Samoświadomość
4 czerwca, 2019, Autor: SamuraikoZnamy swoje imię, nazwisko, datę urodzenia, imiona rodziców… Są pewne sprawy które definiują Nas jako osoby jakimi jesteśmy. Wykształcenie, miejsca gdzie mieszkaliśmy. Zainteresowania, hobby. I są też sprawy zdrowotne. Też decydują o tym kim jesteśmy, są częścią składową Nas, prawda? Okazuje się że…
Czy jest Pani uczulona na coś? „No tak, na taki lek, popularny bardzo… Antybiotyk to chyba…. Albo nie? Nie pamiętam, dawno to było…” <kobita z wysokimi wskaźnikami stanu zapalnego, więc antybiotyk w żyłę pójdzie niejeden>. I tak całe szczęście jak coś się zająknie o alergiach – nie ma to jak np. nieświadome wprowadzenie kogoś w obrzęk Quinckego z zajęciem krtani i dowiedzieć się po wszystkim że w sumie to parę lat temu to było coś podobnego z tym samym lekiem, ledwo oj ledwo odratowali… A paragrafik za nieumyślne spowodowanie śmierci (czy pacjent skłamał, czy nie – to wciąż jest nieumyślne spowodowanie śmierci) i zły wzrok ordynatora zafiksowanego na punkcie statystyk dyszą na karku.
Czy miał Pan jakieś operacje? „Nie, ja zdrowy zawsze, raptem 3x w życiu w szpitalu byłem!”. A co to za blizny na brzuchu? „Aaaaa, to! Perforowało mi jelito, jak Boga kocham, raz jak leżałem to mnie 4razy otwierali i czyścili”. Facet przed kolejną operacją na brzuch, koledzy chirurdzy zawsze są zachwyceni jak dostają takiego pacjenta biorąc pod uwagę kaszanę we wnętrzu jaka po takich akcjach zostaje.
Albo inna sytuacja z operacją: miała Pani operację jakąś? „No tak, o tu, bliznę mam”. A czego to operacja była? „A nie wiem…”. Potem kwiatki typu wesoło machający śródoperacyjnie wyrostek u pacjenta po jego usunięciu.
Czy wykonał Pan badania i konsultacje niezbędne przed hospitalizacją? „Tak, oczywiście!” Proszę pokazać. „Żona/syn/córka dowiozą jutro…”.
Niewzięcie leków branych na codzień ze sobą (niby żaden problem, szpital ma od niedawna obowiązek zapewniać leki brane na codzień przez pacjenta jeśli ten nie ma ich przy sobie – pod warunkiem że wie jakie to leki i w jakich dawkach, niestety „Żółta tabletka rano i mała różowa na wieczór” to nie jest opis leczenia).
Serio, nie umieć odpowiedzieć na 4 proste pytania: operacje przebyte, choroby przewlekłe, leki na stałe, uczulenia na leki? Uczuleń można nie wiedzieć, ale po wszystkim się dowiedzieć że jednak w sumie to był już źle tolerowany wcześniej lek to jednak mało przyjemne….
Tagi: Ludzie, służba zdrowia, Zdrowie
Kategoria Chujowo, Ludzie, Praca, Zachowanie, Zwyczaje
5 czerwca, 2019 o godzinie 13:30
To ja powiem z drugiej strony: przy każdej (dosłownie) wizycie z gówniaczkiem u lekarza mówię, że jest uczulona na białka mleka, a i tak za każdym (dosłownie) razem muszę czytać skład leków, bo kilka razy mi się już zdarzyło, że pediatra przepisuje jakieś gówno z tym alergenem.
A w abonamentowych klinikach zazwyczaj nie trzeba skierowań papierowych, bo mają je w swoim systemie. Ale raz na święto lasu trafi się, że na recepcji robią problem, że go nie wziąłem:D Nie rozumiem, dlaczego nie mogą sobie przekazywać wszystkich dokumentów, przecież wszystko dzieje się w obrębie jednej firmy i powinno to też być w ich interesie :D Wiadomo, że pacjenci są ułomni i nieogarnięci, potrzebujemy lekarskiej bazy danych naszych leków, chorób i uczuleń!
9 czerwca, 2019 o godzinie 09:16
Tia… Ja w obrebie jednej firmy nie moge podejrzec dokumentacji pacjenta lezacego na innym oddziale. Nawet jesli akurat przyjezdza on na konsultacje i np fajnie by bylo sie zapoznac z wynikami badan. No i wszystko musi byc wydrukowane + w systemie komputerowym. Ponad 100 zwrotow historii chorob miesiecznie z dzialu statystyki bo brakuje jakiegos papierka (ktory jest oczywiscie w systemie ale akurat skonczyl sie papier/toner/na drukarke nasikal kot i nie zostal on wydrukiwany a potem zapomnielismy uzupelnic)