Stajenne życie
20 czerwca, 2013, Autor: PinioDobra, jednak stwierdziłem, że napiszę wkurwa.
Ale żeby wszystko było w miarę zrozumiałe, muszę nakreślić sytuację. Więc po pierwsze, mój tato prowadzi stadninę koni, której jest właścicielem. Po drugie, rok temu odjebało mi z kolegą, poszliśmy bazgrać po murach, złapała nas policja, 48h, spora kara i ogólnie przejebane. Chciałem ojcu oddać kasę, około połowy miałbym od razu, a na drugie pół chciałem zarobić przez wakacje. Ale nie, tato stwierdził, że mam zapierdalać na stadninie w wakacje. No to już było powodem mega wkurwa. Wakacje pomaturalne, 4 miechy, myślałem, że będzie zajebiście, a tu chuj, muszę robić na tej jebanej stadninie. Wiąże się to z wstawaniem codziennie około 5:30-6:00 i robieniem z przerwami do 19. No i właśnie te przerwy są najgorsze. Pojebało mnie, niektórzy pomyślą. Ale nie. Bo to nie jest tak, że w trakcie tej przerwy jadę sobie do domu. Tylko siedzę na tej stadninie no i właściwie to tyle. Nie ma tam internetu, znajomych, połączenia z miastem. Nic. No dobra, jest kanapa, na której śpię przez te przerwy i jest TV, które mi gra nad uchem gdy śpię. W każdym bądź razie rano jest sporo roboty, zapierdalania, tak od tej 6 do 12-13. I jak skończę robotę o 12-13 to właśnie jest ta jebana przerwa, aż do 18, kiedy to trzeba ostatni raz zakarmić konie. To taki jakby wstęp, baza wkurwa. Teraz przejdę do dzisiejszej sytuacji. Ojca na ośrodku nie było, był tylko mój brat i siostra. Już wiedziałem, że będą mnie wkurwiać i starać się wykorzystywać, no ale dobra, jakoś dawałem radę. Ugadałem się nawet z siostrą, że ona zakarmi te jebane szkapy wieczorem, więc byłbym wolny od 13, w takim wypadku biorę auto i jadę do domu i mam popołudnie i wieczór dla siebie. Umówiłem się już z kumplami nad wodę, wszystko ok, staram się robić co gadają aż powoli zbliża się ta jebana godzina 12. Już trochę wkurwiony po wcześniejszych, mniejszych kłótniach z rodzeństwem, idę do kolejnej pracy. Mój brat tymczasem siedział sobie na balkonie ze swoją przygłupawą, a właściwie mega tępą koleżanką i palili sobie papieroski. Noo, bo oni tacy kurwa zajęci są, że nie mają minuty czasu żeby mi pomóc. Jakby tego było mało, mój nieudany brat zawołał „No Pinio, szybciej, szybciej” na co durna koleżanka zaczęła się śmiać. Wkurwiłem się wtedy bardzo, pierdolnąłem wszystko co miałem zrobić i idę do mieszkanka po klucze z auta. Brat oczywiście pierdoli, że mam zrobić to o co mnie „prosił”, ja go mam w dupie. Po chwili przybiega siostra i wielkie kurwa lamenty, jaki ja to nieużyty jestem, że ona jednak wieczorem nie nakarmi koni itp. Powiedziałem jej, że jest pierdolnięta i wziąłem łyka jakiejś wody co stała, na co moja siostra prawie się rzuciła na mnie i pierdoli, że to jej woda, że ona ma wyliczone ile musi w ciągu dnia wypić… Facepalm… Więc biorę jakąś wodę co stoi w zgrzewce, na co mój brat się rzuca, że to jego, że mam mu tego nie pić, że mam se swoją kurwa kupić. Oczywiście koleżaneczka cały czas hihihi. A warto wspomnieć, że jak brata nie było, to taka milutka dla mnie była, że myślałem, że się porzygam. Głupia pizda. W każdym bądź razie wśród okrzyków brata i siostry wyszedłem z mieszkania i udałem się w stronę samochodu. Siedzę już w domu i dzwoni telefon, brat dzwoni. Odbieram, a tam głos siostry, milutka jak baranek „Piniuś, jesteś w domu? Bo ja tam telefon zostawiłam i mam tam jakieś ważne rzeczy i byś mi je odczytał, ok?”. Taki chuj, pomyślałem sobie i powiedziałem jej, że już jadę nad wodę. Ona oczywiście gadki czy bym nie mógł jeszcze wrócić itp. Powiedziałem jej, że nie. Niech spierdala. Posiedziałem sobie nad wodą, wracamy już do domu z kumplami i znowu brat dzwoni. Tym razem już pretensje, obydwoje, że mam wracać, że muszę konie zakarmić, że mam nie przeklinać jak z nimi gadam(śmiech koleżanki), że powinienem ich przeprosić(jeszcze większy śmiech koleżanki) i parę innych pierdół. Powiedziałem im, żeby się pierdolnęli w głowę i się rozłączyłem. Po chwili znowu dzwonią. Nie wiem po co, ale odbieram. Gadka taka sama, że do ojca zadzwonią, że będę miał u niego przejebane itp. Powiedziałem żeby sobie dzwonili, że pierdolę ich i znowu się rozłączyłem. Po kilkunastu minutach dzwoni mama, też oczywiście z pretensjami. W końcu ją jakoś kulturalnie zbyłem i wróciłem do domu. Siedzę sobie, dzwoni ojciec. Myślę sobie „oo, będzie zjeba”. Odbieram, a on pyta co tam słychać. Mówię, że ciężki dzień, że spięcie z rodzeństwem było. Spodziewałem się, że po prostu chciał zacząć ten temat i mnie opierdolić. Ale na szczęście pozytywnie się zaskoczyłem. Tato powiedział „No ja wiem, że oni Ci chcą wejść na głowę, nie przejmuj się tym, rób to co masz robić a ich olej”. No kurwa od razu banan na ryju i tylko czekam na rozmowę z siostrą, żeby ją spytać czy gadała z tatą i co jej mówił :)
A jeszcze mi się przypomniało, w międzyczasie poszedłem odebrać list. List z sądu, bo ostatnio miałem rozprawę w związku z tym sprzed roku. I co? Kurwa 130zł kosztów sądowych. Ehh kurwa.
