Alkomatka i synchuj.
4 lutego, 2013, Autor: ZbanowanyWitam.
Zanudzę was dzisiaj historią mojej rodziny. Głownym bohaterem będzie moja matka. Familia moja żyła sobie szcześliwie, do czasu. Kiedy miałem osiem lat, siła wyższa postanowiła naprawić ten świat poprzez odebranie życia mojemu ojcu. Matka przeszła przez okres żałoby bez żadnych problemów, nie popadła w depresję, ani żaden nałóg. Jednak po około półtora roku po śmierci mężą, postanowiła znaleść sobię partnera. Jej wybór padł na jednego z największych alkoholików, mającego była żonę i dwójkę dzieci. Facet był ostatnią łajzą, naszczęście matka rzuciła go po tym jak parę razy próbował wyładować na mnie swoje frustracje. Wtedy moja rodzicielka zaczęła nadużywać alkoholu. Do tego czasu spożywała go w wiekszych ilościach, może dwa razy w roku przy okazji spędu znajomych. Niedługo po rozstaniu z jednym pijakiem, matka związała się z jeszcze większym wariatem, też z była żoną i dzieckiem. To była dopiero karuzela życia. W czasie ich romansu trwającego około ośmiu lat z małymi przerwami, wiele się działo. Pierwszy rok związku: Ja w środku nocy ląduję w izbie dziecka, a moi opiekunowie w areszcie. Rok drugi: „ojczym” sprasza kolegów na wódke, co skutkuje wyprowadzeniem przez nich z domu paru wartościowych przedmiotów. Rok trzeci: Matka zjada na śniadanie Xanax i czystą, po tym posiłku lekarz w szpitalu zaleca jej terapie i zakazuje picia alkoholu. Rok siódmy: Matka w promocji do niespłaconych długów otrzymuje półroczny pobyt w więzieniu. Przez cały okres tego związku oboje, matka i jej koleś przeplatali krótkie okresy trzeżwości, trwającymi tydzień a czasami nawet i trzy tygodnie libacjami. Przy okazji bijąc sie na wzajem. Po zakączeniu tej znajomości,matka miała krótko prace, przestała też chwilowo pić, ale chyba tylko przez to że miała dozór kuratorski. Po utracie zatrudnienia spowodowanej piciem alkoholu w miejscu pracy, jej nałóg się nasilił. Stan ten trwa do dziś ,i co gorsza głupota nie pozwala mi znaleść rozwiązania jej problem. Reszta rodziny ma na jej alkoholizm wyjebane, bo mieszkamy paredziesiąt kilometrów od nich i jej nałóg nie zakłóca im życia. Co najlepsze z matką po alkoholu jest coraz gorzej. Ma coraz gorsze pijackie halucynacje i prawie spaliła dom. Ja chyba ostatecznie pogodziłem się że ona piła i będzie pić i ostatecznie przegrałem walkę o życie własnej matki. Po jej ostatnim wybryku zakączonym rozbiciem czajnika elektrycznego o ścianę. I próbą ataku na mnie stojącego w kuchni i oglądającego to przedstawienie. Nie wyrzymałem i ją uderzyłem. Kurwa kobiete uderzyć, matkę własną, jak patologia ostania. Chyba zacząłem własny upadek, oglądając najdłuższe samobójstwo świata.
Przepraszam za nieskładność tego tekstu. Ale był on pisany pod wpływem silnych, negatywnych emocji. Od których miał mnie choć trochę uwolnić.
Kategoria Życie
5 lutego, 2013 o godzinie 09:48
Co do Twojej winy, która najwyraźniej się obarczasz. Moim zdaniem w żadnym stopniu nie zawiniłeś w tym jak obroniłeś się przed matką. Człowiek to nie posąg ze spiżu i jego cierpliwość kiedyś się kończy. Do tego emocje i nie kontrolujesz po prostu tego co robisz… Chujowa sytuacja, do tego rodzina która ma wyjebane. dobrze że to opisałem, bo mam nadzieje że trochę pomogło. 3maj się stary, będę się za was modlił, przynajmniej tyle mogę zrobić.
5 lutego, 2013 o godzinie 09:49
opisałeś*
5 lutego, 2013 o godzinie 19:20
Trudno i ciężko coś tutaj doradzić… Ale przede wszystkim – nie Jesteś żaden „synchuj”
5 lutego, 2013 o godzinie 19:24
Posłuchaj, współczuję Tobie i temu, co przechodzisz… Nawet bardzo. I wiedz, że to jest bardzo szczere z mojej strony.
Zawsze jest mi kurwa smutno, gdy dowiaduję się, że kogoś bliscy zawodzą, a już w ogóle, gdy ci – praktycznie mało co mogą z tym zrobić.
Kiedyś tam sobie rozmyślałam na ten temat. Jak to się dzieje… Otóż różnica pomiędzy dziećmi, a rodzicami polega na tym, że rodzice mogą sobie dziś dziecko wybrać. Mam tu na myśli adopcję, zaś to – kim okazują się rodzice każdego z nas, następuje z czasem. To, gdzie się urodzisz, kim będziesz, kim są Twoi dawcy DNA – rzutuje później na całe Twoje życie i nie dam sobie powiedzieć, że tak nie jest.
Dwa – podziwiam, bo walczysz w tej chwili z samym sobą. Z tym, co podała Ci rzeczywistość. Mimo to, myślę, że silny z Ciebie facet, żeby stawić czoła życiu. Temu, które mamy tu i teraz…
Zdrowia życzę, dla Ciebie i Mamy.
5 lutego, 2013 o godzinie 21:28
Dna ma dużo do powiedzenia w kwestii kim będziesz, lecz głównym czynnikiem jest środowisko w jakim się wychowujesz. To doświadczenia kreują naszą osobowość i późniejsze zachowanie, jeśli człowiek ma troche oleju pod kopułą to zauważy, że coś jest nie tak i trzeba to zmienić, lecz każdy ma swoje granice wytrzymałości, nawet najbardziej opanowany człowiek świata, może wpaść w szał po latach syfu w którym dane mu było żyć, dlatego nie sądze żebyś musiał czuć się winnym Zbanowany, tymbardziej, że zrobiłeś to w samoobronie.
5 lutego, 2013 o godzinie 21:29
Kurwa… Dna… chujowo to wygląda. DNA miało być.
7 lutego, 2013 o godzinie 08:36
Mocny text. Czekaj na cud, bo jednak sie zdarzają. Serio.
7 lutego, 2013 o godzinie 22:59
o kurwa!! dawno nie czytałem, albo w ogóle jeszcze tak przejebanego, życiowego wkurwa. właściwie tutaj to wkurw = życie, to czyni taki dobitny efekt.
przykra jest oczywiście ta cała sytuacja. ja np. mogę się tylko pytać dlaczego takie rzeczy się zdarzają i i tak nie znajdę odpowiedzi. a ty musisz żyć w takim świecie, nie będąc w ogóle niczemu winny. można tyko współczuć i podziwiać cię za postawę… ale to i tak twoich problemów nie rozwiąże.
mogę ci tylko powiedzieć, żebyś samemu przez to wszystko zachował swoją godność bo może i twoja matka zjebała sobie życie do reszty, ale ty jeszcze swoje masz przed sobą więc uczyń wszystko żeby chociaż twoje życie wyglądało kiedyś tak, jak powinno normalnie wyglądać. trzymaj się.