Wkurwy oznaczone tagiem: ‘wakacje’
Wakacje w Zakopcu
10 lipca, 2013, Autor: skrycie_zlyMoi rodzice mają kemping i co roku jeżdżą w Biesy i Czady, rok temu też na Mazury a w tym roku postanowili się wybrać do Zakopanego. Jako że po wakacjach internat to ten ostatni raz zabrałem się z nimi…
Zakopane jest nudne. Zakopane jest drogie. I w ogóle nie tatrzańskie.
Na samym wjeździe zobaczyliśmy najbardziej góralskiego górola mówiącego gwarą. Lekko spasłego kolesia po 40tce w obcisłej koszulce. Już czuję ten klimat…
Górol ów reklamował swoje pole namiotowe za 100zł za 4 osoby plus przyczepa. Ok, nie jest źle, myślimy. A koleś pyta nas czy na noc czy dłużej. My że na jedną noc. Kolo udaje smutną minę i mówi:
– uuuu, na jedną to 135zł.
My: A za co..?
– Noooo, bo prąd idzie bo woda blablabla.
Pojechaliśmy więc nocować na parking autobusowy obok dworca. Pipiiiiiip, tu-dum,tu-dum. Odgłosy natury.
Druga sprawa.
Ten taki flagowy deptak Zakopanego jest pełen tego, co nad morzem i nawet u mnie na dolnym śląsku w sklepie z rzeczami za 5zł….
Poza tym zakopane jest nudne, zeżarte komerchą i zatłoczone.
Zamiast przyjeżdżać tutaj kupcie namiot i heja w Bieszczady. Tam górale są prawdziwi i nie sprzedają figurki delfina z napisem „Tatry” ani „Ustka”
Ankieta urlopowa
23 maja, 2011, Autor: adminWujawentylek zaproponował dziś nową ankietę. Oto ona.
Zapraszam uprzejmie do głosowania, kurwa.
admin

Wakacyjne plany.
15 sierpnia, 2010, Autor: mazolecTrochę długi wkurw ale musiałem streścić 3 miesiące.
W tym roku miały mnie czekać najdłuższe wakacje. Teoretycznie zaczęły się na początku czerwca (praktycznie początek maja), a koniec 1 października wraz z rozpoczęciem roku akademickiego. W związku z taką ilością wolnego czasu zacząłem robić plany. Ha, i to jakie! Po pierwsze, znaleźć pracę na wakacje, w końcu coś więcej kasy zawsze się przyda. Następnie, rozpocząć kurs prawa jazdy. Mogłem zacząć w sumie w czasie szkoły ale wolałem poświęcić więcej czasu na naukę (ambitnie!). Kolejne postanowienie to schudnąć. Codziennie na siłowni po treningu mięśniowym przynajmniej 30 min na rowerku, bieżni itp. Jak widzicie plany miałem dość ambitne ale jak to zawsze bywa po pięknych rozpoczęciach, coś się musi skurwić. W moim przypadku chyba gorzej być nie mogło.
Otóż, wracając z krain marzeń do rzeczywistości. Na początku, tak dla niewielkiego wkurwienia zepsuł mi się komp. Płyta główna poszła się pierdolić do zasranego krzemowego nieba. Wysłałem ją na gwarancję do firmy, w której kupiłem, a te jebańce mi ją odesłali nienaprawioną bo „brakuje osłony procesora”. Co za banda skurwiałych oszustów! Skąd mam wziąć ten mały kawałek plastiku, który najprawdopodobniej wyjebałem na samym starcie? Żeby jeszcze było miło to te durne niedołęgi powyginały piny w sockecie. Zostałem przez miesiąc bez kompa. W końcu znalazłem porządną płytę główną na allegro ale ze względu, że nie miałem kasy to musiałem pożyczyć od ojca. Płyta przyszła, wszystko w porządku, a pożyczone pieniądze miałem oddać zaraz po pierwszej wypłacie za pracę, którą w międzyczasie załatwiałem. W pewien poniedziałek już szedłem odebrać obuwie pracownicze i niedługo później miałem rozpocząć pracę. Wchodzę do firmy, a jakaś zakurwiała sekretara mówi mi, że praca będzie dopiero od sierpnia ale nie wiadomo jeszcze którego, zadzwonimy do pana. Nosz co za jebane skurwysyny, przecież jeszcze 3 dni temu praca była i potrzebowali zajebiście dużo pracowników, a teraz ni chuja? Wkurwiony byłem na maksa. Prawie jak Jurand ze Spychowa gdy Krzyżacy zrobili go w chuja. Niestety nie rozwaliłem im tej budy bo bądź co bądź jestem cywilizowanym i, kurwa mać, kulturalnym człowiekiem.
