By to chuj strzelił !
27 lipca, 2011, Autor: PiotrMiszaWitajcie jebana mać ponownie…
Ostatnio wkurwia mnie tak wiele rzeczy, że już sam sobie zadaję pytania… ,,Może ja ochujałem, może jakaś choroba, może kurwica”. Trudno mi jest pogodzić się z faktem, że jest to skurwiała rzeczywistość. Kurwa jeszcze mój papa obok siedzi, chujowo się tak pisze, pod jego bacznym okiem, niby ogląda TV, ale 1.20 od niego jest mój wkurw, co do najprzyjemniejszych rzeczy dla mnie kurwa nie należy.
Kurwa wasza mać,wchodzę dzisiaj do kolegi- niejakiego Szymusia, a tam leci Mezo. Dobra myślę chuj z tym, niech leci rządził się w nieswoim domu nie będę. Po czym usłyszałem słowa…
,,I tak mija kolejna noc na froncie, kiedy wkońcu wstanie słońce… Mamy kryzys,kryzys, kryzys itakkurwadalej”
Możecie wierzyć lub nie, ale przeszły po mnie ciarki gdy usłyszałem kurwa kolejne pierdolenia o miłosnych zawodach, rozterkach etc. To jest tak gówniane, wkurwiające… Żałosne, chujowe i zjebane jak pies kuternogachuj. Jakieś kurwa porównywanie kłótni do frontu, pierdolenie o zawodach i czekaniu na chuj wie co.
Chłopie wielkie gówno obchodzi mnie, kto Cię zostawił, dlaczego, co do niej/niego kurwa mać powiedziałeś kutasie jeden zajebany! Po prostu obchodzi mnie to mniej niż to, że pan Frycek kupił sobie kilogram truskawek, po czym wyjebał je za miedzę, bo były w chuj zgniłe.
Ale mnie to wkurwiło, no po prostu dostałem wkurwiającej gorączki, dreszczy a nawet obleciał mnie nieopisany strach, lęk!
A teraz przytoczę kolejną historię, którą miałem już wyjawić dawno, ale zawsze tak chujowo wychodził, że albo zapomniałem, albo czasu brakowało.
Więc pewnego niedzielnego popołudnia siedząc przy telewizji i oglądając skurwiałe reklamki kurwa czerwone jak cegła, zjebane jak chuj trzymałem pilot w ręku, który jest dla mniej jak chuj, stanowi niejako część mojego ciała, protezę bez której moje życie byłoby nieporównywalnie chujowsze…
Siedzę, siedzę, mój kciuk spoczywał wygodnie na przycisku ,,Volume” odpowiedzialnym za ściszanie/podgłaśnianie i tak sobie podgłaśniam, ściszam. W głowie mam gonitwę myśli, uroiłem sobie, że głośność musi być 34, czy tam 32 i tak sobie to zmieniałem i dzieliłem, mnożyłem liczby tak by wynik dzielił się na np.4 albo6,7 itd. Bawiłem się pilotem jak 12 latek chujem, podczas swojej pierwszej masturbacji.
Po chwili pojąłem jak bardzo popierdolone były to czyny, zjebane jak koń po westernie z Eastwoodem i bandą rzezimieszków, wręcz na pograniczu z psychozą…
Do teraz nie mogę się pozbierać, po tym jakże zjebanym ,,wyczynie”.
Kategoria Różności
28 lipca, 2011 o godzinie 02:29
bardzo ładne powitanie, a co do polskiego hip hopu czy rapu chuj wie co to jest jak robiłem w Bronxville NY to puściłem ten polski rap w postaci „kolejny stracony dzień” Peja to nagrał, murzynowi, to się tak kurwa śmiał, że mało nie wybielał i powiedział że to jakiś świsty są z racji naszych ż,ć,ś itd. i cały czas do mnie pierdolił „my friend from Russia”
28 lipca, 2011 o godzinie 12:45
Nie wiem co się tak wkurwiasz o tego pilota. Po prostu puściłeś myśli wolno i pozwoliłeś umysłowi odpocząć
Co do hip hopu, czy rapu. Ja tego też nie trawię.
28 lipca, 2011 o godzinie 14:02
Wszystko rozumiem, ale tego pilota ni chuja :D
29 lipca, 2011 o godzinie 13:01
Hah pamiętny pilot, nareszcie to opisałeś :> A moje stanowisko do polskiego rapu, hip hopu już mniej więcej znacie. to muzyka dla czarnych, tak samo jak metal dla białych… Takie jest moje rasistowskie nieco zdanie.
30 lipca, 2011 o godzinie 18:34
Tego z pilotem – to nie rozkminiam.
Hm… dla mnie „Mezo” to nie hiphopowiec, raper czy kij wie co jeszcze, to dla mnie komercyjna dupa – jak i znakomita większość dziś. Jego „rap” nazwałabym śpiewem, toteż inne pokrewne gówna typu Verba, Doniu, Liber itp. itd… to dla mnie śmiech na sali. A czy metal dla białych to nie wiem – ja osobiście nie słucham, mi odpowiada hiphop, na tym się wychowałam i nie zamierzam zmienić moich upodobań,ale staram się omijać wyłączną komercyjną lukę w muzyce.
Cóż… metal do mnie nigdy „nie przemawiał”. Każdy jest inny i co innego woli.
30 lipca, 2011 o godzinie 19:23
Siedzi Belfer przed TV. Przełącza sobie głośność, nagle nieświadomie patrząc na przeskakujące cyferki zaczyna wyliczać jakieś rachunki, tak aby wyszło np. 36. On sam nie wie po co, dlaczego c go w gruncie wkurwia, bo dobrze o nim (bądź co bądź) nie świadczy. Ot takie objaśnienie całej sprawy z pilotem.
A ja wychowałem się na Trance, Electro, House. Z tym że kiedyś była to muzyka, teraz tak się wszystko pierdolnęło że nawet Tiesto w radiu słyszę.