Zaryzyjujcie, do kurwy nędzy.
6 grudnia, 2011, Autor: MalinowyTygrysCo się dzieje z ludźmi ? Na weekend wróciłem ze studiów do mojego rodzinnego, małego jak azjatyckie genitalia miasta, i tradycyjnie udaliśmy się do ulubionego pubu na picie. Zjechała się trochę większa ekipa niż zwykle, więc postanowiliśmy zabalować grubiej niż zazwyczaj. Melanż rozkręcał się powoli, piwko lało się strumieniami, tańce, hulanki, swawole, że ja pierdolę. Ale bez przesady, kulturalnie, i tak na pół gwizdka, jak to zwykle bywa przed kulminacją imprezy. Towarzystwo dość zgrane, kulturalne, nie jeden melanż za nami, myślałem więc, że będziemy siedzieć do rana. A tu chuj ! przed północą brać zaczęła stękać, pękać, biadolić, że tego głowa boli, że ten już ma fazę, tego dziewczyna do domu ciągnie, temu stara jaja urwie, jak nie wróci wcześniej. Noż ja pierdole ! Czy mnie słuch nie myli ? Jestem bardzo spokojnym człowiekiem, ale melanż wyzwala we mnie Lucyfera, więc próbowałem ich powstrzymać – no o co chodzi, tyle lat melanży, jesteśmy w ekipie, każdy ma swoje sprawy, ale szczęście i przyjemność to najlepsze rzeczy w tym parszywym życiu, że długo się nie spotkamy, i że kurwa rock & roll ! Też jestem zjebany po całym tygodniu, ale jutro niedziela, więc nakurwiajmy salta, panowie. Ale nic nie zdziałałem. Wszyscy rozleźli się do domów, najebani tylko wstępnie, i ja również, chcą, nie chcąc, opuściłem pusty plac boju. Wracając do domu, paląc papierosa za papierosem, doszedłem do wniosku, że albo oni dorośli, albo, w przeciwieństwie do mnie, nie szukają zapomnienia. Tak więc stare czasy odeszły w zapomnienie, nie ma dawnych priorytetów. Ludzie, zaryzykujcie, do kurwy nędzy ! Żywioł, zabawa, piwo, śmierć, kutas, i zniszczenie ! Gdzie to się podziało, no gdzie ? Powiedzcie mi, drodzy Wkurwowicze.
Kategoria Różności
6 grudnia, 2011 o godzinie 11:32
Cóż,no właśnie,najgorzej jak się człowiek nastawi na coś,a później i tak nici z tego wychodzą.. Też miałam już podobne sytuacje. Dlatego myślę,że najlepsze są spontany – i wtedy można oczekiwać nieoczekiwanego! ;) Nie ma co naprzód się zgadywać,umawiać i uzgadniać co i jak,bo bywa różnie..
Co do naszej poprzedniej rozmowy jeszcze to dziękuję,czuję się o wiele lepiej! – kto wie czy to nie aby Twoja otucha zadziałała na mnie zbawiennie niczym lek!? ;) I jak rano przeczytałam to,co napisałeś to wiedz, że od razu jakoś tak lepiej mi się zrobiło.. ;) To niby tylko przeziębienie,ale trzeba dodać,że konkretne było. A propo jeszcze tego co napisałeś – nie tylko Malinowe Tygrysy lubią pozytywnych ludzi! Ty też się do nich na pewno zaliczasz.
