„Nic się nie stało”… polska mentalność frajerów
29 sierpnia, 2012, Autor: kroma007Sytuacją, którą mnie zainspirowała do stworzenia dzisiejszego dzieła, jest całość „sukcesów” naszych sportowców na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, choć nie one to bezpośrednio są tematem moich rozważań… wiem, wiem kurwa, powiecie pewnie, że teraz mi się dopiero przypomniało, bo Igrzyska skończyły się już jakiś czas temu, a najlepiej to zapomnieć o nich jak najszybciej. Nie mam zamiaru jednak polskim zwyczajem (za bardzo) narzekać, że to wina skandalicznych warunków pracy sporej grupy sportowców w Polsce, skretyniałego systemu zarządzania sportem czy braku pieniędzy (lub ich marnowaniu jeśli są) na te cele. Chciałbym opowiedzieć dziś o rzeczy stałej, towarzyszącej nam wszystkim na co dzień – o sferze mentalności i podejściu psychologicznym do życia większości Polaków na przykładzie właśnie naszych sportowców. Nawet więc jeśli nie jesteście pasjonatami sportu i zawziętymi kibicami, to zachęcam do przeczytania i wkurwienia się.
Przyznam się, że oglądałem te Igrzyska w TV przez cały czas ich trwania (a co kurwa, bezrobotnym jestem;p ). Choć to nie dotyczy dzisiejszego tematu, to skorzystam z okazji i na rozgrzewkę oberwie się telewizji, a jak wiemy jej zasługą jest to, że nie trzeba długo oglądać, żeby się wkurwić;] (o czym już wielu z nas pisało) Transmisje przerywane za każdym razem pierdolonymi, kretyńskimi reklamami, które… kurwa! Co reklama podpasek ma wspólnego z zawodami sportowymi podczas Igrzysk?! Ja się pytam czy jakikolwiek kretyn się zastanawia nad tym zanim to puści? Chcieli zarobić, wiadomo, ale bez przesady! Sami debile tego nie oglądają! Widać telewizji po Euro spodobało się chapanie kasy podczas transmisji i wkurwianie ludzi. No i oglądam se jakieś zawody np. z lekkoatletyki, które zostają perfidnie przerwane przez wepchnięte na siłę pasmo zdurniałych reklam (chuj, że zawody trwają dalej). Po nich następuję przeniesienie do studia po to, żeby baba powtórzyła tylko: „Tak więc nasi reprezentanci Ten i Ten odpadli z rywalizacji na takim i takim dystansie, powracamy na stadion”, po czym następuję kolejna seria reklam… kurwa mać!! No przecież nie jestem idiotą po lobotomii, żeby mi specjalnie to przypominać skoro i tak to wiem bo oglądam, dodatkowo racząc mnie przy tym kolejnymi porcjami reklam… po chuja mi to! Ja chcę oglądać same zawody, bez zbędnego pierdolenia i przeszkadzania mi w tym. Durne i zbędne dysputy w studio świetnie mi to jednak utrudniały. Zamiast puścić jakieś zawody bo w tym czasie leci np. mecz koszykówki, to oni pierdolą jak u cioci na imieninach w tym studio i robią z tego papkę dla mózgu w stylu „Pytanie na śniadanie”. A ja się wkurwiam oczywiście bo samo to uwłacza mojej inteligencji.
Przechodząc już bardziej do meritum sprawy, oglądając transmisje miałem wrażenie, że to bardziej „kronika klęsk i porażek” bo najczęściej używanymi określeniami wobec naszych sportowców były: przegrali, odpadli, nie zakwalifikowali się, ponieśli porażkę etc., krótko mówiąc – przejebali. Nasi sportowcy odpadali z taką częstotliwością, że po kilku dniach tego oglądania to zastanawiałem się czy w ostatnim tygodniu zawodów w ogóle jeszcze będziemy kogoś mieli. Przyznajmy szczerze, kraj w którym mieszka prawie 40 mln ludzi, naród który liczy ok. 50 mln, zdobywa 10 medali na Igrzyskach… to jest po prostu żenujące.
