Ukraina – Megawkurw
12 marca, 2015, Autor: Użytkownik usuniety z powodu naruszania regulaminuWkurwia mnie niesamowicie polska polityka w sprawach Ukrainy. Czy my musimy mieć w ogóle jakieś stanowisko w tej sprawie? Czy przynależność do UE nie daje nam możliwości żeby w to gówno nie włazić? Wystarczy przecież popierać oficjalną politykę europejską i kunktatorsko (tak jest, kunktatorsko właśnie) przyglądać się rozwojowi sytuacji by w końcu poprzeć tego co wygrywa. Tak to się odbędzie w przypadku innych państw tak europejskich jak i pozostałych. Nie jesteśmy mocarstwem żeby się ustawiać jako strona w każdym lokalnym konflikcie. Meritum naszej polityki zagranicznej powinna być kwota sprzedaży cebuli, jabłek, mięsa na wschód, póki się nie znajdzie innych rynków. Jakim to trzeba być pierdolniętym debilem żeby tego nie dostrzegać i dywagować na temat militarnej siły naszego „Gromu” (coś 3 tys. dobrze wyszkolonych żołnierzy), dwudziestu latających F-16 i jednego pływającego okrętu, i z takimi aktywami próbować ugryźć niedźwiedzia w piętę. A co warte są nasze sojusze – przedstawił dosadnie były minister Sikorski w prywatnej, a podsłuchanej rozmowie.
Wiadomo jaka jest Rosja. Autokratycznie rządzone państwo bez praktycznie żadnej legalnej opozycji, a posiadające megaimperialne ambicje. Przy czym te ambicje to nie jest tylko sprawa rządzących ale i rządzonych. Dla przeciętnego Rosjanina to, że Rosja jest mocarstwem bywa ważniejsze niż realny poziom jego życia. To w Polsce jest nie do zrozumienia. Polacy, szczególnie młodzi, jakieś mocarstwowe ambicje w większości olewają i dobrze bo to jest zawsze demagogia. Natomiast Rosjanom ważne są wszelkie rocznice odniesionych zwycięstw, szczególnie okrągłe jak teraz 70-lecie zakończenia II wojny światowej i jeśli się im to ich sacrum sponiewiera, to ma się przeciwko nie tylko Putina ale i prawie wszystkich Rosjan. A my przez tych naszych durnowatych polityków właśnie to robimy, tak, że dupa ewidentnie z tyłu (fakt, że ona zawsze z tyłu, ale nie kilometr za korpusem).
Co do Ukrainy, to jest ona taką mniejszą Rosją – taki sam oligarchiczny system z wszechobecną korupcją. Różnica jest taka, że w Rosji oligarchowie muszą zabiegać o względy prezydenta, natomiast na Ukrainie nie można w ogóle zostać prezydentem i dalej rządzić bez poparcia oligarchów, co skutkuje o wiele większym niedowładem władzy i większym burdelem w całym kraju. I jest jeszcze jedna rzecz wyróżniająca Ukrainę – wielki antypolski szowinizm, który dla Polaków nie może być do przyjęcia. Błędy polskiej dyplomacji datują się jeszcze na czasy Juszczenki, który zaraz po wygraniu wyborów wyświęcił Banderę – głównego „bohatera” UPA. No ale przeszło to jakoś bokiem, nie patrząc na prawie 200 tys. ofiar UPA, no bo to byli przecież tylko zwykli chłopi; żadna inteligencja, żadni niezłomni a wyklęci, zwykłe chłopki-roztropki. Potem przyszedł ten Majdan jadący po tej samej banderowskiej bandzie. Czego w Polsce nie rozpoznawano. Ustawiali się nasi „politycy” tuż obok tego Tiahnyboka – głównego przywódcy neobanderowców, pod czarno-czerwonym sztandarem, krzycząc w zapamietaniu – chwała wielikoj Ukrainie, a to hasło w 1943 i 44 roku miało też drugi człon „smerć Lachom”. Moi dziadkowie na Wołyniu słyszeli to w tym czasie często – zawsze podczas ataku banderowców na polskie zagrody.
Dlatego, przy takiej świadomości Ukraińców, pierdolić te całą Ukrainę i tę ukraińską czerń – nie nasz cyrk, nie nasze małpy. Nie każdy wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem. Naśladujmy Finów, bo to niezwykle mądry naród. Oni też w 39 roku stracili spore terytorium na rzecz sowietów ale pózniej wcale im to nie przeszkadzało z tymiż sowietami handlować i zbudować dobrobyt. Znana jest przecież złota zasada Murphy`ego – zasady określa ten, kto ma złoto.
Kategoria Polityka i gospodarka
12 marca, 2015 o godzinie 18:29
Stąd też mnogie protesty przeciwko pomocy Ukrainie.
nie zgadzam sie co do dogadywania sie z ruskimi, bo to na tyle nieobliczalny naród i kraj, ze nie warto angażować się w relacje
12 marca, 2015 o godzinie 19:19
Nie chodzi o dogadywanie się. Chodzi o zachowanie, w miarę możliwości neutralności, bo to kurwa nie nasza sprawa jest!
Relacje z Rosją, natomiast musimy jakieś mieć, bo tego wymaga ta tzw, geopolityka. Nie trzeba ich kochać, wystarczy nie wpierdalać się w nieswoje sprawy. Dokładnie właśnie jak Finowie, którzy z pewnością Rosji nie kochają a przypuszczam, że nawet nie szanują. Po prostu – handel bez empatii.
12 marca, 2015 o godzinie 19:52
rzeba zrozumieć sposób myślenia takiego Ukraińca. Z dwoma z nich pracowałem, jedną znam ot tak. Jeden z nich ( z którym nie mam już kontaktów) pochodził z zachodniej Ukrainy. Był katolikiem, w jego ojczystym języku dało się usłyszeć wiele polskich akcentów, ciepło wypowiadał się o Polsce, o nas jako Polakach. Nawet po pijaku nic nie pierdolił na temat wielkiej Ukrainy i zgodnie przyznał, że Lwów jest Polski :P. Inaczej sprawa ma się z Ukraińcami ze wschodu czy południa (ukrainka) Oni nie kryją się zbytnio ze swoim prorosyjskim patrzeniem na całą sprawę. Co mnie najbardziej zaskoczyło, to brak poczucia jakiejś głębszej więzi narodowej jako Ukraińcy. Zawsze uważałem Ukrainę za sztuczny twór, jakiś kurwa bufor miedzy Rosją a Europą, w ostatnich miesiącach znalazło to potwierdzenie. Moim zdaniem nie powinniśmy wsadzać jeszcze swojego kija w mrowisko, tym bardziej, że reszta Europy jakoś nie bardzo chce przyłączyć się do zabawy. A Ukraina, wg mnie nie przetrwa w obecnej formie zbyt długo – z naszą, lub bez naszej kurwa „pomocy”.
12 marca, 2015 o godzinie 22:51
I dziś dostajesz ode mnie pochwałę w postaci 10 za dobry wkurw:) kiedyś o tym pisałem, sama prawda, ukraińscy banderowcy robią z nami co chcą i plują nam do tego w twarz.