Sanepid
13 września, 2016, Autor: FaquśZachęcony wizją śmierci głodowej postanowiłem zrobić coś ze swoim życiem i wpadłem na genialny plan zwiększenia swojej atrakcyjności na rynku poprzez zrobienie pozwolenia do pracy w gastronomii. Skoro się plan wyklarował to pospieszyłem do Sanepidu. Dochodząc do budynku zastanawiałem się, czemu to skurwysyństwo mieści się w przybytku odpowiadającym w moim wyobrażeniu jakiemuś kapitanatowi: przynajmniej 4 piętra, stare budownictwo, po prostu wyjebane. A to był dopiero początek tej przygody.
Otworzyłem wrota i uderzyła mnie ściana gorąca. Oczywiście w wielkim holu nie da się otworzyć żadnych okien, a stoi tam tłum ludzi. Popodziwiałem chwilę drogowskazy, z których wychodziło, że muszę iść na 3 piętro. Wspinam się w górę, ale są tylko dwa piętra, na szczęście na drugim był wielki napis laboratorium, więc połączyłem szybko fakty i cofnąłem się na dół, gdzie było okienko rejestracji do laboratorium. Odstałem 20 minut i od baby dowiedziałem się, że mam iść do 119. Podkurwiony i cały mokry ustawiłem się w drugiej kolejce. Kolejne 20 minut i dowiaduję się, że chuj mi w dupę, tutaj wyrabiają dokumenty i podbijają pieczątki, a na badania to dwa piętra wyżej. Wdrapałem się na to drugie piętro i toczę wkurwionym spojrzeniem wkoło, bowiem żadnej drogi na górę nie widzę. Nagle olśnienie! Małe drzwi w kolorze ściany prowadzą do równoległej klatki, takiej węższej niż poprzednia przynajmniej 3 razy, która pięła się w górę. Odstałem w właściwej kolejce jeszcze kolejne 20 minut i oto koniec. Zmarnowałem tylko godzinę, wkurwiając się niemiłosiernie tam.
14 września, 2016 o godzinie 13:00
PRECZ Z BIUROKRACJĄ
14 września, 2016 o godzinie 15:41
„biurokracja – państwo w państwie”, stare, znane i słuszne