Last christmas – aj giw ju maj hart….
6 grudnia, 2011, Autor: MalinowyTygrysNa świecie są tylko trzy rzeczy, która na pewno nastąpią – kurwica, śmierć, i George Michael za swoim „Last Christmas”. i chociaż dobija mnie Boże Narodzenie, to kocham tą pedalską piosenkę. Ma po prostu w sobie coś takiego, że w zależności od nastroju, można się do niej śmiać, i płakać. W każde święta, zawsze. I już wiem, przy jakim przeboju napierdolę się w magiczny, wigilijny wieczór.
Mam wyjebane na ludzi, którzy mówią, że ta piosenka to kicz. Ja to wiem ! Ale ten kicz ma sobie to, co najlepsze w świętach. Kiedy słyszę te zajebiste dzwoneczki w tle, te kurwa bim bim bim bam bim, to aż mi się serce uśmiecha. Żaden murzyn nie pierdoli tu o nowym złotym łańcuchu, Lady GaGa nie wywija chudym dupskiem. Tutaj jest tylko chatka w górach, grupka przyjaciół, tekst o miłości. Kurwa mać, jaki ja jestem sentymentalny. Nie pierwszy, i nie ostatni raz życzę wam Wesołych Świąt. Nie myślcie o tym bagnie dookoła, zapuście sobie Dżordza Majkela i śpiewajcie: Thissss year, you saved me from tearsss……xD
Pokój ludziom dobrej woli. Kurwa mać.
Kategoria Różności
6 grudnia, 2011 o godzinie 20:55
nie kurwa koluniu wszystko tylko nie dżordż majkel i last kurwa christmas ogólnie to wkurwia mnie niemiłosiernie ten cały piździelnik przedświąteczny, nakręcanie kurwa jebanej hołoty na stertę niepotrzebnych gówien z marketów, jebanych świecidełek na ulicach i fałszywej kurwa tłuszczy w okresie ez „świąt” tyle w temacie kurwa dzień jebanego świstaka xD
9 grudnia, 2011 o godzinie 01:01
popieram bezwstydnie w chuj – zajebista melodia :)
9 grudnia, 2011 o godzinie 13:09
kurwa „hart” pisze się przez „ch” :)
12 grudnia, 2011 o godzinie 21:33
Kurcze Malinowy, powiedz skąd Ty wiesz,że uwielbiam Last Christmas? ;) Masz plusa ode mnie za to,że ją lubisz!
Swoją drogą to ta piosenka mi się chyba nigdy nie znudzi..
A skoro już będziesz pił to hmm wypij i za mnie,a ja wypiję i za Ciebie. A w ogóle to wypijmy razem. ;)
12 grudnia, 2011 o godzinie 23:52
Wyczułem to swoim siódmym zmysłem:) A Ty masz plusa u mnie, za to, że się przyznajesz do tego, że lubisz Last Christmas, niektórzy się wstydzą. Tak jak z disco-polo – nikt nie słucha, każdy naparza densa, kiedy leci. Też jestem za opcją, że najlepiej wypić razem. Wtedy najlepiej smakuje:)
13 grudnia, 2011 o godzinie 17:55
Jasne,że lubię, nie ma ludzi, którzy tego nie lubią – są tylko tacy, którzy się do tego nie przyznają.. ;)
A poza tym, z disco polo też racja to co napisałeś,niby nikt-a jak przychodzi co do czego to każdy do disco nogą podryguje..
Tak, najlepiej razem, a jeżeli kiedykolwiek napiję się do lustra to będzie znaczyło,że ze mną jest konkretnie źle (chyba,że zrobię to z przyczyn czysto społecznych). ;)
13 grudnia, 2011 o godzinie 18:48
Oj, to znaczy że ze mną jest naprawdę źle:) Ale gorzała jest akurat najmniejszym problemy, a jednocześnie najstarszym lekiem euforyzującym. Od picia gorsze są powody, które do niego doprowadzają. Ale dziewczyny nie powinny pić:) Palić też nie, ale nie cofajmy się do XVIII wieku:)
13 grudnia, 2011 o godzinie 19:36
Właśnie przede wszystkim chodziło mi o to,że kobieta pijąca sama do lustra to jest w moim mniemaniu już dno,bo dobra facet – rzuciła go dziewczyna – bum,stało się,idzie do baru i prosi o jakieś trzy trunki, później jeszcze trochę tego wypija,wraca do domu i albo się jakoś bierze w garść następnego dnia, albo raz dwa stacza się i ma już kłopot nie tylko z brakiem dziewczyny. :) Wiesz co mam na myśli. Mnie ostatnimi czasy,zresztą w sumie od zawsze – uspokaja i wycisza muzyka – nie muszę się nachlać/najebać (Boże,jak to brzydko brzmi!) aby normalnie w tym nienormalnym świecie funkcjonować,ale nie jestem też zagorzałą domatorką,bo chyba każdy lubi od czasu do czasu wyjść gdzieś na imprezę,z zaufanymi ludźmi,w zaufanym gronie i coś tam sobie wypić.
