Czteropak wkurwienia

27 czerwca, 2013, Autor:

Dzisiaj 4 w 1. Przed każdym wkurwem warto wypić jednego browara ;)

1. Pewnego razu jechałem na smutną uczelnię. Oczywiście znienawidzoną SKM-ką. Zawsze uważałem, iż nazwa firmy powinna brzmieć adekwatnie do świadczonych przez nią usług. W tym przypadku sprawy się komplikują, ponieważ pociągi strasznie się wloką, a tory są remontowane, odkąd zaczął się pierwszy semestr, czyli od 1 października. Jak już coś naprawią, to okazuje się, że peron dalej coś się spierdoliło, i tak w kółko. Ponoć chcą za jakieś dwa lata zakupić ten mega szybki pociąg Pendolino, ale ja już chyba wiem, jak to będzie wyglądać: to będzie ładnie wyglądający produkt, ale nie uda mu się osiągnąć zamierzonych prędkości z powodu zjebanych torów. Czyli w sumie tak, jakbym chciał wyjebać poza orbitę ziemską Tupolewem. Jeszcze przedtem czekam sobie na peronie, a tam informacja, że do do pociągu w kierunku Gdańska zostały jakieś 3 minuty. Uznałem po 5 minutach, że mój zegarek chyba zapierdala, bo według tablicy minęła dopiero minuta. Chyba stałem w jakiejś innej strefie czasowej. No ale chuj, wreszcie przyjechał. W pociągach SKM wręcz legendarne są tak zwane przedziały rowerowe. Bardzo często rzeczywiście znajdziesz tam jakiś rower albo nawet dwa, ale jeszcze częściej napotkasz tam dresiki i żulostwo, które nie dość, że śmierdzi i wygląda, jakby miało ochotę ci napierdolić, to jeszcze uważa się za pierdolonych panów świata. Kontrolerzy chuja im zrobią – jak wystawią mandat, to jeden z takich czcigodnych pasażerów pokaże im, że dwa mandaty już dostał i ma to kompletnie w dupie. Jeden wypowie magiczną formułkę: „Nie mam biletu, nie mam dokumentów, nic mi nie zrobicie” i spokojnie wychodzi sobie na peron. Konsekwencje? Zero. Inny stwierdzi, że nie obchodzi go znak zakazu palenia w przedziale i po prostu jara peta pełen dumy ze swej wyższości. Panowie z Renomy (kontrolerzy) też nie lepsi. Bilet na SKM można nabyć w różnych wersjach, a to jako zwykły bilet, a to jako kwit, a to jako wersja nabita na kartę miejską albo na przykład legitymację studencką. Za każdym razem, kiedy panowie z Renomy wchodzą i jeden z nich bez jakiegokolwiek czytnika prosi mnie o okazanie biletu, mam ochotę się zaśmiać. Koleś popatrzy tępym wzrokiem na mój elektroniczny bilet miesięczny i sobie pójdzie. Kurwa, chyba ma laser w oczach. Zwykle sprawdzają niedbale te bilety, bo na przykład przy metropolitarnym za 110 złotych musisz mieć jeszcze podbitą legitkę upoważniającą do ulgi. W zwykłe dni niemal żaden z tych miłych panów nie zwraca na to uwagi, lecz w takie dni jak np. początek roku szkolnego, początek roku akademickiego czy w kilka dni przed Bożym Narodzeniem nagle brak podbitej legitymacji zaczyna być bardzo, bardzo ważny. Biznes jakoś się toczy, co nie? Kilka dni temu usłyszałem w wiadomościach o wypadku, w którym z pociągu wypadło dziecko. Mamusia i tatuś najebani jechali przedziałem (a jakże!) rowerowym, a drzwi były otwarte. Bardzo rozśmieszyło mnie pełne emocji pytanie pana dziennikarza „Gdzie była obsługa pociągu?”. Kurwa, ja jeżdżę permanentnie pociągiem od października i jeszcze nigdy nie widziałem, żeby po przedziałach chodził ktoś taki jak obsługa pociągu. Owszem, czasami wejdzie jakieś Security, ale oni też chuja robią i zwykle wysiadają na następnym peronie. Jeśli już miałbym szukać obsługi pociągu, to tylko w miejscu, gdzie siedzi konduktor, tam jest typek od mówienia „Odjazd”. No i jeszcze ci, co sprzedają bilety. Poza tym nikogo innego nie miałem przyjemności spotkać. A nawet zakładając, że taka obsługa by funkcjonowała, to przecież niektóre wagony nie mają przejść pomiędzy sobą. Kible w pociągach to sprawa równie skomplikowana – wiesz, że istnieją, jednak nie da się do większości z nich dostać. W sumie mało kto próbuje się do nich dostać ze względu na – ujmijmy to łagodnie – niezbyt higieniczny wygląd. Właściwie to się powinno nazywać dziura z gównem. Zakochane parki, apel do was: jeżeli cykacie sobie romantyczne fotki na torach, to pamiętajcie, że być może kilka dni temu, być może kilka miesięcy temu, być może nawet wczoraj ktoś oddawał się aktowi wypróżnienia i ten fragment torów, na którym teraz się znajdujecie, mógł paść tego wypróżniania ofiarą. A to według mnie jest straszniejsze niż upiory i strzygi. Jeszcze jedno: ostatnio czytałem o tym, że w życie ma wejść prawo zakazujące osobom, które śmierdzą, podróżowania pociągiem, ale i nie tylko: także tramwajem i autobusem. Moim zdaniem to dobra inicjatywa, choć trudna do rozpisania jako konkretne prawo. Jedni po prostu spocą się, bo będzie tłok, a inni będą capić, bo zapomnieli o mydle. W jednej gazecie czytałem komentarze co do tego mającego niby powstać przepisu, gdzie część ludzi zgadza się z uchwaleniem takiego prawa, ale pewna część również jest przeciwna. Niezmiernie śmieszy mnie ta przeciwna strona, a raczej jej argumenty. Jakiś internauta powiedział, że to burzy ideę tolerancji. Dobre, kurwa… Mój drogi światły człowieku, tolerancja jest wtedy, kiedy różne warstwy społeczne, seksualne czy zawodowe, mimo że nie do końca się rozumieją, wzajemnie akceptują swoją egzystencję bez czynienia szkody pozostałym warstwom. Wielu pasażerów, czy to studentów, czy pracowników, którzy wracają z pracy spierdoleni jak koń po westernie, chce godnie przyjąć ten syf, którym podróżują. I nie dość, że część wagonów śmierdzi moczem i szlugami, to jeszcze jakiś niemyty żul niszczy nam tę strefę prywatności swoim smrodem. Tak samo, jak wkurwia mnie, że Świadkowie Jehowi pukają mi do drzwi, choć ich nie zapraszałem, tak samo wkurwia mnie też to, że nie zapraszałem twojego smrodu do mojej przestrzeni. Drugi internauta stwierdził, że nie możemy tak napierdalać na śmierdzących bezdomnych, bo nikt nie zapewnił im miejsca, gdzie mogliby się umyć. Przyczyny utraty domu są najróżniejsze, nie zawsze sprawiedliwe, jednak tego typu argument mogę wystosować do każdej rzeczy. „Sorry, że ukradłem ten telewizor, ale nikt nie zapewnił mi godnej pracy, która dałaby mi możliwość jego kupna”. „Przepraszam, że zjadłem tamtego człowieka, ale nikt z lekarzy psychiatrów nie zainteresował się moim przypadkiem, więc jestem niewinny”.