Pomijając jednak wszystkie te aspekty, które już na początku wykluczyłem, zasadniczym problemem nie tylko polskich sportowców, ale i większości Polaków, jest wydaje mi się brak, jak to się określa – ‘mentalności zwycięzców’. Wręcz przeciwnie, to co ta większość reprezentuje to ‘mentalność frajerów’, a prawie cała reszta posiada ‘mentalność cwaniaków’, która frajerów wykorzystuje jak się da. ‘Mentalność zwycięzców’ od ‘cwaniaków’ różni się tym, że zwycięzca dąży wszystkimi swoimi siłami do osiągnięcia celu w uczciwej walce, cwaniak – za wszelką cenę tzw. po trupach, gdzie zwykle fair play nie obowiązuje (czyż to właśnie nie polskie?;] ). Taki podział można przytoczyć do wielu aspektów życia.
Jak inaczej wytłumaczyć większość niepowodzeń naszych sportowców, kiedy oni sami po tym fakcie wypowiadają się słowami „nie wiem co się stało”… Ja wiem – nie umiesz wygrywać frajerze, a skoro nie wiesz dlaczego, będziesz przegrywać dalej. Wszystkie tego przyczyny, a jest ich kilka, siedzą w psychice, która ma zasadnicze znaczenie w osiągnięciu sukcesu, nie tylko sportowego.
Czas na przykłady ze sfery ‘mentalności frajerów’, które w głównej mierze oprę o występ (w zasadzie wielką klęskę) polskich siatkarzy na Igrzyskach. Siatkówka jest bowiem moją życiową pasją, a jako że „siedzę w niej” od dziecka, pozwolę sobie na jej zastosowanie.
Nie pierwszy raz już nasi siatkarze ponoszą zaskakującą klęskę na najważniejszej imprezie sezonu, choć sami trenerzy nie wiedzą dlaczego, twierdząc że kadra była świetnie przygotowana. Skoro tak mówią trenerzy, to zapewne tak było. Jedynym uzasadnieniem zatem jest właśnie psychika i brak mentalności zwycięzców, potwierdzony chociażby słowami, pożal się, kapitana „Jeśli ktoś uważa, że zawiedliśmy, to jego problem”. Tak kurwa, mam z tym problem! Bo jak kapitan reprezentacji kraju może powiedzieć coś takiego po takiej wtopie?! Wstyd i kompromitacja z jego strony. A przede wszystkim kompletny brak świadomości poniesionej klęski i jej przyczyn więc i brak przyznania się do niej. Równoznaczne jest to tym samym z brakiem świadomości postawionego przed nimi celu i dążenia do jego osiągnięcia – frajerstwo.
Jak już wspomniałem mentalność ta nie jest zarezerwowana tylko dla sportowców, to STAN UMYSŁU jaki towarzyszy większości Polaków. My kibice zafundowaliśmy bowiem, naszym siatkarzom (ale i nie tylko) „wychowanie bezstresowe”, streszczone w znanym „nic się nie stało” albo „to tylko sport”. Nasi siatkarze wierzą w to, albowiem to nie ma większego znaczenia czy wygrywają, czy przegrywają. I tak są uwielbiani, szczęśliwe tłumy witają ich na lotniskach, a niech nikt się nie warzy ich nawet skrytykować! To może łaskawie coś jeszcze wygrają kiedyś… W sumie to dziwne, że i tak czasem coś wygrają, bo na dobrą sprawę mogliby wszystko po kolei przegrywać, a wszyscy i tak będą dumnie czekać na nich i bronić jak zwycięzców.
Witające rzesze radosnych kibiców powodują efekt samouwielbienia naszych dzielnych chłopców i brak jakiejkolwiek świadomości zawodu czy porażki, co wspominałem już wyżej. Żaden z naszych siatkarzy, ani razu do tej pory, nie powiedział prostego „przepraszamy, to nasza wina bo spierdoliliśmy to”. Siatkarze se myślą, że skoro takie tłumy ich witają, a oni są kochani pomimo, że przegrali, to za co tu przepraszać? To kolejny element – frajerstwa. Samonapędzająca się machina frajerstwa! Czy słyszeliście, żeby kiedykolwiek w Stanach witano przegranych koszykarzy albo w Brazylii piłkarzy po porażce?… No nie, bo się liczy tylko zwycięstwo i to ono jest celem.
