By żyło nam się łatwiej. Z damskiej szafy – czyli zagadka stulecia.
16 stycznia, 2013, Autor: ErniUśmiechnij się. Nie będę pisała teraz o tym, jak życie daje po dupie. Przeprowadziłam wiele rozmów z męską płcią na temat, który zaraz poruszę. To jest banalnie proste.
Chcę uławić Wam życie i napiszę na temat, który Was facetów wkurwia. Bywa to niezrozumiałe, niejednoznaczne i niepojęte. Słuchajcie…
Jest jedna zasadnicza różnica pomiędzy psychologią męską i damską. Kobieta jak się wkurwi, idzie na zakupy. I to nawet nie małe! Nie znaczy to oczywiście, że każda kobieta w sklepie, jest wkurwiona na cały świat i jak ktoś do niej przyjaźnie się odezwie, to ryknie na ciebie z „ryjem”, bo przeszkodziłeś jej w wyborze marchewki, czy szczypiorku… Tu rozchodzi się o mechanizm, jakim my się posługujemy. Dostajesz sygnał w postaci: „kurwa muszę sobie podnieść humor – i to już, zaraz!” Ktoś w tym samym czasie, sięgnie po czekoladę, odtrutkę na kwaśne życie, a ja? Ja wstaję i wychodzę. Podobnie jak 90% Polek…
Cyk, idę na zakupy. I nie ma mnie na parę godzin. Po prostu znikam w otchłani butikowych półek… Najlepiej po buty! O tak, ich nigdy nie jest za wiele… Facet może nie zrozumieć, ale każda kobieta wie, że nigdy nie ma sytuacji, aby butów było za dużo. Jak chcesz bardzo sobie podnieść humor, kupisz obcasy, szpile, koturny, platformy. Nie ważne, możesz wziąć 2 pary tych samych w różnych kolorach, a facet i tak będzie próbował rozgryźć ten orzech i zastanawiał się, po cholerę ci dwie pary?
Ja pytam, czy on nie widzi, że te są granatowe, a te drugie, czarne? Nie. Nie widzi, bo to my kobiety kochamy szczegóły. Jak lubisz wygodę i swobodę, bierzesz płaskie. Widocznie Twój problem nie jest aż taki duży, kiedy decydujesz się na te ostatnie. ;) (Te stwierdzenia nie dotyczą facetów!). Myślę, że idzie to zauważyć i naprawdę cholera coś w tym jest. Przypatrz się uważnie i zaobserwuj.
Prosty wniosek – możesz teraz posurfować wyobraźnią, jak wygląda moja szafa. Masa butów. Ubrań? Jeszcze więcej! Po co się wkurwiać na cały świat, jak w jednej chwili znów możesz się poczuć zajebiście, że nabyłaś sobie coś, na co być może czaiłaś się od dawna? Tym bardziej teraz. Piszę to nie bez powodu, bo wiem, że jak wielu Polaków – biegacie teraz po sklepach, bo są wyprzedaże zimówek. Wszędzie hasła – SALE! SALE! SALE! DO 80% ! – ludzie rzucają się na siebie i mało co, nie wyrywają sobie z rąk ostatnich par, co mnie wkurwia. Kuszą nas kurwa. Tak jest zawsze w styczniu. Ale tu jest jeszcze jedna ważna rzecz – mianowicie, kąt widzenia. Facet spojrzałby na mnie teraz i stwierdził: „wariatko, ty masz 3 pełne szafy ubrań i tyle samo butów i mówisz, że nie masz co na siebie włożyć?!” A ja ci kurwa odpowiadam, że nie mam! Zrozumcie nas. My naprawdę mamy tak, że jak otwieramy szafy, to widzimy w nich same luki, nie dociera do nas masa posegregowanych rzeczy, tak, jakby nic tam nie było. Ale kiedy już mgła zejdzie z oczu i stoimy chwilę przed półkami, stwierdzamy najczęściej, że:
– O nie, to jest kurwa za duże…
– O nie, to jest kurwa za małe…
– O nie, JAK JA W TYM WYGLĄDAM?!
– Masakra, tu nic nie ma…
– Ja pierdolę, te czerwone byłyby lepsze!
– Kurwa, wiedziałam, że nie będę tego nosić!
– Jutro pójdę i zobaczę tą czarną…
– Co za suka… Doradziła mi tę niebieską, wiedziałam, że miętowa byłaby lepsza!
– Ja jebię, a do tego co ubrać?
