Ludzie z mojego najbliższego otoczenia są pierdolnięci, rozdział III
14 lipca, 2019, Autor: WigarusRozdział III – Marian
Jak to zwykle bywa w związku, poznaje się po jakimś czasie rodziców swojej drugiej połówki. Tak się akurat złożyło nieszczęśliwie, że tata mojej dziewczyny umarł kilka lat temu i nie miałem okazji go poznać. Moja dziewczyna mieszka z mamą i… Marianem. No właśnie, Marian to jedyne określenie, jakie mogę do niego przypisać, gdyż ów jegomość w drzewie genealogicznym nie prezentuje się jako absolutnie nikt. Nie jest nawet ojczymem mojej dziewczyny, ponieważ nie jest mężem mojej przyszłej teściowej. Rzekłbym, że szybciej już ja stanę się oficjalnie członkiem rodziny niż on. Ale to, że coś jest formalne czy nieformalne, lata mi w tym przypadku koło chuja, bo jakby się tak zastanowić, to nie zawsze więzy krwi odgrywają główną rolę. Mam koleżankę, której matka nie utrzymuje z nią świadomie kontaktu – i w tym przypadku nasuwa się pytanie, czy można taką osobę nazywać matką, skoro jedyne, co zrobiła, to urodzenie dziecka tylko po to, by potem mieć na nie wyjebane? Nie sądzę, aby taka osoba mogła nazywać się matką.
Ale przejdźmy do Mariana. Koleś jest alkoholikiem. Nie stosuje przemocy fizycznej, natomiast drze ryja i nie pasuje mu absolutnie wszystko. Koleś jest na tym etapie picia, że ma czerwoną mordę, a jednego specka zeruje w pięć minut. Niby posiada pracę, ale co z tego, skoro większość zarobionego hajsu inwestuje w piwo. Zawsze, gdy wraca do domu, słychać brzdęk butelek w jego reklamówce. Nie lubi nikogo i niczego. Przez większość czasu zachowuje się jak warzywo – potrafi leżeć w łóżku nawet dwa dni, z czego większość przesypia. Lecz czasami Marian czuje wewnętrzną potrzebę przypierdolenia się do czegoś – a to, że deska nieopuszczona, a to, że ktoś za głośno ogląda film. Oczywiście sam nie jest lepszy, bo sra przy otwartych drzwiach od łazienki (nie chodzi o to, że nie zamknął ich na klucz; one po prostu są otwarte na oścież), a jak podniesie głos to słychać na cały dom. Ale na tym (na szczęście) się kończy, ponieważ Marian jest mocny tylko w gębie, a gdy przychodzi co do czego, to stoi jak słup i nie wie, co zrobić. Regularnie zapomina płacić za mieszkanie, przez co częstym widokiem jest darmowe Mortal Kombat z właścicielem. Tylko że Marian odgrywa tam rolę oponenta z samouczka, na którym ćwiczy się ciosy, bo sam nie potrafi się obronić.
Nie istnieje tydzień, w którym on i mama mojej dziewczyny by się kłócili. Wspomniałem wcześniej o mieszkaniu, ale tak naprawdę powodem są różne rzeczy, choćby totalne pierdoły. Moja dziewczyna zawsze wtedy się denerwuje i nie umie nic konkretnego zrobić, bo po prostu się boi. A najgorsze jest to, że jej matka nie widzi w tym problemu. Żyje sobie z Marianem, choć jedyne, co ich łączy, to rachunki, których ten i tak nie płaci. Jakiekolwiek głębsze relacje między nimi nie występują. Trochę jak życie na Szkolnej 17, gdzie Suchodolski ustawicznie od kilku lat powtarza, że się wyprowadzi, ale wszyscy wiedzą, że gówno zrobi i dalej będzie tam mieszkać. I ta patola trwa i trwać zapewne będzie. Kiedyś moja dziewczyna nie wytrzymała i zadzwoniła na policję, bo nie mogła już znieść tej awantury. Oczywiście to ona stała się winna, bo przecież wzywanie policji to wiocha, a w ogóle co ludzie powiedzą.
Ogólnie czasami, kiedy do niej przyjeżdżam, mam ochotę pierdolnąć temu alkoholikowi. Tacy ludzie jak on powinni zostać zakopani i zabetonowani. Ale wiem, że zabiłbym gówno, a poszedłbym siedzieć jak za człowieka, a to mi się nie opłaca. Więc jedynym sensownym rozwiązaniem jest wyprowadzka, a jej matka i Marian niech sobie dalej żyją w tym chujowym pseudo związku. No bo kurwa, są dorośli, mają swój rozum, to co my się będziemy w to wpierdalać. Nie da się pomóc osobie, która tej pomocy nie chce.
A wyprowadzić się po prostu muszę, bo sam ze swoją rodzinką nie wytrzymuję. Napisałem już o tym wcześniej, ale poczynię niedługo kolejny wpis z tym związany.
Kategoria Dom, Ludzie, Miejsca, Różności, Zachowanie, Zwyczaje, Życie
14 lipca, 2019 o godzinie 13:57
Bierz luba i wykurwiaj. Mieszkanie z takimi ludzmi ostro rysuja psyche i niespecjalnie mozna cos z tym zrobic bez pomocy specjalisty.
Tez nienawidze takich gnojów.
19 lipca, 2019 o godzinie 23:06
Że też ziemia nosi takich skurwysynów. Uciekajcie stamtąd zanim do reszty zniszczą Wam życie ewentualnie odeślijcie go na przymusowe leczenie (chociaż nie wiem czy to się jeszcze praktykuje)