Tolerancja? Część pierwsza

3 listopada, 2013, Autor:

W średniowieczu tysiące ludzi umierało na dżumę, czyli tak zwaną „Czarną śmierć”. Wtedy mogliśmy mówić o poważnej epidemii. I ostatnio zauważyłem, że w dzisiejszych czasach nęka nas równie potężne choróbsko, którego jednak nie powodują wirusy, bakterie ani grzyby, a czysta ludzka głupota, próbująca iść za debilnymi trendami UE czy kolejnej ekozjebanej organizacji ochrony wszystkiego, co i tak wymrze za 100 lat. Tolerancja. Z tolerancją jest tak jak z jedzeniem w KFC – jak raz na jakiś czas wejdziesz do tego miejsca i zamówisz sobie burgera, to nic ci się nie stanie, gorzej jeśli będziesz tam chodzić codziennie. Wtedy staniesz się grubym wrakiem człowieka, który albo zbyt późno zorientuje się, że popełnił błąd, albo nadal będzie przekonany, że nic się wokół niego nie dzieje. Tolerancja dotyczy wielu rzeczy, ale jak to zwykle czynię w swoich wpisach, wypowiem się na zaledwie kilka przykładów. Ogólnie nie jest tak, że jestem rasistą i odwracam wzrok, kiedy widzę człowieka o innym kolorze skóry. Homoseksualiści też nie bardzo mi przeszkadzają, dopóki… no właśnie, o tym będę dzisiaj pierdolić.

1. No więc na początek coś, co już poruszałem w jednym z pierwszych swoich wpisów: ekologia. W dzisiejszych czasach stowarzyszenia chroniące środowisko składają się z fanatycznych imbecyli, którzy zapominają o swoich ludzkich właściwościach, jak również kompletnie zlewają to, że to człowiek wymyślił całą ekologię. Śmierć wielu gatunków zostaje zwalona na człowieka. „Chrońcie zaginione gatunki” – OK, ale czy nie uważacie, że świat ciągle się zmienia i zmiany te wpływają między innymi na życie zwierząt? Kurwa, czy to człowiek zajebał dinozaury? A było ich przecież dosyć sporo w czasach, w których żyły. Głodny lew będzie miał wyjebane, czy gatunek gazeli, który goni, jest zagrożony wyginięciem. Mam tolerować ich gadki o globalnym ociepleniu, czyli teorii, która została wyssana z palca i na której po dziś dzień tłuki typu Ala Gore’a robią hajs na głupich debilach? Wiecie, co ten ekokretyn napisał o Polsce? Że są w niej takie zanieczyszczenia, że trzeba nosić maski przeciwgazowe, żeby przeżyć. Kurwa, debil. Kiedy widzę rozentuzjazmowanych wolontariuszy w zielonych bluzkach, jest mi trochę przykro, bo choć niektóre ich akcje mogą mieć sens, to jednak większość dotyczy głupot. Obejrzyjcie sobie film „Fuck for Forest” opowiadający o ekologicznej bandzie, która kręci pornosy po to, aby zdobyć pieniądze dla biednych w ich mniemaniu plemion, którym źli przedsiębiorcy wycinają las, żeby zrobić autostradę. Raz, że dorabiają sobie oni ideologię do ruchańska i porno, a dwa, że potem okazuje się, iż członkowie tych plemion tak naprawdę są entuzjastycznie nastawieni wobec autostrady, bo w końcu złapią jakiś kontakt ze światem. Kurwa, nie dorabiajmy filozofii do ruchania… „Rucham się dla dobra ekologii”… Ostatnio na Facebooku znalazłem link wrzucony przez znajomego, w którym ekozjeby wielce się bulwersowały tym, że w Makro można kupić całą, zapakowaną w folię świnię. „To nieludzkie, to karygodne”. Tępe ludziki, tak właśnie wygląda mięso – nie rośnie ono na krzaku ani na drzewie, tylko zarzyna się świnię, krowę, osła itp., aby je pozyskać. I co, teraz chcecie mi pierdolić jakieś farmazony, że cała martwa świnia to coś innego niż pokrojona na kawałki martwa świnia? Gdzie jest, kurwa, logika? „A bo dzieci na to patrzą i są przerażone”. W takim razie rozumiem, że ryby im też nie dajecie, bo w sumie jakby nie patrzeć, taki śledź w galarecie wygląda jak żywe zwierzę… To samo z całym upieczonym indykiem albo kaczką. Mieszkałem na wsi przez bardzo długi okres. Obecnie mieszkam w tym samym miejscu, ale już dawno przestało ono istnieć jako typowa wieś, jednak nie mogę zaprzeczyć, że widziałem, jak wujek odcina kurze głowę albo jak patroszy się świnię. I jakoś moja psychika na tym nie ucierpiała. Wręcz przeciwnie, zrozumiałem, na czym ten świat polega. Nie jestem za tym, żeby zabijać zwierzę dla rozrywki albo topić młodego psa w rzece, bo nie ma się co z nim zrobić, ale zabijanie zwierząt dla jedzenia było, jest i mam nadzieję, że będzie normalne w dalszym ciągu. Na tym opiera się cały ekosystem. Dlatego tolerancja wszelkich wege, wegan i tym podobnych pojawia się u mnie w momencie, kiedy nie robią oni filozofii ze swojego jedzenia i nie onanizują się, podkreślając swoją wyższość. A tak już na marginesie: dowiedziałem się niedawno, że powstała nowa moda zwana fruitianizmem. Według wyznawców tej „zdrowej diety” wyrwanie pietruszki jest złe, bo oznacza jej śmierć, za to jabłka z jabłoni jak najbardziej można zrywać.  Wymyślcie kamienizm albo wysranizm – będziecie mogli żywić się tylko tym, co sami wyprodukujecie.