Może to wielbienie klęsk, świadomość zawsze „tego broniącego się” w rywalizacji, to wpływ naszej wielowiekowej heroicznej historii: zaborów, przegranych wszystkich powstań, okupacji, zawsze męczeńskiej walki o niepodległość?… Dlatego też zagraniczni trenerzy (którzy od pewnego czasu prowadzą reprezentację) nie są w stanie zrozumieć takiego sposobu myślenia Polaków i że to jest powód wszystkich sportowych klęsk. Nie neguję bohaterstwa czy chwały naszego narodu jakimi się wykazał przez wieki, dumny jestem z tego, że jestem Polakiem (tym bardziej mnie wkurwia, że nasz kraj tak wygląda), ale prawda jest taka, że my umiemy tylko walczyć o naszą wolność, a nie umiemy w ogóle z niej korzystać. Czyż nie ma to właśnie przełożenia od sportu począwszy, a skończywszy na otaczającej nas tzw. „polskiej rzeczywistości”? Państwo i grupa cwaniaków, którzy rypią innych z kasy i dymają we wszystkie strony, spotyka się jedynie z reakcją w postaci dobrze znanych polskich sloganów: „co zrobić, nic się nie poradzi”, „wszystko się jakoś ułoży”, „jakoś to będzie”… a właśnie, że nie będzie kurwa dopóki wszyscy będą tylko tak siedzieć i pierdolić jak potrzaskani!! Jeśli nie weźmiesz sprawy w swoje ręce i będziesz dawał sobą pomiatać to faktycznie gówno poradzisz, a ta banda będzie robić z tobą co im się podoba. Jak np. będziesz dalej głosować na tych skurwieli z PO z jedynym uzasadnieniem, żeby tylko PIS nie wygrał, to tak dalej będzie.
Chciałbym uświadomić po prostu wam dziś, że trzeba walczyć o swoje w życiu (uczciwie rzecz jasna), nie poddawać się porażkami i skurwysynom oraz żeby dawać z siebie wszystko, bo nie próbując dojść do celu w ten sposób, już na starcie jesteście przegrani. A przegrana nie może być przecież sukcesem.
Dlatego też wkurwia mnie niezmiernie to wielbienie kolejnych klęsk i frajerskie hasła jakie się pojawiły po Igrzyskach w stylu „Podziękujmy naszym siatkarzom”… za co kurwa?! Za to że mistrzowsko to przejebali nawet z Australią? Wierni i dumni kibice bez względu na to czy wygrywamy czy przegrywamy, zrozumiejmy to wreszcie – nie ma za co dziękować po każdej klęsce, bo takim sposobem nigdy się nic nie wygra i do niczego nie dojdzie. Jestem pasjonatem siatkówki, ale nie można być ślepym i bez względu na to co by nie było, śpiewać „nic się nie stało”… a właśnie, że się kurwa stało!! Bo przerżnęliśmy to po mistrzowsku, po raz kolejny z resztą. Wszystko było w naszych rękach, a takiej drogi do medalu każdy zazdrościł. I co? …”niestety IO nam nie wyszły” (to najczęściej powtarzane zdanie na Igrzyskach przez Polaków). Jak to tak po prostu nie wyszły? I tylko tyle? Ale dlaczego nie wyszły? Po raz kolejny z resztą? Przecież 3 tygodnie wcześniej nikt jeszcze nie chciał na nas trafić… Trzeba sobie powiedzieć wprost panowie, po męsku – jaja się wam po prostu ugotowały i żeście to spierdolili aż miło, jak frajerzy.