A na zakończenie chciałem serdecznie pozdrowić moje wkurwiające rodzeństwo. Ament.
/edit:
Przypomniało mi się jeszcze, że dzisiaj się też dowiedziałem, że najprawdopodobniej nie znajdę roboty w Holandii na lipiec i sierpień. Samo w sobie jest to wkurwiające, bo myślałem, że sobie zarobię, a tu chuj, a jakby tego było mało, to pewnie na ten czas znowu będę musiał pracować w stajni… CHUJ CHUJ CHUJ! ;/
Tagi: rodzeństwo stadnina konie rodzina
Kategoria Różności
20 czerwca, 2013 o godzinie 21:30
+za tytuł
Ile lat ma twoje rodzeństwo? Jak brat się tak błaźni przy koleżance to pizda nie brat.
20 czerwca, 2013 o godzinie 23:08
urzekła mnie twoja historia;] dobrześ im nagadał, trzeba to to lać i patrzeć jak puchnie bo głowę ci w końcu upierdolą przy samej dupie, jak se tak myślą, że wszytko im wolno i niczego nie muszą.
21 czerwca, 2013 o godzinie 07:25
Fajny, klimatyczny wkurw.
Mam sześcioletnią siostrę, która mnie od urodzenia lekko mówiąc nie toleruje. Cały czas z gębą i do mamy: -eeeeee, a Paweł siedzi na kompieee! albo -yyyyyy, Paweł ma za głośno muzykę i nie słyszę swojej chorej bajki o księżniczkach na maksymalnej głośności w TV!
A ja tylko czekam na internat po wakacjach. O, muszę kończyć bo już druga burza idzie.
21 czerwca, 2013 o godzinie 13:22
Ja bym tą pizdę co się tak śmiała cały czas zagnała do roboty i chuj… Dopiero by mogła się pośmiać.
U mnie w robocie jest taki zabwany gościu zwany „Alibabą” xD Cały czas się śmiał dopóki nie dowiedział się, że zostaje po godzinach.
A to nie możesz sobie na tych koniach pojeździć jak masz wolny czas? Chyba, że też Cie wkurwiają ih mordy xD
21 czerwca, 2013 o godzinie 15:21
Bracie, jak rozumiem z całej trójki jesteś najmłodszy, ale nie chce nic mówić – masz brata cwaniaczka. Gdyby mnie moje rodzeństwo próbowało tak ustawiać, to dobrze by się to nie skończyło, o czym wszyscy wiedzą i nie próbują. Ogólnie u mnie w rodzinie panują jakieś swojskie, dawno przyjęte zasady i wytyczne. Gdyby mój (co prawda młodszy) brat próbował moim kosztem przypodobać się jakieś dupie, to szybko mogło by to odwrócić się przeciw niemu. Rób co swoje a na resztę miej wyjebane, bez przesady znowu…
21 czerwca, 2013 o godzinie 15:32
A zapomniałem! Praca z końmi musi mieć swoje dobre strony. Jako miłośnik zwierząt tak myślę. Nie wiem jak z Tobą, może masz już ich dość, co by mnie nie zdziwiło, ale czy nie miło czasem pogłaskać, przytulic się, pogadać z takim, który zawsze wysłucha i nie będzie pierdolił 3 po 3, albo dosiąść konia i pogalopować? Mój dziadek, który zmarł na długo przed moim urodzeniem był znany w moim mieście z hodowli koni. Dziś już chuja z tego wszystkiego zostało, prócz wspomnień potomnych, ale tak sobie myślę że wcale bym się nie obraził, gdybym mógł zapierdalać przy koniach – tak mi się wydaje z laickiego punktu widzenia.
Pozdrawiam!
21 czerwca, 2013 o godzinie 19:06
Brat jest 6 lat starszy, siostra 8. A jeśli chodzi i jazdę konną, to nigdy mnie to nie kręciło.
22 czerwca, 2013 o godzinie 08:00
Ja konie też zawsze kochałem i byłbym wniebowzięty gdybym mógł pracować z nimi. A roboty sam nie mam i nie będę miał przez te ,,najdłuższe” wakacje, także ciesz się, że możesz coś robić.
Jak rodzeństwo starsze, to się nie dziwię, że spierdoliłeś stamtąd.
22 czerwca, 2013 o godzinie 18:19
Tylko wiesz, fajnie by było jakbym coś za tą robotę dostał…