Praca w PLAY
1 grudnia, 2014, Autor: JakumoJak już wiecie, albo i nie… Chuj mnie to obchodzi ;]
Jestem „Specjalistą do spraw PLAY”, takie stanowisko w firmie bynajmniej określili na umowie która jest tak skurwysyńskim kawałkiem nic niewartego papieru, że aż szkoda nią nawet dupę podetrzeć… Ale o tym może kiedy indziej…
Zatem w mojej pracy, siedząc 8h dziennie – czasem nawet i 12h – co przyprawia mnie o nieziemską kurwicę gdy przez cały ten czas jedyne zajęcie to:
– Dzień dobry z tej strony … …. sieć PLAY… itd… I tak w jebane kółko :/
A w słuchawce słychać jak nie głos jakiejś zapijaczonej cipy to ludzi co nie potrafią się obsłużyć starą poczciwą nokią 3310 a co dopiero jakimś smartfonem czy innym upośledzonym fizycznie sprzętem z milionem nic niewartych aplikacji i gadżetów chuj wie po co i na co.
Bywają też klienci którzy z chęcią wysłuchają oferty i nawet o dziwo… Zgodzą się na te jakże chujowe warunki mimo 10 minutowej walki o to, by jednak nie brali tego ścierwa.
Do ludzi starszych – którzy na ogół są wkurwiający swoją niewiedzą lub wydziwianiem i wydzieraniem ryja, bo mają rachunek o 20gr wyższy niż powinni – nic nie mam, bo to zrozumiałem, że rocznik 41 może nie ogarniać dzisiejszej technologii.
Zatem jakby nie patrzeć, dzień w dzień jestem wkurwiony tak, że coraz bardziej mam ochotę przypierdolić swojemu kierownikowi za to, że nie mogę wejść nawet na zjebane google (bo informatycy po blokowali wszystko po za systemami PLAY) w moim komputerze,, by się odstresować po 30min rozmowie o tym, jaki to PLAY jest zły i mam się pierdolić na ryj razem z całą tą siecią. Od roku czasu moje życie kręci się tylko i wyłącznie wokół tej skurwiałej firmy na którą najchętniej zrzuciłbym bombę która wyjebała w Hiroszimie. Dzwoniąc do klienta jestem więc narażony nie tylko na obelżywe słowa w stronę sieci, ale również i w moją osobę. Nie mówiąc już o tym, że nie raz grożono mi dziwnymi słowami których pojęcia nawet Bóg nie potrafiłby zrozumieć… Tak też było i tamtego dnia…
Jak zawsze wstałem do pracy za 20 ósma – chociaż do pracy na ósmą…
Zawsze zasypiam jak myślę, że znów trzeba jechać do firmy i przez minimum 8h wysłuchiwać obelg i krzyków…
No nic… Podniosłem się więc o 7:40 z łóżka które od uprawiania na nim seksu z Narzeczoną skrzypi już jak drzwi do zasranego i rozpadającego się z powodu korników wychodka na wsi, którego zawiasów nie oliwił nikt od czasów jego powstania… Żeby nie obudzić Narzeczonej musiałem się nieźle nagimnastykować, by wstać tak, by nie skrzypnęło i nie obudziło Mojej Kobiety. Gdy już z uśmiechem na ryju udałem się do łazienki oddać poranny mocz do łazienki wbiegł kot który miauczał jakby go przypalali żelaskiem… Jakby tego było mało, chwilę później, z powodu kota, zaczął piszczeć pies… Przeszło mi nawet przez myśl by obsikać jedno i drugie, żeby się zamknęły, ale wtedy byłbym narażony na to, że wszystko w domu będzie jebało szczynami. Tak więc odpuściłem i po skończeniu udałem się do kuchni by wstawić wodę na kawę i zrobić jakąś szamkę na śniadanie i do pracy. Tam także czekała na mnie niemiła niespodzianka której nie trudno było się spodziewać… Po wyjęciu z lodówki salami i masła ten mały pokurwieniec kot wskoczył mi na szafkę i zapierdolił całe opakowanie cieniutko pokrojonych plasterków salami z biedronki… Oczywiście nie zjadł ich sam, bo pomógł mu w tym pies… Już chciałem wydrzeć się na zwierzaki gdy nagle przypomniałem sobie, że Kobieta śpi w sypialni a obudzenie jej wiązałoby się z moją śmiercią… Nie lubi gdy się ją tak wcześnie budzi… No nic… Na śniadanie zjadłem więc bułki z masłem a do pracy nic nie zrobiłem. Ubierając się, z ciekawości spojrzałem na zegarek który pokazywał godzinę 08:15. Zadzwoniłem więc do kierasa, że się spóźnię, bo złapałem kapcia w kole i muszę je zmienić… Był na tyle głupi, że uwierzył więc miałem jeszcze jakieś 30 minut przed wyjściem z domu.