2. Inna sprawa, że podwyższają mi piętro w moim domu. Piętro te dotąd służyło jako strych i pewnie przez kilka lat nadal będzie strychem, ale mam przyszłościowy plan, by przekształcić je w swój pokój. No i wiecie, należało zdjąć dach. Problem był taki, że ekipa się tym zajmująca nie dopilnowała, aby zabezpieczyć to miejsce, więc jednym słowem na suficie dwóch pokoi pod piętrem pojawiły się mokre plamy. Cały tydzień ma rzekomo padać, więc ogólnie słaba sytuacja. Przydałyby się jakieś plandeki do zabezpieczenia, ale chuj – oni uznali, że folia to najlepsze rozwiązanie. Wkurwia mnie to, że przy każdym deszczu muszę popierdalać z miejsca na miejsce, żeby wypatrywać, czy nie podłożyć gdzieś wiadra. A nic nie zapowiada, żeby z tą robotą uporano się do końca lipca, bo pracują nad tym 3 (słownie: trzy) osoby. Kurwa…  Chyba czas zbudować arkę, żeby nie utonąć we własnym domu. Albo przynajmniej założę sobie jakiś kapok. Pamiętam, że 10 lat temu, kiedy byłem smarkaczem, tynkowano mi dom i do samego tynkowania zebrano około dziesięcioosobową ekipę. Ta robota to większe i poważniejsze gówno, więc 3 osoby to zbyt mało, ale co ja się tam, kurwa, znam.