2. Feminizm. Ktoś mądry kiedyś powiedział, iż „Feminizm kończy się w momencie, gdy trzeba wnieść kanapę na dziewiąte piętro”. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Feministki na ogół są kobietami, które potrafią krzyczeć, że chcą równych praw, ale tak naprawdę nie sposób porównać  ich do dawnych sufrażystek. Zawsze, kiedy tego typu smutny, brzydki osobnik płci prawdopodobnie pięknej drze japę, że mężczyźni są szowinistami, wskazuję im kopalnię. No bo zaraz, zaraz… Czemu żadna z nich nie szuka tam równouprawnienia, skoro tak niewiele jest kobiet górniczek? Ano dlatego, że szukają one samych luksusów, żeby było im wygodniej. Poza tym natura pokazuje, że kobieta i mężczyzna nie są równi wobec siebie – nie chodzi o to, że ktoś jest gorszy od kogoś, ale sam fakt, że kobieta może rodzić dzieci, a facet może mieć – dajmy na to – raka jąder, powoduje, iż potrzebujemy osobnych przywilejów.  Bawi mnie też używanie słowa „kobieta wyzwolona”. Zawsze, kiedy słyszę takie określenie, mam przed oczami dwa typy kobiet. Albo są brzydkie i nikt nie rzuciłby im pod nogi nawet kasztana, albo są to dziwki, które balują na wixach i ruchają się z pierwszym lepszym facetem, wymagając szacunku wobec swej kurewskiej persony. Dlatego dopóki nie zobaczę, jak feministka z młotem pneumatycznym w ręku i bicepsem Pudziana będzie roztkliwiać się nad niesprawiedliwością losu, będę się śmiać z tych biednych istot.