– No ja nie wiem, w nic nie wejdę…
– Kupię jeszcze jedną, będzie na sylwestra…
Najprostsze sformułowania, w które przyszło Wam uwierzyć. Już w ogóle teraz, w domenie XXI wieku. Jest popyt, jest i podaż. Metoda odreagowania się sprawdza. Zauważ, twoja wkurwiona żona wychodzi z domu. I co? Nagle przechodzi obok odzieżówek, wpada do centrum. Coś przykuwa jej uwagę, niby nieznacznie, ale jednak. Coś przymierza, przegląda się w lustrze. Pytam, czego jej potrzeba, jak nie właśnie poczucia, że jest zajebista? Lustro karze jej uwierzyć. Ona nie potrzebuję już ciebie. Na te chwilę, jest tutaj tylko ona, sprzedawczyni i ciuchy. Nie zapyta ciebie, jak w tym wygląda, ale zapyta jej – bo jest kobietą, bo dobrze doradzi, bo nie jest jednostronna… A facet? Cóż facet. Na dekolt, powie, że pięknie. Na krótką spódniczkę – cudownie. Na odkryte plecy? Kusząco. Ale to kobieta, to ta zazdrosna o twoją figurę sprzedawczyni, powie ci, że w tej czarnej, było ci lepiej. Trzeba jeszcze tylko wiedzieć, która naprawdę dobrze doradzi, a która chce twojej zguby. ;) Dzień z szafy kobiety, nie jest łatwy. Rozwijam tu wyłącznie jedną kwestię, dotyczącą ubrań i ewentualnie butów. Nie z życia – spracowanej matki Polki, którym należałby się szczególny szacunek.
Kwestia number 3. Podziw dla Panów. To zaskakujące, że potraficie wyjść z domu z punktu A i dojść do punktu B. ;) My mamy zupełnie inaczej. Wychodzimy z domu – jest to punkt A – ale po drodze wpadamy do punktu Ą. Spotykamy koleżankę, idziemy do fryzjera, wpadamy do kogoś na kawę… I wracamy do domu z myślą, że nie załatwiłyśmy tego, cośmy chciały. Dasz wiarę? Większość z nas tak ma. Macie o niebo łatwiej, bo facet się w tej chwili nie zastanawia, co słychać o Łukasza, czy wieczorem obejrzy film z kobietą, czy może po drodze wypożyczy jakichś i wspólnie w towarzystwie spaghetti, zanurzą się przed ekranem w nocnym seansie. Facet wie, że idzie do zegarmistrza – i już zapierdala w tymże kierunku. Wie, że ma wizytę u dentysty na 17.00, to nie spotka się z Piotrem dziesięć po czwartej. A kobieta? Nie ma rzeczy niemożliwych. W międzyczasie jeszcze skoczy do księgarni, a jak zdąży… to trafi na fotel do stomatologa. ;) Nie inaczej. Nie chcę też negować, bo wiem, że od każdej reguły, wyjątek się trafi.
Wypadałoby napisać, czego oczekujemy od Was, aby nie kłócić się na zakupach? Najlepiej wypuśćcie nas same, a zobaczycie, że i sami coś dostaniecie. ;) A jeżeli lubicie długo, czasem bardzo długo czekać przed sklepem na mrozie, to i fajka może Was nie ogrzać. Chodzi o to, że każdy lubi mieć chwilę dla siebie, chwilę taką, żeby nikt mu się w nią nie wpierdalał. Bo nie ukrywajmy, Wy rzadko kiedy, lubicie zakupy, ale po co też mielibyście robić coś, co nie sprawia Wam dostatecznej przyjemności? ;)
Wszak, trzeba zrozumieć, jesteśmy różni!
Pozdrawiam – podpisałam ja, z nową parą butów. Są zajebiste! ;)
Kategoria Niewkurw
17 stycznia, 2013 o godzinie 11:27
Twój wywód jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu że dziewczyny są dziwne :D
17 stycznia, 2013 o godzinie 11:44
Wczoraj było mi smutno, byłam zła, dół ogólny, i pierwsza niekontrolowana myśl w mojej głowie brzmiała: „Idź do sklepu po nowe spodnie. Nowe spodnie to jest to!”. Poszłam spać.
Pozdrawiam.
17 stycznia, 2013 o godzinie 13:38
Eee miałaś uprościć, a nadal nie rozumiem kobiet. Nienawidzę chodzić do sklepów – nie mówię już o chodzeniu do sklepów z mamusią, albo siostrą. 5 razy gorzej. Zakupy? Jeśli mam coś sobie kupić, to robię to przez internet. Czy wam kobietom nie przeszkadzają te chordy wkurwiających ludzi, ścisk, hałas, tłok, zmęczenie, znużenie – no kurwa jak można lubić zakupy?! Wszystkie macie to w genach, ale dlaczego? Chuj wie. Nie rozumiem też jak nowy ciuch może poprawić humor – z totalnie spierdolonego, do poziomu euforii, to tylko ubranie – no kurwa. Jak mam zły humor to palę i się wkurwiam w samotności, a zakupy to ostatnia rzecz o której bym wtedy pomyślał.