3. Niesamowicie wkurwiają mnie te wszystkie fejsbukowe stronki typu „Spotted: Liceum nr X w Y”, „Spotted: Stacja SKM”, „Spotted: Złomowisko w Chwaszczynie”. Kurwa… Ogólnie strony te moim jakże skromnym zdaniem przeznaczone są dla pizd i ciot, które naoglądały się zbyt wielu komedii romantycznych i melodramatów. Człowieku, piszesz do dziewczyny, która stała na drugim końcu peronu, której nie znasz i która być może właśnie wyjeżdżała z twojego chujowego miasta, i do tego uważasz, że gdy napiszesz, że nosiła czerwoną bluzkę i durszlak na głowie, to wszyscy zrozumieją, o kogo dokładnie chodzi? Myślisz, że ona specjalnie wejdzie na tę chujową stronkę, żeby zobaczyć, czy ktoś taki jak ty do niej napisał? Ja pierdolę… Szansa na to, że stanie się tak, jak mówię, jest mniejsza niż wygrana w totka. Ale najbardziej w tym wszystkim denerwuje mnie wirtualizacja tak poważnych rzeczy jak miłość czy etyka. Seks wchodzi w sferę wirtualną – teraz każda tępa i głęboka w gardle dziwka może założyć sobie profil na kamerkach i trzepać hajs (w sumie nie tylko hajs, ale też coś innego…), o jakim przeciętnemu człowiekowi nawet się nie śniło. Niektórzy z moich znajomych się śmieją, mówiąc: „O, patrz, jakaś laska pokazała cycki za 6 złotych”. Tak, to jest śmieszne, lecz także smutne, bo z tych 6 złotych w ciągu 2 godzin może zrobić się nawet 300 złotych, a to jest już dniówka dla większości Polaków nieosiągalna. Czy każda z tych lasek jest kurwą? Prywatnie, poza kamerkami, pewnie nie, ale na stronie, dzięki której zarabia, już tak. Wirtualne nawet są już znicze na grobach. Ja rozumiem – fajnie pogadać ze znajomym, który mieszka gdzieś daleko albo wejść na forum, zadać pytanie i uzyskać na nie odpowiedź. Lecz większość rzeczy chyba nie idzie w odpowiednim kierunku. Wiele znam przypadków, kiedy dziewczyna zrywa z chłopakiem przez sms-a albo Facebooka. Kurwa, jak dla mnie taki związek nigdy nie istniał, skoro o ważnych sprawach mówi się pod internetową maską, a nie w cztery oczy.

4. Ludzie dziwią się, że czytam książki. Nie mogą pojąć, dlaczego to robię, skoro roku szkolnego czy akademickiego już nie ma. Zaczynam się obawiać. Zaczynam się martwić o społeczeństwo, dla którego najwyraźniej czytanie książek stało się strasznie skomplikowane i męczące. Wszyscy oglądają filmy, słuchają muzyki, ale o książkach zapominają, a przecież to nie znowu taka kultura elitarna. Może to wynika ze szkoły – lektury zwykle były, jakie były, choć zdarzały się perełki. Może stąd właśnie ta awersja do czytania. Mnie z kolei czytanie nie nudzi. Nudzą mnie za to kolejne telenowele, gdzie główni bohaterowie grani przez słodziachnego Mroczka i jego klona idą przez 3 odcinki po schodach, żeby zjeść kotleta. Nudzi mnie wielka podnieta mediów, bo Polska rozwaliła San Marino w piłce nożnej. Nudzi mnie, że dla niektórych czytanie książek świadczy o byciu podczłowiekiem. Nie uważam, żeby czytanie czyniło mnie nadczłowiekiem, ale kilka lat temu uznawałem to po prostu za normalną cechę. Za 100 lat pozostaną nam tylko historie obrazkowe i historia zatoczy koło, bo niczym nie będziemy się już różnić od jaskiniowców. Wyobraźcie sobie zdziwienie ludzi, którym mówię, że od ponad kilku lat pisze różnorakie opowiadania, czy to na konkursy, czy tak dla siebie. Od razu pada: „Chce ci się?”. Nie, kurwa, po prostu smagają mnie batami jak pierdolonego niewolnika w kolumbijskiej manufakturze i dlatego piszę. To mi wychodzi, więc to właśnie robię – na razie nie mam z tego żadnego hajsu, ale wszystko może się zdarzyć. Dlatego wkurwia mnie, że zerowe czytelnictwo staje się jakąś nową modą, godną pochwały ze strony gimbusów czy innych ynteligentów.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 13 raz(y), średnia ocen: 9,62 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Dom, Firmy, Komputery, Ludzie, Miejsca, Różności, Rozrywka, Telewizja i radio, Zachowanie, Zwyczaje, Życie

komentarzy 10 do “Czteropak wkurwienia”

  1.  Letalne Prącie pisze:
    27 czerwca, 2013 o godzinie 12:56

    Pierwszy akapit mam za sobą, lecę po piwo. I krótki sik tak na zaś. zw/brb/pkp

  2.  Letalne Prącie pisze:
    27 czerwca, 2013 o godzinie 13:25

    Przeczytałem wszystko w pół butelki.
    ad 3: spotted łączy w pary takie cipcie. Dlaczego po tej ziemi chodzą chłopczęta w jajeczkogniotach? Bo są dzieffczynki. To samo z ludźmi z gejneracji FB. Wydaje mi się, że takim ludziom brak normalnego wzorca. Jeszcze normalnego…
    Przerażający jest ten stan gimnazjalny u dorosłych ludzi. Dobrze mieć znajomych ludzi z jakąkolwiek pasją i celem, bo tak sam bym chyba ocipiał.