3. Religia. Każda, bez wyjątku. Każdy bogobojny wyznawca powie ci, że najważniejsza jest tolerancja, ale chwileczkę… Religia przez cały swój okres istnienia nie miała wielkich problemów z zabijaniem innowierców. Wystarczy poczekać tydzień lub dwa, a na stronach typu Sadistic pojawi się jakiś nowy filmik, w którym głupie turbany upierdalają komuś głowę maczetą. Oni, kurwa, mają być panami świata? Ta pierdolona dzicz? Kiedyś pisałem już o Islamie, więc nie będę się powtarzać, ale bardzo zaintrygowała mnie kwestia pokazywania wizerunku Mahometa. Dla tych, którzy nie kumają: w Islamie jest to zabronione, oni w świątyniach mają arabeski i tego typu ozdoby, natomiast ukazanie wizerunku Mahometa jest surowo karane. I teraz pojawia się problem: co mnie to, kurwa, obchodzi, że wy nie chcecie, żeby go malować? W swoim dzikim gronie możecie się szlachtować za to bez mrugnięcia okiem, ale ja nie należę do waszej kultury i wasze sacrum jest dla mnie debilizmem. Klechy jednak w moim mniemaniu nie są lepsze. I zaraz ktoś powie, że przecież zrównywanie instytucji islamskich z katolickimi jest nie na miejscu. Owszem, cała struktura się różni, lecz to nie oznacza, że kościół jest nieskazitelny. Ja nie chcę narzucać nikomu swoich przekonań, jednak ilekroć temat rozmowy schodzi na religię, to nie mogę wyrazić o niej swojego zdania, bo od razu katoliccy rozmówcy są wielce obrażeni jak członkowie pewnej partii o trzech literach. A przecież mówiąc „Według mnie nie ma żadnego Boga”, nikogo nie obrażam, wręcz przeciwnie – wyrażam swoje zdanie, do którego mam prawo. Ilu w Polsce tak naprawdę żyje katolików? Według mnie niewielu. To 90% jest kompletnie wyssane z palca. Założę się, że większość rzekomych katolików w Polsce nie przeczytała całej Biblii – dla mnie to jest jednoznaczne z tym, że nie są oni katolikami, ponieważ to tak, jakbym był fanem „Pana Tadeusza” i nie widział nawet jego okładki. Ktoś zapyta, czy w takim razie ja przeczytałem całą Biblię. Otóż nie, ale znam ważniejsze jej fragmenty, a poza tym nie uważam się za katolika. Są też ludzie (wśród tych 90%), którzy już dawno zwątpili w tę religię, ale formalnie wciąż należą do organizacji czarnych magów, ponieważ nie dopuszczono ich do apostazji. Organizacja kościelna uwielbia utrudniać życie ludziom występującym z ich nieskromnych progów – znajdowanie świadków itd.. To ogólnie dość szeroki temat, być może na jednego solidnego wkurwa. Toleruję ludzi, którzy nie wychodzą ze swoją religią na ulicę i nie próbują zdominować kraju swoimi wierzeniami. Natomiast ukierunkowanie szkoły na tor katolicki czy wtrącanie się do polityki, zasłaniając się różańcem, jest karygodne. Nie widzę też powodu, abym miał tolerować procedery związane z wstąpieniem do poszczególnych organizacji wyznaniowych, jeżeli są one związane z nieświadomością osoby, która jest wprowadzana. Niemowlak nie ma poczucia wiary, więc może niech sam potem zdecyduje, kiedy już podrośnie, jaki nurt go interesuje? No i jeszcze jedna kwestia: pedofilia. Temat drażliwy, być może wyolbrzymiany przez telewizję o niebieskim kółku, jednak na pewno aktualny. Nie można przecież mówić, że takie sytuacje nigdy nie zaistniały. Problem polega na tym, że tak naprawdę nie wiemy, ile rzeczywistych gwałtów na dzieciakach popełniono w ciągu dwóch najbliższych dekad, gdyż Watykan przestrzega oficjalnego prawa, które nakazuje tuszować takie afery. Nie wspomnę już o wypowiedzi pewnego klechy, z której wynika, iż to dzieci kuszą, aby je zgwałcić. Wiem, było to ujęte innymi słowami, ale nie ma co się zasłaniać oratorskimi sztuczkami. Moje zdanie na temat tolerancji religii jest takie, że należy wyznaczyć jej konkretnie zarysowane granice prawne, bo jak wiadomo nie od dziś bogowie uwielbiają taplać się we flakach śmiertelników.