Wróćmy teraz do prawa jazdy. Kurs miałem rozpocząć mniej więcej w czerwcu. Kasę miałem od mojej ś.p. cioci więc byłem zwarty i gotowy. Niestety moje plany nie pasowały najwyraźniej do planów moich rodziców. Oznajmiłem mojej matce, że chcę moją kasę, żeby rozpocząć kurs. Oczywiście nie dostałem ani grosza bo starsi zabrali pieniądze i powiedzieli, że potrzebują na wakacje, a jak wrócą to mi oddadzą. „-No ale przecież ja mam 3 tysiące. – Wiemy ale ten tysiąc od cioci to my zabraliśmy, a resztę daliśmy na lokatę”. Po prostu ja pierdole, kurwa mać! Przez cały czas tak mnie w chuja robią. Wyjechali na 2 tygodnie i zostawili mnie samego z babcią, która niedawno ze szpitala wróciła więc możecie sobie wyobrazić jaki zapierdol mam w chacie. Robię za pieprzonego służącego. Codziennie coś innego na obiad, a zrób dzisiaj to, a jutro tamto, idź do kiosku i kup mi gazetkę, przynieś mi okulary, wystaw leżak na ogród. Kurwica już mnie bierze od tego.
Na koniec ambitne plany co do ćwiczeń. 5 dni w tygodniu dymam na tą cholerną siłownię i popierdalam na rowerku przynajmniej 30 min (plus jeszcze staram się utrzymywać dietę), a od początku wakacji zamiast schudnąć, przytyłem jebane 3 kg. Jestem wkurwiony jak Boryna gdy mu krowa zdechła i najchętniej bym komuś zajebał.
Tagi: plany, prawo jazdy, rodzina, wakacjePodróż marzeń
14 października, 2009, Autor: lubie_bigosWitam wszystkich!
Chciałabym się podzielić z innymi użytkownikami moimi wrażeniami na temat biura podróży Oskar!
Ponieważ nie pracuję, uczę się, to aby pojechać z przyjaciółką na wakacje musiałam wybrać najtańsze i zarazem naj_pi_pi_piii… biuro podróży, o czym oczywiście uprzednio nie wiedziałam. Oferta rysowała się znakomicie – 2 tygodnie w Grecji, w apartamencie z kuchnią i łazienką, autokarem klasy LUX, bez wyżywienia, za 800zł. Zachwycona tym chłamem zapłaciłam i już nie mogłam doczekać się wyjazdu.
Nadeszła godzina zero! Pochmurnego wieczoru, dnia 7 lipca zebrali się wszyscy uczestnicy wycieczki. Pilot poinformował nas, że będziemy się przesiadać w Katowicach. Oczywiście do kurwy nędzy, gdy wysiadałam z tego rozklekotanego ścierwa, zapomniałam zabrać ze sobą okularów! Kurwa mac! W Katowicach okazało się, że jedzie z nami kurwa obóz młodzieżowy składający się o dziwo z 6 uczestników!!! Oznajmili oni nam, że mają zamiar zwiedzać Budapeszt po drodze, bo tak mieli kurwa w umowie!
Żebyśmy chociaż kurwa dojechali do tego pierdolonego Budapesztu!!!! Ale nie…
Przez całą noc zbieraliśmy po drodze ludzi z innych miasteczek i mimo że zajęło nam to kurwa 8 godzin to nawet bym się tak nie wkurwiła, gdyby nie parka świeżo zaślubionych kutasów, którzy przez całą noc napierdalali o dupie Maryny z inną parką podniecając się (według nich astrologicznie szczęśliwą) datą pierdolonego ślubu!!!
Ku memu wielkiemu szczęściu zamknęli się koło 6 rano dając mi nadzieję na spokojny sen. Ale jak nie ci to inni! I się kurwa nie wyspałam, bo o godzinie 7 rano kierowca zatrzymał się na dworcu PKS i wypierdolił nas z autokaru twierdząc, że jest zepsuty i że wróci za 2 godziny! Przez jebany filtr paliwa sterczeliśmy wszyscy na śmierdzącym moczem i żulami dworcu. Pizgało niemiłosiernie!