Hmm a nawiązując jeszcze do Twojego wkurwa powyżej,to pochwalisz się,co studiujesz? ;)
6 grudnia, 2011 o godzinie 12:44
Cieszę się, że lepiej się czujesz:) To jest właśnie siła whisky, działa nawet na odległość, nawet, jeśli jest bardzooo tania:) Spontanicznosć to esencja człowieczeństwa, ale spotykając się raz na jakiś czas trudno nie planować melanżu. A co pozytywność – co do Twojej, jestem pewny:), ale ja, mimo najszczerszych chęci nie zawsze tryskam optymizmem, i nie przepadam za większością ludzi. Jest mi czasem wstyd, za to, że jestem człowiekiem, bo nie mam gorszych potworów na tym świecie. A studiuję Reklamę i PR(pierwszy rok) i nie napawa mnie to dumą, albo to rzucę w pizdu, albo wezmę drugi kierunek – może filozofię…:) Reklama to pomiot szatana, ale jest po tym przynajmniej praca. A Ty, jeśli wolno spytać ?xD
6 grudnia, 2011 o godzinie 16:11
Hmm czemu chcesz to rzucić? ;) Sądzę, że studia mogą być bardzo ciekawe, ale nie wiem jak to się ma do praktyki – skoro piszesz, że to jednak nie jest to czego szukasz? Lepiej się dobrze zastanów jeszcze,bo mi się wydaje, że dobrze z tym trafiłeś. ;) Ja poszłam w ścisłym kierunku, chociaż dusza ze mnie humanistki, ale co tu ukrywać – moje aspiracje nijak zaczęły się mieć w stosunku do przyszłości i szarej codzienności, jaką bym miała mieć po tych studiach. Nie ma co ukrywać – rynek jest pełen psychologów/socjologów/pedagogów i filologów. Akurat myślałam i rozważałam nad tym ostatnim, ale mimo wszystko w porę się ocknęłam,aby nie być jedną z wielu mających później niewiele. ;) Musiałam pokonać opór przed nielubianą przeze mnie chemią i biologią, ale jak na razie daję radę – nawet to polubiłam! Myślę,że trzeba być dobrym w tym, co się robi, a sukces na pewno się odniesie i dać się później znaleźć pracodawcy. Jeden z moich wykładowców powiedział jakiś czas temu bardzo mądre zdanie,po to aby nam uświadomić,że on pracy nie szukał tylko to praca go znalazła. Ja chciałabym to samo powiedzieć za jakiś czas.. ;)
Malinowy, nie bądź aż taki skromny, bo znając życie nie jesteś taki straszny jak o sobie piszesz.. A mi ciężko uwierzyć,że mogłoby być inaczej. Od Ciebie aż tryska optymizm na wszystkie strony, więc bynajmniej na razie nie mam wątpliwości co do Twojej dobrej energii i nie karz mi wierzyć, że tak nie jest.. ;) Wiadomo, każdy ma czasem gorsze dni, ale myślę, że to się jakoś specjalnie nie przekłada na Twoją osobę, a w moim odbiorze jest to jak narazie raczej niemożliwe, wiesz? ;)
6 grudnia, 2011 o godzinie 17:19
Bawić, pic i tańczyć mozna z ludźmi dla wspólnej zabawy, albo dla odskoczni od problemów, dla zapomnienia, z tęsknoty za beztroską. Ludzie się zmieniają, życie ich zmienia, mnie zmieniło w taki sposób, że z epikurejczyka stałem się hedonistą. Nie dla przyjemności, tylko dla oderwania się od problemów. Wiem, że trochę to zagmatwanexD. Bardzo dobrze, że potrafiłaś się przełamać, i przekonać do nauk ścisłych, ja bym nie dał rady:), i najważniejsze, że to lubisz! Ja też jestem humanistą, kocham filozofię, historię, literaturę, utrzymuję się z pisania. Nienawidzę matematyki i fizyki, bo jest – moim zdaniem – wynaturzona, i zabija kreatywność. Co do tego, co powiedział Twój wykładowca – kiedyś, mimo tego, że komuna to zło, było łatwiej o pracę, bo to ona szukała pracowników. Ale mimo wszystko, trzeba robić to, co się lubi. Mój kierunek jest ok, zajęcia są ciekawe, są perspektywy. Ale dobija mnie, że uczę się jak wciskać ludziom kit, jak promować te wkurwiające, robiące ludziom whiskas z mózgu reklamy. to się kłóci z moim sumieniem. Chciałbym filozofować, rozwijać skrzydła duszy:) Wiem, gejowsko to zabrzmiało:) I muszę Ci powiedzieć, że to raczej Ty tryskasz dobrą energią, do takiego wniosku dochodzę, czytając Twoje wpisy i komentarze. A co najważniejsze – myślisz samodzielnie. To rzadkość w tych czasach. Zwłaszcza w tym kraju:)
6 grudnia, 2011 o godzinie 19:24
Tak się składa,że ja też nienawidzę matematyki i fizyki-do tego niestety nigdy bym się nie przemogła. To za dużo jak na mnie… Rozumiem i wiem co chcesz przez to powiedzieć,ale właśnie na tym będzie polegała Twoja praca,jak już sam napisałeś – by wciskać kit – nie ważne co i nie ważne komu,ale po to,aby osiągnąć zamierzony cel.Rób to co lubisz i w czym czujesz się najlepiej, rozwijaj skrzydła,pisz,czytaj i idź do przodu! ;) Jak już napisałam – trzeba robić to,co się lubi,a jak jeszcze później mają być z tego pieniądze – to czemu nie? Jeśli jeszcze chodzi o mojego wykładowcę – to ku zaskoczeniu jest bardzo młody i go hmm komuna nie „sięgła”,przez co zyskał jeszcze większą wiarygodność nie tylko u mnie. Utrzymujesz się z pisania? Więc już ktoś musiał Cię „zauważyć”, a to już połowa sukcesu. ;) Trzeba mieć odwagę w dzisiejszych czasach,żeby umieć się wybić i nie każdy potrafi wykorzystać swoje zdolności.
A tak, myślę samodzielnie i nie mam wątpliwości, że Ty też.