Jesteście dziwne – jesteście od nas inne, w kazdym z mozliwych aspektów psychiki :D
17 stycznia, 2013 o godzinie 21:05
Podobało mi się, ale zasadniczy wniosek pozostaje ten sam – kobiet się czasem nie da zrozumieć;]
18 stycznia, 2013 o godzinie 17:17
Czego tu Panowie nie rozumiecie? ;)
Sklepy to jest to! :) Wam sprawia przyjemność oglądanie w telewizji meczu, często do takiego stopnia, że zapominacie i o wszystkim innym. A nas? Kobiet to nie rajcuje. Nie interesuje nas czołowa liga, świetnie obroniona bramka przez kogoś-tam, doskonały rzut rożny, tak – i to prawda, większość z nas nie wie nawet co oznacza „spalony”. ;) Naszą domeną są zakupy. Korzystamy z reguły ze wszystkich zmysłów w jednym czasie, toteż większość z nas, woli pójść na zakupy – dotknąć, przymierzyć, obejrzeć, zobaczyć, ocenić na żywo. Internet to jednak nie to samo. Pole widzenia w nim jest mniejsze, bo nie potrafimy sobie wyobrazić, czy to by na nas tak leżało, jak to prezentuje zdjęcie. Nowy ciuch poprawia humor, bardzo szybko.
Nie wiem czemu, ale słowo „dziwne” od jakiegoś czasu ma dla mnie pozytywny oddźwięk. ;) Bo dziwny – nie znaczy gorszy.
Jesteśmy różni, a grunt to jest to zrozumieć. Wtedy już można razem żyć, funkcjonować… ;)
19 stycznia, 2013 o godzinie 12:01
Jest taka pewna książka – „co mężczyźni wiedzą o kobietach”. Jest nawet gruba z tego co widziałem. Najważniejsze jednak jest to co autor, a raczej autorka za pewne, w niej zawarła. Mianowicie NIC. książka od deski do deski ma czyste kartki. Żyjemy ze sobą grube wieki, mimo to w tej kwestii chuja się zmieniło i jak mniemam zawsze tak będzie. ;)
19 stycznia, 2013 o godzinie 16:54
Nie czytałam Szturmierz, to i ciężko mi na ten temat cokolwiek wypowiedzieć. ;)
Ale zapewne jest i tak, jak piszesz – bo skoro mimo tego, że jakaś tam wiedza jest dla Was dostępna – to mimo tego, wciąż nie znajdujecie sposobu jak z nami żyć. Hehehe.
Coś jak z wiedzy tajemnej… ;)
20 stycznia, 2013 o godzinie 00:50
ja tu nie komentuje, ale swoje wiem, mianowicie – egzystencja kobiety, to egzystencja kobiety…:D pozdrawiam i miłych zakupów tam, wybrałbym się z Tobą gdybyś kupowała szpilki np, doradziłbym Ci, gdyż stopy to mój fetysz i wierz mi ,że nie zginęła byś ze mną w tych sprawach :D hehe:)
21 stycznia, 2013 o godzinie 21:02
No proszę. Wierzyć się nie chce, że istnieje facet, który z chęcią towarzyszyłby kobiecie w zakupach. Buty to niełatwa kwestia, możesz mi wierzyć! Kurczę, przez Ciebie teraz będę musiała obalić stereotypy… ;) Hehe, pozdrawiam.
23 stycznia, 2013 o godzinie 11:27
hahaha ja pierdole ja to jak się wkurwiam to idę na zakupy do osiedlowego aptekarza, kurwa a jak patrze na te baby w sklepach niezdecydowane to mnie chuj strzela ja to jestem praktyczny wchodzę do sklepu kupuje to co mam kupić i to co jest w danej chwili potrzebne bez jakiś ceregieli i wypierdalam jak najszybciej i bez kitu na chuj babom tyle butów kurwa to jest w chuj dla mnie nie pojęte a jeszcze słyszałem, że nie które kobiety odstresowują się myjąc naczynia to zapraszam do mnie a jest co robić….
23 stycznia, 2013 o godzinie 18:32
Hehe, Prywatny – o tym to nie słyszałam. Ale zapewne gdzieś są takie, co i zamiast zakupów lubią zmywać naczynia. Coś mi mówi, że i tu na forum znajdziesz przedstawicielkę właśnie tego sposobu odreagowywania… ;]