Świąteczne przygotowania.
23 grudnia, 2009, Autor: joawelJak w temacie.
Jako, że spędzam święta nie tylko ze swoją najbliższa rodziną to wybrałam się do tej dalszej pomóc w przygotowaniach. Żeby nie było, że na gotowe itp.
Wchodzę przed 14 i już od progu słyszę, że o tej porze to mogę zacząć przygotowywać się do Wielkanocy udałam, że nie słyszę, bo to najlepsze rozwiązanie. Zagniatałam ciasto drożdżowe, stoję nad tą miską i się krzywię jak po ciepłej cytrynówce pitej w akademiku, bo nie lubię wkładać rąk w ciasto tak jak i nie lubię wyrywać zielska. I znów zostało to zauważone, i milion pytań, czemu nie lubię, przecież to przyjemne (jasne, muchy uważają, że gówno też jest przyjemne i co w związku z tym) no to tłumaczę, że lepi mi się do rąk potem nie mogę domyć, że najgorsze jak pod paznokcie włazi to obce ciało. I błędem było mówienie o myciu rąk, bo nagle sobie ktoś przypomniał, że nie widział jak myłam ręce. Nie myłam, bo nie było takiej instrukcji, jaką ja mam w domu i nie dałam rady, no bo co najpierw mydło potem woda czy na odwrót? Krojenie bakalii, skutek? 3 nadkrojone paznokcie. Kurwa! Nadcięte paznokcie przebijają tylko starte paluchy i paznokcie na tarce do ziemniaków. Po chuj ten nóż taki ostry? Na 20 tylko ten jeden taki ostry, bo resztą nie byłabym w stanie się poderżnąć. Albo jak żyletka albo bardziej tępy niż plastikowe. Krojenie sałatki. Moje ulubione. Najpierw wykład o tym, jak to można posługiwać się nożem lewą ręką, przecież to można sobie krzywdę zrobić, no kurwa można, ale jakoś przez tyle jebanych lat nic mi się nie stało, mam po 5 palców, więc chyba można stwierdzić, że sobie radzę i powierzyć mi pokrojenie marchewki. Jak ten temat jest załatwiony to przechodzimy płynnie do kolejnego. Dlaczego tak grubo jest pokrojone? Nie da się drobniej? To mnie doprowadza do białej gorączki. Kurwa mać, marchewka jest ugotowana, wszyscy mają zęby, kostka jest 7 milimetrów na 6,8 milimetra, to chyba wystarczająco mało by się nikt nie udławił. A w odpowiedzi tylko: można było drobniej.
Koniec szopki, a przynajmniej na dziś.
Tagi: krojenie, przygotowania, święta
Kategoria Dom, Ludzie, Zwyczaje
23 grudnia, 2009 o godzinie 21:08
Przesyłając wyrazy współczucia z formie akrylu na paznokcie i plasterków na palunki, czytając to pragnę wyrazić pozytywne emocje towarzyszące opisanym zdarzeniom. Dlaczego…moje świąteczne obiązki to bardziej ochędożenie izby anieżeli krzątanie się w kuchni celem przygotowania świątecznej strawy. A przecież odkurzaczem sobie palców nie poprzecinam, szmatą paznokci nie uszkodzę a jeśli przy odbiorze technicznym wyjdą jakieś niedoróbki to zawsze kurz można usunąć dmuchnięciem (bezdotykowo) lub posłużyć się kończyną górna celem starcia.
24 grudnia, 2009 o godzinie 06:28
:-)
Może kiedyś uda mi się wyprowadzić gdzieś, gdzie nie robi się całej tej wymuszonej szopki…
8 stycznia, 2010 o godzinie 22:11
IMHO w standardowej warzywnej krojonej cierpiętniczo w kawałki poniżej 5mm^2 jedyny smak jaki można poczuć, to smak.. majonezu, bo reszta zwyczajnie ginie.