4. Orientacje seksualne i transseksualizm. Tu mam dylemat, gdyż nie do końca potrafię się wobec tego punktu ustosunkować. Mnie szczerze pierdoli, kto co wsadza sobie w dupę, nie jestem przeciw temu, żeby o tym nie mówić, żeby nie poruszać tego tematu itd., ale… Duża część narodowców obrzuca homoseksualistów błotem, mówiąc o normalnym modelu rodziny, pomimo iż ich życie seksualne wynosi pierdolone zero. Jednak bycie homo urosło częściowo do rangi trendów. Włączam telewizor: moda – pedał Jacyków i jego ciepli przyjaciele w ubraniach z Czerwonego Krzyża tłumaczą, jak dobrze wyglądać na mieście. Kurwa, gdybyście powiedzieli mi, że jestem dobrze ubrany, to bym się natychmiast przebrał. Polityka: partia pewnego pana promuje swojego kandydata/kandydatkę o wątpliwej płci. I gdyby jeszcze osoba ta miała jakieś pojęcie o polityce i naprawdę coś zrobiła, to bym się nie czepiał, ale ona jest w tej partii na zasadzie maskotki. Ogólnie to ta partia składa się w większości z odmieńców, którzy są tam na tej samej zasadzie. Sztuka, moda, polityka – wszędzie tam zwrócenie na siebie uwagi jest o wiele łatwiejsze, kiedy jesteś alternatywnym gejem o kontrowersyjnych poglądach. Homoseksualiści bardzo często narzekają na to, że ludzie hetero widzą ich wyłącznie jako osoby pieprzące się ze sobą po kątach. Częściowo jest to stereotyp, aczkolwiek istnieje też w tym duże ziarno prawdy. Bardzo wielu homoseksualistów próbuje na siłę, wbrew wszystkim pokazać, jacy to oni są zajebiści. Ze swoją seksualnością wychodzą w miejsce publiczne, gdzie takie sprawy nie powinny być poruszane. To jest tak, jakbym jako osoba hetero pokazywał fiuta wszystkim kobietom, które przechodzą obok, bo przecież jestem hetero, co nie? Widziałem wielu ludzi, którzy będąc homo nie wyróżniali się wśród tłumu, ponieważ była to ich prywatna sprawa. Natomiast to, co robi się teraz, jest arcychujowe – zakazuje się używania słów „mama” i „tata”, bo mniejszość, która w naturalny sposób nie może mieć dzieci, jest wielce urażona. Pozwala się adoptować dzieci parom  homoseksualnym, mimo iż osoba, która – załóżmy – jest samotna i straciła żonę, nie może adoptować dziecka. I najgorsze jest to, że ludzie homo dążąc do tolerancji podobnie jak feministki chcą sprawić, by większość została spacyfikowana. Jeżeli ktoś chce jako facet nosić sukienkę, to rzecz jasna nie zabronię mu tego, ale też nie muszę tego popierać i mogę się z tego śmiać. Po prostu boję się, że niedługo faceci w spódniczkach i biustonoszach będą mnie wytykać palcami, dlatego że noszę dżinsy i bluzę z kapturem – to byłaby już patologia.

5. Pochodzenie etniczne. Najbardziej wkurwia mnie przypinanie etykietki rasizmu do wszystkiego, w czym uczestniczą biali i kolorowi. Dajmy na to: biały pobił się z czarnym i wychwyciły to media. Co napiszą na ten temat? Oczywiście, że zły białas pobił czarnoskórego człowieka za jego pochodzenie. A tymczasem okazuje się, że po prostu obydwoje byli pijani i jeden wylał drugiemu piwo. Chuj z prawdą! Liczy się to, że czarny zostanie pobity przez białego nazistę. Ale z kolei, jeśli trzech czarnych pobije białego, to już nie ma mowy o rasizmie, jest tylko pobicie. Żydzi amerykańscy, którzy II WŚ przeżyli w ciepełku i nie widzieli nawet obozów koncentracyjnych na oczy, domagają się odszkodowań z powodu wojny, mimo iż Żydzi, którzy ginęli w obozach, nie mieli z nimi nic wspólnego. Cyganie, którzy zamiast asymilować się z Polakami, wolą siedzieć na zasiłku, w jakimś swoim getcie, i kraść na ulicach, oczywiście też są poszkodowani, bo przecież Polacy nienawidzą ich kultury. Syf i kradzieże to nie kultura, tylko jej zaprzeczenie. Działa to też w drugą stronę: biali patrioci, bracia narodowcy non stop pierdolą o tym, że pozabijaliby Arabów, a sami najebani po ośmiu piwach wpierdalają się do nich na kebaba. Wkurwia mnie, że duża część Polaków jest nieufna wobec wszystkiego co nowe i wobec innych narodów. Oczywiście nie chodzi mi o ciepłe przyjmowanie każdego, kto się nawinie, ale z takim nastawieniem gówno zdziałamy. „A bo my mamy smutną historię” – co mają powiedzieć mieszkańcy Hiroshimy? Oni już dawno nie roztrząsają tego, co było. Mówię o tym może z tego względu, że moja rodzina jest polsko – niemiecka i mam do tego większy dystans. Uważam, że nie można usprawiedliwiać swojego zachowania własnym kolorem skóry czy pochodzeniem.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 12 raz(y), średnia ocen: 8,00 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Ludzie, Polityka i gospodarka, Religia, Różności, Rozrywka, Świat, Telewizja i radio, Zachowanie, Zdrowie, Zwierzęta, Życie

komentarzy 7 do “Tolerancja? Część pierwsza”

