Celebrytka
26 września, 2009, Autor: ZiutekNosz kurwa mać jak mnie to słowo wkurwia!
Co to w ogóle znaczy?
I dlaczego wciąż zapożycza się tego rodzaju słowa z innych języków, które w polskim języku nic nie znaczą? Czy my nie mamy własnych określeń? Do kurwy nędzy.
Ostatnio nie ma dnia żebym nie słyszał tego słowa gdzieś w radiu lub telewizji. Oglądam Wiadomości, nadają news, że Weronika M.-P. została aresztowana. I następne zdanie: „Słynna celebrytka miała podobno przyjąć 100 tysięcy złotych łapówki…”
Kurwa, nie można powiedzieć normalnie, kim ona jest z zawodu? Prawo mówi, że gdy postawione są już zarzuty, należy ukryć nazwisko, dopóki nie będzie prawomocnego wyroku. Ale o zawodzie w tym przepisie nic nie ma. Więc można powiedzieć „prezenterka”, „jurorka popularnego programu”, ale „celebrytka”? Kurwa jego mać!
Wkurwia mnie to słowo prawie tak samo jak „lansowanie” i „trendy”. Ja pierdolę, w jakim my kraju żyjemy, do kurwy nędzy!
Tagi: celebrytka, lansowanie, trendyWkurw miesiąca – listopadł 2014
2 grudnia, 2014, Autor: Letalne Prącie informujeListopad,
chciałbym powiedzieć o nim coś mądrego, ale nie ma przysłów z listopadem, które bym pamiętał. Chociaż znajomość moich przysłów o miesiącach kończy się na czerwcu. Potem jest lato i mądrość narodu zajmowała się chyba pożyteczniejszymi rzeczami. Ale listopad? Zna ktoś coś?
Dobra, sraty taty, czas na jesienne leczo, czyli przegląd z całego miesiąca w jednym daniu:
Teściowa – Pierwszy wpis Jakumo, już sama nazwa zapowiada wkurwienie. Aczkolwiek dużo bardziej podoba mi się wpis, który niestety, dodał po północy i liczy się na grudzień, a byłoby to wejście petarda:D Choć dobra teściowa nie jest zła!
Hejty – Wpis Kistosa, Hejty uściślając: nawet spokojnego człowieka można wkurwić, jeśli trafi się w jego mocny punkt.
Perony – Wpis Kistosa; jeśli na PKPie jest słabo, robią remont, który trwa w nieskończoność a efekt końcowy jest gorszy niż punkt wyjścia.
(tele)wizja kontra książki – Nuka i kolejna kontrowersja, wzbudzająca niezłą dyskusję.
Beton – Wpis Szturmierza, o zakutych czachach starego pokolenia w „Demokratyczno-socjalistycznej Republice PiS’owskiej”. Troszeczkę ozdobione żartem w stylu Szturmix.
Jebana, ogłupiająca telewizja – Wpis drawy, 11 zdań z czego pierwsze jest o tym, że pozostałych będzie mało, czyli tak naprawdę to dziesięć zdań… wyrzucających frustrację ujemnego poziomu telewizji.
Blogosie – Wpis Faqusia, zwięźle o traceniu życia na oglądaniu gówno-filmików z życia gówno wartych głupków przez gówniarzy bez życia własnego.
Musiałam… – Wpis Nuki, pełen energii i motywujący. A raczej odrzucający fajtłapy.
Polityczne kurwy i gównogłowie – Wpis Faqusia, antypolitycznie z formą 10/10. Czyta się jak dobre opowiadanie.
Halloween vs. my, Słowianie – Wpis kromy007, na który to kazał sobie długo czekać. Ale warto było. Traktuje o utracie bardzo ważnych rzeczy i durnym łykaniu jak młode pelikany tandetnych zabaw zza oceanu. Streszczam to beznadziejnie, ale wpis jest naprawdę wart przeczytania ponownie.
Zwieńczenie – Wpis Kistosa, temat śmierci bliskich nigdy nie jest łatwy. I jeśli jesteśmy kowalami swego losu, to niech los lepiej spierdala szybko i daleko.
Przypominam:
1.Oddać głos w ankiecie mogą tylko zalogowani.
2.Głosujemy RAZ, ale zaznaczyć można TRZY wkurwy – każdy głos będzie miał tą samą wartość.
3.Ogólne oceny wkurwów (ze skali 1-10 na które mogą głosować wszyscy) będą brane pod uwagę tylko w przypadku równej liczby otrzymanych głosów.