Przyszedł czas gdy musiałem wychodzić więc wziąłem przepustkę do firmy, torbę i udałem się do auta. Tam również się wkurwiłem, bo jakiś osiedlowy pokurwieniec zastawił mi auto… Trąbiłem więc jak niedorozwinięty budząc przy tym całe osiedle aż w końcu zszedł jakiś wysuszony skurwysyn i przestawił swojego maluch. Jadąc już do pracy nie mogłem wytrzymać z wkurwienia, ale to widocznie nie wystarczyło według kogoś na górze, bo wjechałem w dziurę i na serio rozkurwiłem oponę… Myślę
– kurwa to już jest przegięcie – i ze złości, wysiadając, tak zajebałem drzwiami, że rozjebałem szybę… :/
Byłem bliski rozpaczy i wtedy zadzwonił telefon…
-halo Jakumo?
-Czego kurwa?!
-Co się stało?
-Nic kurwa! Czego chcesz? Kto ty w ogóle kurwa jesteś?
-Jakumo, to ja Marcin( kierownik), gdzie ty jesteś? Miałeś już dawno być…
-Chuj cię to obchodzi i nie dzwoń do mnie z obcych numerów, bo mnie to wkurwia! :/
-Bateria mi padła dlatego dzwonię z innego i nie wydzieraj się na mnie, pamiętaj, że to ja ci płacę…
-Wiesz co? Chuj mnie obchodzi, że padła ci bateria jak również chuj mnie obchodzi co masz do powiedzenia… Rozpierdoliłem koło, szybę i jak się wkurwię jeszcze bardziej to rozpierdolę ciebie i całą tą przecweloną firmę. Dlatego sorry stary ale rozłączam się zanim podniesiesz mi ciśnienie do takiej granicy w której ja nie będę miał granic na rozładowanie agresji…
I jebnąłem telefonem o jezdnię…
Wymieniłem koło, pojechałem do firmy i po przeżyciach w drodze do pracy jak i w domu miałem nadzieję, że chociaż w pracy będzie lepiej…
Usiadłem przy biurku, odpaliłem komputer i zacząłem dzwonić…
Na początku milion pięćset poczt głosowych a w między czasie jakieś starsze babcie niedosłyszące skąd ja w ogóle dzwonię…
Później trafił się on, klient który przelał we mnie czarę goryczy, wkurwienia i rozpaczy naraz…
-Dzień dobry, sieć PLAY się kłania, czy mam przy… – i w tym momencie facet przerwał mi wiązanką bluzgów…
-Ty skurwysynu, zajebany kurwiszonie, pierdole ciebie i ten play, nie dzwon kurwo do mnie bo cie znajdę i zapierdole razem z całą rodziną, kurwo jebana, szmaciarzu…
…W między czasie próbowałem coś powiedzieć ale…
… Zamknij pizde skurwysynski pokurczu, jebany prostaku, wyrucham ciebie i calego play’a, bede was jebal, jebal i jeszcze raz jebal az w koncu przestaniecie do mnie dzwonic… itd, itp…
W końcu nie wytrzymałem i wydarłem się na niego…
-Słuchaj pan kurwa jego zajebana mać… To, że jest pan wkurwiony bo żona panu dupy nie daje, o ile nie jest pan gejem… Albo to, że twoja żona się puszcza z twoim najlepszym kolegą, to nie powód żebyś wyżywał się na mnie i w związku z tym, albo zamkniesz pizdę i przeprosisz, albo cię kurwo stara znajdę. Mam twój adres, pesel i wszystkie dane, wiec lepiej nie podskakuj i zacznij się bać.
…Po czym jebnąłem słuchawką. Po chwili dotarło do mnie, że rozmowy są rejestrowane i mogę mieć przypał, ale ile można wysłuchiwać takiego skurwysyństwa za gówno warty kawałek papieru jakim jest umowo która nawet nie jest liczona do emerytury i nie daje mi nic po za tym, że zarabiam gówno warte grosze…
Kierownik się wkurwił i na koniec dnia wyszła awantura z której wynikło, że powinienem być szczęśliwy, że mam taką pracę, bo każdy chciałby tak pracować… Uwierzcie, nie chcieli byście… Później stwierdził, że mogę się zwolnić, bo na moje miejsce jest 100 innych osób… Niby mogę, ale nie mogę, bo zbliża się zima i nigdzie nie będzie przyjęć więc muszę się męczyć tutaj… W dalszej części kłótni wyszło na to, że jestem niekompetentny i chyba wypierdolą mnie z pracy… Szkoda, że z takim kurewskim zachowaniem wobec mnie nikt nie walczy, chociaż powinni, bo odsłuchiwali tą rozmowę… No nic… Zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie jak pojadę rano do pracy… Mam nadzieję, że mnie nie wypierdolą, bo to będzie równało się z powrotem do mojego rodzimego miasta…
Wtedy byłoby trochę chujowo…
Co do wkurwa… Skróciłem go nieco, bo po przeczytaniu doszedłem do wniosku, że trzeba by poświęcić kurwa pół nocy by go skończyć czytać… Zatem chciałbym was przeprosić za tak długi „post”, ale jestem zbyt wkurwiony by to zrobić.
