Niedzielni kierowcy – raz jeszcze
29 września, 2009, Autor: HrabiaOlafWkurwiłem się wczoraj straszliwie, za sprawą naszych polskich kierowców – królów szos.
A było tak:
Wracałem sobie z wakacji i stwierdziłem, że skoro mam jechać w poniedziałek, to przynajmniej pojadę na wieczór – będzie mniejszy ruch. Gdzie tam… Korki, co drugi przejazd kolejowy zamknięty i miliony fotoradarów. Nic to. Jadę dalej. Kiedy się już trochę ściemniło, zaczęło mżyć. Nic mnie bardziej nie wkurwia niż taka pogoda – za chuja nie można ustawić wycieraczek na odpowiednią prędkość. I prędkość – za wolno, II prędkość za szybko zbiera i „pierdzi” po szybie…ech…
Kiedy już byłem porządnie wkurwiony, zaczęło lać na dobre. Ale to tak, że teraz nawet najszybsze wycieraczki nie nadążały ze zbieraniem wody. Jest więc ciemno, wjeżdżam na remontowaną drogę, bez poboczy. Leje tak, że siedzę z głową na kierownicy i próbuję coś zobaczyć, a do tego zaczynają parować szyby. No i kurwa przypałętał się. Dojechał do mnie jakiś zjeb totalny, fiuras jednym słowem. I zaczął mi napierdalać światłami po lusterkach. Nosz kurwa. Deszcz leje, brak poboczy, nie wyprzedzi mnie, bo więcej jak 80 km/h nie da się wyciągnąć, ale siedzi za mną jakieś półtora metra i próbuje wymijać… Ja pierdolę! Jak znajdzie się kawałek lepszej drogi to mnie wyprzedzisz pojebańcu i wpieprzysz się do rowu, ale teraz przestań mi walić po oczach i trzymaj się trochę dalej… Bluzgów poleciało mnóstwo, żaden nie pomógł i w końcu zdecydowałem pojechać obwodnicą Chojnic, bo mniej tam takich zjebów genetycznych… Wkurwiłem się!
Pozdrawiam
Kategoria Samochody
29 września, 2009 o godzinie 19:06
Ja już nie mam sił na tych wszystkich pojebanych kierowców. Chyba nigdy się w tej sprawie nic nie zmieni…