13 grudnia, 2011 o godzinie 20:25
Kobieta nie powianna pić nie dlatego, że źle to wygląda, tylko dlatego, że kobiety są o wiele cenniejsze i warte troski od facetów:) Też leczę smutki muzyką, albo AC/DC, Rick James, albo jakieś inne oldskule. Nie trawię nowości, trudno o gorszy szit. Fajnie jest wyjść z zaufanymi ludźmi, pewnie, tylko trudno o takich NAPRAWDĘ zaufanych.
13 grudnia, 2011 o godzinie 20:48
Nie mogę się teraz nadziwić jak pięknie to napisałeś,że kobiety są o wiele cenniejsze i warte troski od facetów! Zaskoczyłeś mnie tym,oczywiście na plus. ;) Poza tym,jak widzę muzyka z kopnięciem,a nie tani pop z MTV i VIVY. I to się ceni,bo ja też nie lubię tego wszechobecnego shitu. Racja,mało tych zaufanych i to często fakt faktem się przekonuję, jak bardzo mało ich jest… Dlatego nigdy na ilość,zawsze na jakość.
14 grudnia, 2011 o godzinie 00:02
Bo to prawda, kobiety trzeba chronić i o nie dbać. są dowodem na to, że człowiek może być na serio stworzony na podobieństwo Boga, krótko mówiąc – jesteście zajebiste, w większości:)
Nie jestem metalem, ale lubię cięzkie brzmienia. Ty jak widzę, też nie trawisz komercji:)
Masz rację z jakością. Ilość to mi się kojarzy ze Związkiem Radzieckim – parszywie.
14 grudnia, 2011 o godzinie 10:21
Jesteśmy zajebiste, wiem o tym. Nasza kobieca, silna płeć. Co wy byście bez nas zrobili..? :)
To dobrze,że nie jesteś metalem,bo mam różne skojarzenia co do nich. W większości źle mi się kojarzą. A słuchać można wszystkiego,więc muzyka niekoniecznie musi zdradzać styl człowieka. :)
Więc komercji nie trawimy oboje. A to dobrze.
14 grudnia, 2011 o godzinie 10:42
Nic byśmy nie robili. Każde działanie, KAŻDA rzecz, jaką facet robi, robi dla kobiet. Dla tych, które są, żeby je utrzymać, pokazać męskość, dla tych, które były, żeby pokazać, że dajemy radę, dla tych, które będą, żeby na nie zasłużyć. Dlatego żyjecie dłużej, cwaniary:)
Też myślę, że muzyka nie świadczy o stylu, on się kształtuje przez doświadczenia i charakter. Kurde, miło tak popisać z kimś, kto myśli. I to jeszcze tak, jak ja!:)
14 grudnia, 2011 o godzinie 14:27
Tak mi się zawsze wydawało,że facet przede wszystkim chce być kimś w oczach kobiety,stąd te wasze wszystkie poświęcenia dla nas. A żyjemy dłużej też z tego względu,że mamy sporo na głowie,dom,dzieci,rodzina,zakupy,przygotowywanie posiłków i jeszcze dajemy radę to godzić z pracą, dlatego pełen szacunek dla wszystkich tych kobiet,które sprostały właśnie owej spirali. A w dodatku jeszcze chodzą uśmiechnięte i spełnione. :)
Pełna racja co do tego, co piszesz o muzyce. Też lubię porozmawiać z kimś,kto ma coś do powiedzenia,a jeszcze lepiej jak czyjeś poglądy nie mijają się z moimi.;)
14 grudnia, 2011 o godzinie 20:42
A kobiety potrafią to bardzo umiejętnie wykorzystywać. Ale tak powinno być, chociaż czasami dochodzi do…hmm…nadużyć;)
I prawdą jest, że te wszystkie damskie obowiązki to ciężki kawałek chleba, faceci za to „muszą” dobijać się gorzałą, prochami, i najsilniejszą, najbardziej śmiercionośną, ale i najwspanialszą używką, jaką są…….. Jak myślisz ?