Megawkurwem listopada ma zostać:
- Polityczne kurwy i gównogłowie (22%, 6 głosów)
- Beton (15%, 4 głosów)
- Musiałam… (11%, 3 głosów)
- (tele)wizja kontra książki (11%, 3 głosów)
- Teściowa (11%, 3 głosów)
- Zwieńczenie (7%, 2 głosów)
- Halloween vs. my, Słowianie (7%, 2 głosów)
- Jebana, ogłupiająca telewizja (7%, 2 głosów)
- Blogosie (4%, 1 głosów)
- Perony (4%, 1 głosów)
- Hejty (0%, 0 głosów)
Głosowało: 10 osób

W nocy z 10 na 11 grudnia zamykamy pulę!
WYNIKI
III – Musiałam… – choć Teściowa deptała po piętach
II – Beton
I – Polityczne kurwy i gównogłowie
Młodzi siłacze
3 października, 2010, Autor: KirciaWitam wszystkich, dawno nie pisałam. Poruszę temat znowu o szkolnej sprawie. Chodzi o noszenie plecaków. Nie dość, że kurwa przez x lat muszę nosić ciężary jak jakiś strongmen, to w nowej szkole dojebali jeszcze symbolicznych parę kg. Mowa tu o książki i buty. Otóż wyremontowali szatnie i przerobili przez wakacje tak, że zrobili z tego wypożyczalnie. Na czas zajęć daje się kurtkę i buty, a później do domu trzeba zabierać te szkolne. Dostaje się takie numerki, a jak zgubisz to 15 złotych jak z dupy strzelił, mimo że to zwykły metal z wyrytymi numerkami. Okienek jest od chuja, a zawsze najwyżej są dwa otwarte, a kolejki tuż przed lekcjami jak w komunie po chleb. Jednak jakby tego było mało to muszę wysłuchiwać narzekania pewnego szatniarza. Za każdym razem, kiedy przed lekcjami (bo np. mam na późniejszą godzinę) lub jak wcześniej kończę, to po prostu mam udawać uprzejmą osóbkę, by ten wydał mi ubranie na zmianę. Zawsze mówi on tak: ” W czasie przerwy daje się kurtkę (bądź odbiera).”,”Czemu nie przyszliście na przerwie?” No i co ja kurwa mu na to poradzę? Nawet jak powiem grzecznie dziękuję, a inni nie to on zabija wzrokiem wszystkich. On myśli, że jest najbiedniejszy ze wszystkich. Przecież innych też gówno to obchodzi, że każdy musi nosić takie tobołki. Już się boję co to będzie zimą.
Wożąc pana chama.
29 maja, 2011, Autor: 31akzulJako że jestem uprawniona do prowadzenia pojazdów samochodowym nieprzekraczających 3,5 tony oraz ciągników i pojazdów wolnobieżnych (czyli prawko kat B, baranki wielkanocne), czasami robię za kierowcę mojego kolegi-małżonka, w sytuacji kiedy nadużyje np. napojów wyskokowych na spotkaniu z koleżkami z pracy. Zazwyczaj muszę wtedy rozwieźć również zupełnie mi obcych, nadskakujących mi w pijackiej uprzejmości facetów, którym mój mąż, rozochocony wypitą wodą rozmowną zaoferuję podwózkę.
Zazwyczaj panowie są mili i wdzięczni za dowiezienie do domu i opiekę – staram się być miła i częstuję gumą do żucia, powerait’em i zatrzymuje się gdy zechcę zostawić pod drzewem nadmiar wypitego piwa.
Tej soboty było jednak inaczej. Pod knajpą gdzie biesiadował mój ślubny z kolegami zjawiłam się o umówionej porze. Wcześniej telefonicznie dowiedziałam się że podwieziemy kolegę – ale nowość :/ Gdy zajechałam na miejsce obok mojego ślubnego stał ogromny facet,dobrze po 40-tce, z fryzurą na Kaja GoGo, wąsami a-la Wałęsa rocznik ’80, w wieśniackiej skórze z lumpeksu. Generalnie gość wycięty z lat 80-tych, wypisz wymaluj kierowca PKS-u spod Małkini. W jednej łapie dzierżył flaszkę wódki z wizerunkiem amerykańskiego aktora, gwiazdy „Szklanej pułapki” na etykiecie, w drugiej ogromną szkalnicę piwa. Do samochodu na tylne siedzenie najpierw wtoczył się mój mąż – mam coupete i tylko 2 drzwi i dla kolegi zostało miejsce obok MNIE ! co było logiczne o tyle, że miał wysiadać pierwszy.
Pierwsze co się nie spodobało kiwającemu się jak małpa w rui, reliktowi przeszłości, było to, że nie pozwoliłam mu wsiąść do samochodu z tym piwskiem w szklance. Dlaczego to chyba kurwa było oczywiste – nie dla goryla w skórze. Pogodził się jednak ze stratą (wypiwszy duszkiem pół szklanki) i wsiadł.