    Dopisz coś, albo pochwal się gdzie można Cię znaleźć, bo mi pół piwa zostało jeszcze ;D

    PS: można czytać 'książki’ i być większą ciapą kulturalną niż pierwszy z brzegu lump.

  3.  Letalne Prącie pisze:
    27 czerwca, 2013 o godzinie 13:33

    Znalazłem już. Dlaczemu nie ma opcji EDYTUJ, kurwa?

  4.  Faquś pisze:
    27 czerwca, 2013 o godzinie 17:48

    Przerażające jest to, że przeraża Cię stan umysłu innych ludzi. Zawsze byli tacy, co byli debilami, ale mieli uzdolnienia w innym kierunku. Np. czemu sam kurwa nie położysz osłony przed wodą na dachu?
    Życie przechodzi do internetu. Nic z tym nie zrobisz. Ja się z tego cieszę, bo osoby, które tam są, nie wpychają zgniłego wzorca życia ,,realnego”, polegającego tylko na ciągnięciu wszystkiego ku sobie. Przynajmniej dużo łatwiej takich znaleźć.
    Co do skm. Jeżdżę trzy lata tym skurwysyństwem. O ile nie ma sardynek, to jest znośne. Jeśli nie powiedzieć wygodne. Zresztą cena odpowiada jakości. Przez trzy lata może z 5,6 razy byli kontrolerzy bez czytników kart. Bo też miałem miesięczny za 110.
    Dobra, co do spottedów się zgadzam. One są w chuj smutne i żałosne.

  5.  Dragotrim pisze:
    27 czerwca, 2013 o godzinie 18:02

    Faquś, oczywiście, że mogę sam ten dach zabezpieczyć i też kilka razy to uczyniłem, ale… no właśnie – jak każdy dorosły człowiek mam swoje obowiązki i często po prostu nie ma mnie w domu cały dzień. A w nocy jest ciemno i chuja zrobię. O stanowisko pracy trzeba dbać. To jest tak samo, jakbyś był stróżem w jakimś magazynie i nie upewnił się, że wszystkie drzwi są zamknięte. Ja nie płacę za to, żebym samemu musiał to sprawdzać.

  6.  skrycie_zly_pawel pisze:
    27 czerwca, 2013 o godzinie 18:17

    Trzymaj 10, podoba mi się.
    Co do kolei to mój koszmar się dopiero zacznie – weekendowe dojazdy do domu z internatu… Jeszcze polecą wkurwy.
    Sieć. Sieć będzie wszędzie. Bez Internetu nie ma przyszłości komputerów, więc ludzie, którzy nie mają nic ciekawszego do roboty, siedzą w sieci…
    Z tymi spottedami może być tak, że ktoś jest bardzo samotny i wydaje mu się, że znalazł ideał, więc szuka pomocy w sieci – no bo gdzie..?
    Gardzę spedziałymi chłopczętami, ale możliwe, że sam mógłbym w ostateczności założyć taką stronę.
    Nie każdy zakochany albo raczej zauroczony jest spedziały.
    Albo po prostu jestem już częścią pokolenia Y.
    Też piszę opowiadania itd, nawet zgarniam nagrody za to. Spróbuj gdzieś pokazać swoje twory; a nuż coś z tego będzie..?

  7.  Faquś pisze:
    28 czerwca, 2013 o godzinie 20:49

    Swoją drogą, masz chyba SJD- syndrom jedwabnej dupy, bo kible w skm są całkiem znośne. Tylko są zamknięte. To jest ich główny problem. A pan, który woła ,,odjazd” i osoba sprzedająca bilety to jeden człowiek. Zawód jego: kierownik pociągu. :)

  8.  piotr12345 pisze:
    30 czerwca, 2013 o godzinie 20:51

    Zniechęcenie do książek wynika głównie z tego że w szkole zamiast czytać ciekawe z perspektywy młoda człowieka książki. Często zmuszani byliśmy do kucia na pamięć jakiś gówien pokroju ,,Nad Niemnem”. Co do reszty popieram w stu procentach.

  9.  middy1983 pisze:
    26 lipca, 2013 o godzinie 10:43

    się rozpisałeś Dragotrim prawie jak ja :-)

  10.  Letalne Prącie pisze:
    27 lipca, 2013 o godzinie 00:21

    Twoje zazwyczaj zajmują więcej niż pół piwa:D

Napisz komentarz