14 grudnia, 2011 o godzinie 21:15
Myślę, że faceci dobijają się nami, kobietami. :)
14 grudnia, 2011 o godzinie 21:18
Tak, ale mam nadzieję, że się nie fochniesz, bo dla kobiety to może brzmieć trochę dziwnie:)
14 grudnia, 2011 o godzinie 21:26
Jasne, że nie fochnę, bo nie chodziło Ci zapewne o uprzedmiotowienie nas,jako kobiet, tylko dodam tyle, że posłużyłeś się bardzo trafną metaforą. :)
14 grudnia, 2011 o godzinie 21:34
Dzięki. Kobieta może szkodzić Tobie, i osobom w twoim otoczeniu;) Ale i tak jesteście Aniołami w piekle, jaki m jest ziemia.
I jeszcze przypomniało mi się takie irlandzkie powiedzonko:
Wszyscy reformatorzy są kawalerami;) Ale to tylko powiedzonko.
;)
14 grudnia, 2011 o godzinie 21:39
Jedno jest pewne – uzależniamy i od tego się nikt nie wykręci! A to powiedzonko pewnie i ma coś z prawdy… ;)
Ja znam inne – facet rządzi światem, a facetem kobieta! :)
14 grudnia, 2011 o godzinie 21:46
Albo przysłowie Ala ze „Świata według Bundych” – za każdym mężczyzną sukcesu stoi kobieta, z którą się nie ożeniłem”;) Trochę chamskie, ale i tak kocham Ala;)
14 grudnia, 2011 o godzinie 21:53
Al, mistrz ciętej riposty. ;) Poprawiasz mi humor.
14 grudnia, 2011 o godzinie 22:07
Jednak ten dzień nie jest taki zły, skoro poprawiłem ci humor;)
„Nie Peg, nie jesteś w piekle. Gdybyś była, siedziałabyś już na tronie a diabeł pakowałby manatki!”
Bardzo lubię ten serial, i widzę, że Ty też;) Al to prawdziwy, zniszczony prze życie, żonę i buty facet:)
15 grudnia, 2011 o godzinie 09:19
Al dla mnie to też powrót na swój sposób do retrospekcji. ;) Najbardziej niezłomna jest i tak muzyka na rozpoczęcie (i teraz nie pamiętam czy na zakończenie też) serialu! „Love and Marriage…”. Ten serial tak jak i „Jaś Fasola” nigdy się nie znudzi i jak dla mnie to nie przestanie być aktualny.
O Bundych możnaby tak godzinami.. :)
15 grudnia, 2011 o godzinie 16:11
Postać dojrzewającego Buda i jego przygód z gumową lalą też był super. I opowieści o grubych babach w obuwniczym:)
Już nie ma takich seriali. A jeszcze miło wspominam drużynę A, Miami Vice, MASHa. No i jeden z moich faworytów – Rodzina Soprano. Teraz wszystko jest na jedno kopyto, choć zdarzają się perełki. Też lubię Jasia Fasolę;)
15 grudnia, 2011 o godzinie 19:15
To prawda,że już takich seriali nie ma. Teraz włączysz telewizję i obejrzysz „M jak miłość”, „Na wspólnej” i „Gotowe na wszystko”. Jest tych seriali oczywiście o wiele więcej,ale nie zmienia to faktu,że to już nie jest to, co chciałoby się zobaczyć. Tych trzech co napisałeś akurat nie kojarzę,ale w pamięci jeszcze mam Akademię Policyjną, 13 Posterunek, Zbuntowanego Anioła i Jezioro Marzeń. ;) A rodzinę Soprano to i owszem,pamiętam,gdzieś tam nawet ją posiadam w swoich domowych skarbach, właśnie – gdzie mi ją wcięło… Lubisz widzę mafijne klimaty (tak jak i ja). ;)