Demokracja – 'rządzi większość’, a dyrektorka największa
18 grudnia, 2014, Autor: skrycie_zlyOtóż mieszkam sobie w bursie międzyszkolnej.
Od początku było pojebanie, ale dawałem sobie radę. Ostatnio dyrektorce coś odwaliło i postanowiła zrobić z nami porządek – zabroniła używać komputerów między 17 a 19 ponieważ bo tak, dozwolone 1,5h potem i do spania, przy czym masz leżeć pod kołderką; broń Boże pod kocykiem, a najlepsze co powiedziała to 'dorosły człowiek wytrzyma bez toalety do rana!’ O 22:15 światła mają być pogaszone, cisza nocna, żadnych rozmów, umyci, nauczeni i spać w cholerę.
Jak pewnie się domyślacie niezbyt spodobało się to mi i kilku moim kumplom. Jako dywersję zorganizowaliśmy strajk na stołówce i razem w 140 osób siedzieliśmy tam do drugiej w nocy. W tym czasie dyrektorka groziła nam policją, spisywaniem i obniżeniem sprawowania w szkole, ale że by ją wyśmiali to w końcu się poddała i obiecała ugodę na zebraniu w konkretny dzień.
A na zebraniu nie dawała dojść do głosu – wpieprzała się w pół zdania, darła się na nas i tak dalej. Następnego dnia zadzwoniła do KAŻDEGO rodzica z naszej kondygnacji (50 osób), przy czym każdy z nas był głównym prowokatorem 'powstania’. Do rodziców doszło oficjalne pisemko – połowa rodziców mało nie pękła ze śmiechu czytając to, a reszta (w tym moi) wzięła to na poważnie… No ale to tam ciul.
Teraz myśleliśmy, że sytuacja się uspokoiła, ale tutaj niespodzianka – między 20 a 24 jesteśmy PILNOWANI non stop przez wyznaczoną opiekunkę, codziennie jest szczegółowa kontrola czystości pokoi z włączeniem przeglądu śmieci, klapeczki przy łóżeczku mają stać równiutko i żadnego jedzenia w pokoju.
Mamy tego bardzo dość i ja wam tutaj wszystkim gwarantuję, że zrobię co w mojej mocy żeby jej uprzykrzyć życie. Wystosowałem dużo pisemek do Wydziału Edukacji, mam plecy w podwładnych dyrektorki i większości bursiantów, ona sama myśli że jestem milusi, uprzejmy i grzeczny dzięki mojej świetniaszczej grze aktorskiej.
Życzcie mi powodzenia, ruszam na front. Bez odbioru.
Aha. I jestem zmuszony zmienić delikatnie nick, ponieważ chcę zachować jako-taką anonimowość.
Tagi: coś jej się pomyliło, dyktatura, straci pracę, żałosne
Kategoria Chujowo, Ludzie, Praca, Różności, Zachowanie, Życie
18 grudnia, 2014 o godzinie 10:21
Do boju żołnierzu, do boju! Walczcie o swoje, bo co to kurwa jest – bursa czy wojsko?!
18 grudnia, 2014 o godzinie 14:12
O kurwa, _zly jakbym czytał siebie sprzed kilku lat. To piękne, co piszesz… lawina wspomnień zażartej walki internackiej.
Robiliśmy wiele i polecam nie patrzeć na konsekwencje. Mnie wyjebali w końcu, a próbowali za wszystko :D Dzwonili do rodziców, że myję głowę pod kranem po 22:00 i musieli trochę się postarać, żeby rodziciele pojęli, że jest to zbrodnia wielkiej wagi:D
Koleżanki ojciec przyjechał na jakieś tam gówno-wezwanie. Po wysłuchaniu sieKiery powiedział wkurwiony nie na żarty, że jak będzie mu zawracała głowę takimi pierdołami to następnym razem „inaczej pogadają”. NIC więcej nie powiedział, wyszedł i pojechał do domu:D
Przestawianie malucha wychowawczyni między drzewa na parkingu, zabawa lampkami nocą, dzwonienie na stacjonarny jak tylko opuszczali swój gabinet, flash moby, zamienialiśmy się też całymi pokojami (w pionie rozkład pokoi był taki sam), darcie jap piosenkami o wychowawcach… Często przeszkadzaliśmy innym mieszkańcom w sumie, ale kurwa warto było:D
A jak jeszcze słyszysz jak młodsze roczniki opowiadają ci historyjkę w której sam brałeś udział – bezcenne;)
Powodzenia stary, życzę dobrej ekipy do zadań specjalnych;)