Jeszcze jedna rzecz jaka mnie wkurwia ciężko. Naszym sportowcom często towarzyszy brak utożsamiania się z narodem czy docenienia zaszczytu i niepowtarzalnej szansy reprezentowania kraju, ogólnie odnosząc – odpowiedzialności za wspólne dobro. Boli mnie więc trochę jak nasz reprezentant mówi, że „to nie kibice mogą się czuć przegrani, nie dziennikarze, ale tylko oni sami”… kurwa, ja pierdolę!! Nie jedziecie se tam prywatnie, ani zarobkowo, tylko reprezentujecie kraj i cały naród – miliony ludzi!! To w ich imieniu gracie, to zaszczyt i wyróżnienie, o jakim można pomarzyć i dane jest tylko nielicznym!! Tak, pośrednio mogę się czuć zatem przegranym!! Po raz kolejny. Ale widzę, że naszym siatkarzom brak tej świadomości do końca nie przeszkadza. Myślę zatem, że długo nie będziemy musieli czekać na kolejną klęskę, w końcu nic się nie stanie, to tylko sport, a tłumy i tak ich będą kochać.
A ileż to razy w Polsce miały miejsce różne przekręty z publicznych pieniędzy i złodziejstwo („no bo to przecież publiczne pieniądze, a nie moje” – takie jest mniemanie sporej grupy ludzi), obecnie np. zamykanie szkół itd. Ludzie się tylko przyglądali i nikt się nic nie odezwał, bo „to nie moja sprawa” albo „i tak się nic nie poradzi”. To jest odpowiedzialność za wspólne dobro więc w tym też twoje. Jeśli ludzie się zbiorą, powalczą i nie pozwolą, pokażą że im zależy i ma to dla nich znaczenie, to wyjdą na swoje. Trzeba walczyć o wspólne dobro, bo to dobro całego narodu, którego ty też jesteś częścią.
Posłowie
Ktoś mi może teraz wypomnieć, że tu wielce jakieś kazania prawię o psychice zwycięzcy, a sam bezrobotnym jestem. Póki co jestem, ale ja się nie poddałem systemowi jak wielu do tej pory oraz nie twierdzę frajersko, że nic się nie da z tym zrobić i jakoś to będzie. Jeśli to nie jest możliwe tutaj, to wyjadę tam gdzie możliwe się stanie, bo wiem co chcę robić w życiu i do tego dążę, a dam z siebie tyle ile będę potrafił, żeby to kiedyś osiągnąć. Tymczasem kiedyś tu w Polsce, wielu dalej będzie siedzieć i frajersko mówić to samo „a no tak to u nas jest, ale co zrobić? nic nie poradzisz”, przyglądając się tylko przy tym, jak sami są dymani.
29 sierpnia, 2012 o godzinie 21:47
Pozwól że dodam coś od siebie, otóż powiedziałbym, iż z Polakami jest tak, że dążymy do celu, walczymy o swoje, lecz w pewnym momencie na drodze do sukcesu stają nam pochwały i nie chodzi mi o to, że „po chuj mam się starać skoro i tak już mnie uwielbiają?” tak jak to opisałeś, tylko o to, że Polak chwalony zaczyna olewać zagadnienie, no bo „przecież jestem kurwa najlepszy co on mi może zrobić?” I tutaj leży nasz problem, potrafimy dojśc naprawde wysoko, lecz gdy już prawie jesteśmy u szczytu nasz samozachwyt potrafi nas zniszczyć.
31 sierpnia, 2012 o godzinie 21:30
Przedstawiłeś sedno sprawy, temat rozpierdolony do szpiku. – nic dodać nic ująć. Rzeczywiście na takim schemacie myślenia większość z nas sie opiera. Bierna zgoda na porażkę i ni chuja nic z tym nie robimy. Później wychodzi z nas jakaś niepohamowana radość z pojedynczych zwycięstw i brak chęci, czy kurwa umiejętności prostej, konkretnej krytyki. w internecie niema słowa „krytyka” tylko 'hejt” – to jest kurwa następstwo własnie takiego popierdolonego myślenia.
PS: Nie wszystkie powstania zakończyły się porażką ;)
31 sierpnia, 2012 o godzinie 23:05
@PS: to było uogólnienie co do powstań, choć faktycznie niemal wszystkie były przegrane. co do istotnych wygranych to w zasadzie tylko Powstanie Wielkopolskie.
dzięki za zrozumienie i miłe komentarze;]