Po dwóch godzinach szanowni panowie kierowcy wrócili i oświadczyli, że za utrudnienia będzie nam przysługiwać jedna darmowa wycieczka. Ruszyliśmy. Wszyscy pełni nadziei i szczęśliwi wsiedli do autokaru.
I wszystko byłoby dobrze…
GDYBY NIE PIERDOLONA TURBOSPRĘŻARKA, KTÓRA ROZJEBAŁA SIĘ NA NASTĘPNYM SKRZYŻOWANIU 200 METRÓW ZA DWORCEM!!!!!!!!!
Wszyscy, wkurwieni wrócili na PKS!
Kolejne 6 godzin spędziłam na dworcu rozwiązując krzyżówki i patrząc jak deszcz napierdala o asfalt!!! I jak tu się kurwa nie wkurwić?!
Świeżo zaślubione kutasy dalej napierdalały jak katarynki, skończyły mi się krzyżówki i jeszcze do chuja rozładował mi się telefon!!!
Gdy po ośmiu godzinach stania na tym „romantycznym” dworcu dostrzegłam nadjeżdżający autokar poczułam ukojenie.
Myślałam, że gorzej już być kurwa nie może… aż do momentu gdy kurwa przejeżdżając przez upalną Grecję usłyszałam trzask i zobaczyłam dym wydobywający się z klimatyzacji!!! No jeszcze tego brakowało, żeby wyjebało nam klimatyzację!!! Oczywiście, gdy powiedziałam, o tym kierowcy, to ten mnie opierdolił, że zawracam mu dupę, i że go to gówno obchodzi bo zostały 2h drogi i jedziemy bez klimatyzacji!!! Jedyne co dla nas zrobił to otworzył szyberdach!!!
Kolejna przesiadka miała być w Paralii. Tak tylko dopowiem, że tam przez te całe 8 godzin czekało na nas 6 osób, które miały się przesiąść do naszego autokaru i jechać jeszcze godzinę do Kokino Nero. Byli równie wkurwieni jak my więc znaleźliśmy wspólny język!
Po przyjeździe do miejscowości od razu udałam się do budki telefonicznej i wykręciłam numer do tego „szanującego się” biura podróży Oskar. Gdy kulturalnie tłumaczyłam tej cipie przy telefonie, że jest cipą, usłyszałam tylko urzekające: „sama jesteś cipą i odpierdol się ode mnie”. Zajebiście – pomyślałam i poszłam po 0.7.
Niestety powrót do kraju również pozostawiał wiele do życzenia. W dniu wyjazdu skłonił mnie do refleksji widok kierowców pijących wino na plaży. No rzesz kurwa mac!!!!! Wiedziałam już, że powrót będzie równie emocjonujący jak przyjazd. I się nie myliłam – kierowcy nie stawili się na zbiórkę!!! Ja pierkurwadolę!!! Nie dośc, że spędziłam cały dzień na walizkach, to jeszcze mam tu siedzieć w nocy?! Poszłam po przewodnika – jedynego kompetentnego człowieka w tym pieprzonym biurze. On zadzwonił do Polski i okazało się, że w drodze do Grecji pierdolnął akumulator i kierowcy spędzili kilka godzin dłużej w trasie i teraz należy im się więcej przerwy na miejscu!!! KURWA MAĆ!!! Wkurwiona jak ja pierdole chciałam już dzwonić na policję i poinformować ich, że ci chuje pili dzisiaj wino, najebali się i nie chcą wracać… ale kurwa nie byłam przecież w Polsce!!! Nosz ja pierdole!
Po godzinie przyszli wkurwieni, wydzierali się na nas i pakowali sobie winko do schowków!!!
Sorry, że wyjebałam wam tu epopeję ale kurwa nie dało się tego kurwa inaczej powiedzieć!
Jeśli chodzi o reklamację to oczywiście złożyłam ją po powrocie i wiecie co mi powiedzieli? Że mogą mi zaproponować 10% zniżki na następne wczasy z ich biura!!!!!!!!!
Kurwa mac, ludzie!!!!!
Tagi: biuro podróży Oskar, Grecja, wakacje