
    http://www.youtube.com/watch?v=8EaBkOTSGiA

  2.  panikara pisze:
    5 lutego, 2010 o godzinie 23:02

    Masakra. Ja najczęściej chodzę prywatnie…więc mnie to na szczęście rzadko spotyka, ale współczuję. Ale i tam potrafi się czekać w kolejce ze 2h ;/ …a drogo!

  3.  Ziutek pisze:
    6 lutego, 2010 o godzinie 04:25

    A mi się przypomniała wizyta u tego tybetańskiego doktora. Tam gabinet był za przepierzeniem, które nawet nie dochodziło do sufitu, więc wszystko było słychać na całą poczekalnię. Ja nie mogę, co to kurwa ma być?

  4.  Ark pisze:
    11 lutego, 2010 o godzinie 19:34

    Nie zrozumcie mnie źle, ale im dłużej będziemy chodzili prywatnie do konowała, czy innego zębologa (nie uznaję stomatologa za lekarza – bliżej mu do rzeźbiarza), tym dłużej nas będą 'w rogi trzaskać’ i kasę zdzierać.
    Ciągle pieprzą o 'szarej strefie’. Jak się ma fizol od betoniary do takiego 'dochtura’ przedstawionego powyżej? Chyba tylko tak, że ten pierwszy musi, a temu drugiemu stado jemu podobnych broni z pomyłek i zezwala na ciąg dalszy.

  5.  lukasz26stg pisze:
    14 marca, 2010 o godzinie 18:19

    Masz racje z tymi lekarzami szpitalami i przychodniami. Kiedy w polsce będzie coś takiego jak poszanowanie godności drugiego człowieka. To my płacimy za leczenie i państwowy szpital jest z moich pieniędzy. Dlaczego traktuja nas tam jak zło konieczne???

Napisz komentarz