  1.  Faquś pisze:
    4 listopada, 2013 o godzinie 15:03

    Kurwa, sama prawda. Mam tylko pytanie: sam żeś się wypisał z KK ?

  2.  Dragotrim pisze:
    4 listopada, 2013 o godzinie 20:19

    Jeszcze nie, ale mam taki plan. Muszę jeszcze trochę o tym akcie poczytać i znaleźć świadków i to takich, żeby też mieli dobrą argumentację, jakby księżulkowi coś nie pasowało.

  3.  Letalne Prącie pisze:
    5 listopada, 2013 o godzinie 20:12

    Rozwaliło mnie: „Kurwa, czy to człowiek zajebał dinozaury? A było ich przecież dosyć sporo…”

    Generalnie Arcywkurw.

  4.  kroma007 pisze:
    6 listopada, 2013 o godzinie 20:46

    jako zagorzały katol, narodowiec, naukowiec i członek społeczności megawkurwa, chciałbym wytłumaczyć, że nie ma żadnego problemu z wystąpieniem z Kościoła. jeśli uważasz się za osobę niewierzącą, niepraktykującą itd. to nie za bardzo wiem co w takiej sytuacji ci przeszkadza jeszcze, skoro przecież i tak nie masz nic wspólnego z Kościołem to tak jakbyś się sam z niego wykluczył?;] jeśli faktycznie zależy komuś dodatkowo na papierkowym wystąpieniu z Kościoła, poczuciu psychicznej wolności lub wyruchania księdza plebana, tudzież jeszcze innym odczuciu ukrytym w głębokim zakamarku umysłu, też nie ma problemu, bo trzeba napisać stosowne oświadczenie i niestety pofatygować się z nim przez drogę krzyżową (w ostatnim akcie pokutnym;p ) do księdza proboszcza. nikt nikogo na siłę ani nie więzi, ani nie uszczęśliwia.

  5.  Letalne Prącie pisze:
    7 listopada, 2013 o godzinie 01:14

    żartujesz kroma? Zabawy z wypisaniem się jest trochę(dotarcie do rodzimej parafi po akt chrztu, dwóch świadków 18+ i jeżdżenie w kolejki jak do lekarza), a i tak nie jesteś wymazany z akt, tylko oznaczony jako apostata.

  6.  Dragotrim pisze:
    7 listopada, 2013 o godzinie 16:54

    To, co mówisz, kroma, to jest teoria napisana gdzieś na kartce, ale jak wiadomo, w praktyce sytuacja nie wygląda tak kolorowo. Znam wiele przypadków, gdzie „słudzy boży” namiętnie utrudniali wystąpienie z kościoła, a poza tym – jak powiedział Letalne Prącie – nie zostajesz wymazany z akt, ponieważ „zawsze masz możliwość nawrócenia”. A z tym uszczęśliwianiem na siłę to niestety skłamałeś :P Jakby mnie nie uszczęśliwiali na siłę, to bym nie musiał się wypisywać, bo by mnie po prostu tam nie było. Chrzest dzieci to właśnie główny problem tej wspaniałomyślnej organizacji – z tego, co wiem, chrzest w Nowym Testamencie opisywano jako świadomy akt dorosłego człowieka. Kurwa, coś tu nie pasuje… Mimo wszystko dla mnie to nadal wspaniałomyślna organizacja, bo potrafią prowadzić dobry biznes i są na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o wyznawców. Oczywiście w negatywnym znaczeniu.

  7.  Faquś pisze:
    8 listopada, 2013 o godzinie 01:17

    Jebać cały ten syf. To nie jest tego warte. Lepiej iść napić się kawy niż bawić się w ten ezoteryczny bajzel. W dobie kurestwa obyczajów co to za różnica w co udajesz, że wierzysz ? Wszyscy i tak wierzymy w mamonę.

Napisz komentarz