Wbijam w navi adres frajera i w pedał.
Jak tylko ruszyłam z miejsca, gość zaczął głośno komentować moją jazdę. Za szybko ruszam, za ostro biorę zakręty, za słabo hamuję, „wrzuć 3-kę i w pedał”, „spal gumę”, „ale cienka jesteś, Cienki Cię wyprzedził”, „nie tędy się jedzie” i tym podobne gadki. Na początku starałam się panować nad sobą ale po kilku takich tekstach mój poziom wkurwienia sięgnął niebezpiecznie wysoko i jak złapałam się na tym, że na Marymonckiej wyprzedzam 80-tką radiowóz, to postanowiłam coś z tym zrobić. Zwracam więc troglodycie uwagę aby nie denerwował kierowcy bo może się to dla niego źle skończyć. Mąż wtóruje mi z tylnego siedzenia. Koleś jednak dobrze się czuje w moim towarzystwie nic sobie z tego nie robi. Zajeżdżam więc z piskiem opon na zatoczkę autobusową i delikatnie acz stanowczo mówię: -„wypierdalaj albo zawrzyj jaźwę bo nie należę do grzecznych dziewczynek, co się popłaczą po tych Twoich tekstach rodem z wiejskiej imprezki. Masz jakiś problem z kobietami za kierownicą?”
Mąż rechocze na tylnym siedzeniu a facio wywala gały jak dmuchana żaba.
W aucie zrobiło się ciszej, choć nie zupełnie bo gadał dalej już tylko do mojego męża.
Jak dojechaliśmy na miejsce cmoknął mnie w rękę i zapytał czy go lubię. -” Nie kurwa i żegnam”. -„Ja Ciebie też” wyjąkał i zmył się jak niemyty huj.
Efektem tego wieczoru było moje oświadczenie, że nigdy więcej nie wezmę do samochodu żadnego pijanego barana, niech sobie jeżdżą taksówką. No, poza moim rozkosznym mężulkiem… chyba ;)
CDN…
Tagi: jazda autem, męski wieczór, picie piwaUtracone Zaklęcie
23 kwietnia, 2020, Autor: Letalne PrącieWczoraj wkurwiony na chaos w pracy i w domu i ogólny ból życia i istnienia zarzuciłem głośno zaklęcie:
-Kurwa!
Ale nic to nie dało. Nic, kompletnie nic, jakbym powiedział „grzejnik!” albo coś równie bez sensu. Próbowałem dalej „kurwa kurwa kurwa!” i nic. Może z długim eR jak radzi pan Jacek Brzostyński? „Kurrrwa”. Nic z tego.
– Huj! Gówno! Hujhujhujhuj!
I zaczęło to brzmieć po prostu śmiesznie, jak ptasie radio radijo ijo. Przekleństwa straciły kompletnie moc zrzucania napięcia, tego uchylania gwizdka. Co oczywiście wkurwiało mnie jeszcze bardziej.
Kurwy się zużyły. Muszę dać im wolne. Od wczorajszego wieczora jestem na odwyku i nie jest kurka łatwo. Nie wiem czym je zastąpić.
Tagi: Ferdydurke, Jacek BrzostyńskiRurki
22 października, 2014, Autor: IxtliCo mnie dziś wkurwiło, w sumie nie wiem. Ale pałę goryczy przegięło narzekanie na spodnie rurki. Tak sobie czytam i gdzie nie spojrzę, widzę jak ludzie na nie narzekają. Faceci mówią, że ciotowate. Kobiety w sumie mówią to samo. Ale jakoś są goście, którzy w nich chodzą, i babki, które na w/w gości lecą (czy akurat za rurki to wymaga dalszych badań). Ale zastanawia mnie skąd ta nienawiść się bierze. Przecież ci ludzie nie zmuszają nikogo na siłę żeby w tych rurkach chodził. Czy ktoś pogoni za modą to przecież jego sprawa.
Wkurwia mnie tylko pierdolenie o tym, że ktoś coś robi, co nas bezpośrednio nie dotyczy. Rurki to nie jebane podatki. Ani pieprzona edukacja seksualna/religia (niepotrzebne skreślić). To nie dziurawe drogi, nikt kurwa nie musi w tych cholernych rurkach chodzić. Widzę facetów w nich i co robię? Wzruszam ramionami, nic mi nie robią, więc po co mam pierdolić farmazony o ich wyborach okrycia dupy. Widzę laski tych facetów, jak mi się podobają to luknę raz czy dwa, jak nie to nie.
Chociaż co ja tam wiem. Pijany jestem.