Pozdrówki:
Jakumo
1 grudnia, 2014 o godzinie 10:07
Miałam pracować w Play. Moim kierownikiem miał być Marcin, koleś niby całkiem sympatyczny, który obiecywał, że: „teoretycznie siedzi się tu 8 h, ale nigdy nie ma problemu, żeby np. wcześniej wyjść…”. Na rozmowie przez drzwi korytarza – słychać było kolesia – jedyny męski głos na pokładzie Play, którego ton mam do teraz w uszach (po kilku miesiącach od tamtego już czasu), gdy zaczynał gadkę z klientem:
– „Dzień dobry, sieć PLAY się kłania, czy mam przy…” – jemność rozmawiać z Panem …? Przedstawił się, po czym dalej – Otóż, proszę Pana, dzwonię, żeby… (i tutaj oferta).
Nie wiem, czy jest jakieś prawdopodobieństwo, że mogłeś to być Ty… – kierownik Marcin, gadka identyko rozkręcająca się, słychać było, że już tam troszkę ta osoba siedzi, nie jest nowicjuszem i gada w typowy sposób handlarza – nie dopuszczając klienta za bardzo do rozmowy. Często inicjując wypowiedź słuchawki.
Na rozmowie z nim siedziałam godzinę, dodatkowo przedstawiał mi też inne oferty pracy – bo zajmują się nie tylko Play. Zdradź więcej szczegółów to ustalimy… :D
Pozdro.
1 grudnia, 2014 o godzinie 10:42
Lubię klasykę:D dobry początek dnia:D
Ps: tez miałem przyjemność pracować w playu ale wspominam to raczej milo, więc się nie dołączam…
1 grudnia, 2014 o godzinie 10:48
Genialny wkurw ;)
1 grudnia, 2014 o godzinie 14:34
Z jednej strony cię rozumiem, ale z drugiej to mnie też czasem wkurwia jak mi ktoś z orange dzwoni uparcie. I choć rozmawiam grzecznie to nachalnie próbują coś wcisnąć a to samo w sobie jest denerwujące.
Co do wkurwa, to fragment z rozjebaną szybą mnie powalił :D
1 grudnia, 2014 o godzinie 18:29
normalnie miałbym krótką radę, skoro ci źle to zrób coś z tym i zmień robotę, nie rób z siebie nieudacznika. jednakże najsmutniejsze z tej historii jest podsumowanie, które mówi samą prawdę, że ciężko zmienić jest chujową robotę bo innej nie ma w tym kraju, dlatego szefowie-sukinsyny wiedzą o tym, mogą robić co tylko chcą i jawnie w pysk to mówią, że jest 100 innych na to chujowe miejsce bo gdzie indziej roboty nie znajdą, tak jak twój właśnie szef. przykra, chujowa, polska rzeczywistość, nie nazwałbym tego życiem, raczej egzystencją, wegetacją, albo nawet walką o przetrwanie. ale się dziwić, skoro ten naród jest głupi i daje sobą rządzić jak się tylko podoba :p
z drugiej strony, postaw się na miejscu tych ludzi do których dzwonisz i jak sam mówisz wciskasz im gówno, też pewnie jest to wkurwiające dla nich więc nie ma się co dziwić jeśli ktoś nie chce się wkurwiać po drugiej stronie słuchawki ;)
1 grudnia, 2014 o godzinie 20:26
Najlepsze jest to, że ja nie wciskam im tego na siłę, bo jak mówią nie to mówię spoko… Wiem, jakie to gówno, sprzedając to i szkoda mi ich, dlatego podchodzę do tego tak, jak sam chciałbym być traktowany gdy dzwoni konsultant, czyli… Mówię nie i nie muszę tłumaczyć po co i dlaczego :D
Dlatego jak oni mówią nie, to ja też nie drążę, tylko mówię okej i kończę rozmowe
2 grudnia, 2014 o godzinie 10:15
Też kiedyś robiłem na 'słuchawce’. Szło mi nad wyraz dobrze,były pochwały, że niby awans się szykuje na trenera, to i zarobki większe – zgadnijcie co się kurwa stało? Prezes a jednocześnie współzałożyciel spółki z dnia na dzień rozpierdolił filę w mieście, w którym zapierdalałem. Chuj tam, i tak pracując w ten sposób każdego dnia czułem się jak taki cwany chujek, wpierdalający ludziom gówno w sreberku z grube pieniądze.
A motyw chęci szczania po pupilach, rozjebał mnie doszczętnie! xD