Wejherowo cz.2

14 marca, 2012, Autor:

Wejherowo nie Hawaje, każdy Pomorzanin to wie.

To, że piszę o tym mieście już drugi raz, może stać się dla niego reklamą i ludzie będą chcieli zawitać do tego przepięknego miejsca, tylko po to by przeżyć serię ekstremalnie ryzykownych zdarzeń.

Do Trójmiasta jeżdżę często, więc i całkiem niedawno, w mrozach i wietrzyskach wybrałam się do Gdańska z 'psiapsiółkami’. Los chciał, że nie zdążyłyśmy na pociąg powrotny (tak naprawdę to nie była wina losu, tylko moja). SKM w dni powszednie, ma pociągi co jebane dwie godziny. Ale dobra, łapiemy spokój. Czytamy rozkład. Jedzie jakieś rozklekotane gówno do Wejherowa, stamtąd linia TLK do Kołobrzegu, przystanek w moim mieście. Ze strachem w gaciach decydujemy się na podróż do Wejherowa. W kasie pierwszy wkurw, bo nagle dowiadujemy się, że bilet do Wejherowa linią SKM kosztuje tylko złotówkę mniej, niż miałby jechać 50 km dalej do naszego miasta. Spokój. Grzecznie kupujemy bilety. Jedziemy w przedziale z jakimiś dresami i innym nocnym chłamem. Jest kurewsko miło i klimatycznie. W moim umyśle toczy się bitwa: „lepiej jak najszybciej wysiąść z tego pociągu, czy raczej jak najdłużej nim jechać, żeby nie wysiąść w Wejherowie?”

To było nieuniknione: Przystanek Wejherowo, wysiadamy.

Myślę sobie: „w sumie może zbyt stereotypowo podchodzę do tego miasta, koniec końców nigdy nic mi się tu nie stało”, ale stawiając moją stopę na warstwie potłuczonego szkła od razu po wysiadce, zapomniałam o jakimkolwiek pozytywnym podejściu i zaczęłam się wkurwiać.

Bezpieczniejszą drogą dojścia do budynku dworca było zapierdalanie przez jebane tory, porośnięte papierem toaletowym. Gdybyśmy chciały przejść tunelem prawdopodobnie ilość amoniaku, unoszącego się z plam moczu, wypaliłaby nam oczy.

Przysięgam, że przed popchnięciem drzwi, odetchnęłam głęboko, przygotowując się na najgorsze. Wyrzuciłyśmy z siebie salwy nerwowego śmiechu, kiedy te piękne drzwi zaskrzypiały jak w jakimś horrorze. Jest ok. 22, ciemnica, zima, chłód, stare drzwi dworca, które skrzypią jak pojebane, pustka w środku, trzeszcząca jarzeniówka nad nami.

Drugi mega wkurw przyszedł już po chwili. Podchodzę do kasy, której szyba jest zabezpieczona kratami jak w żółtym domu. Podejrzewam, że to po to, gdyby ta kobieta siedząca po drugiej stronie, nagle chciała spierdolić. Proszę grzecznie o bilety do mojej mieściny, wydaję z siebie zdziwionym tonem: „ile kurwa?” i płacę 35 zł za trzy bilety… Dobra, huj z tym. Chcemy po prostu wrócić do domu. Wkładam bilety do portfela, w którym kasy już coraz mniej, odwracamy się z koleżankami i ku naszej radości wyrastają na wprost naszych oczu dwa automaty z ciepłymi napojami. Jakaż euforia nas ogarnęła na samą myśl o czymś ciepłym (wcześniej udało nam się wpierdolić zmrożoną czekoladę, którą znalazłam na dnie torebki).

– Kurwa, automat! – krzyczy rozradowana Paulina i wrzuca 5 zł do maszyny. Wydobywa się z niej przyjemny dźwięk, jaki z siebie wydają te przecudne stworzenia wypełnione kawą. Pierwsza łapię za kubek i już niemal przykładam go do ust, już prawię wypijam ten eliksir siły, gdy nagle moje ramię zamiera i dostrzegam, że w plastikowym kubku nie ma kurwa czekolady.

– Co to kurwa jest? – pytamy wszystkie razem nachylając się nad naczyniem. Widzimy jakiś mętny płyn zabarwiony na kolor czekoladowych rzygowin. Ogarnia nas obrzydzenie. Przechyliłam kubek i całe te siki, czy co to kurwa mać mogło być, wylały się na ziemię. Miałyśmy jakąś nadzieję, że może w drugim automacie będzie coś dobrego, chociaż i tak pewnie byśmy tego nie wypiły, po przeżyciach z poprzednim kawo-dajnikiem. Poprzednie 2, 50 poszło się jebać. Kolejne koszty, ale trudno… Wrzucamy piątkę do drugiej maszyny. Osłupienie, moneta przelatuje z brzękiem i przetacza się po dworcu aż pod samą kasę biletową. Zajeeeeeeeeeeebiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiściiiiiiiiieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.

I tak bawimy się aż do przyjazdu pociągu. Wrzucamy monetę do automatu i patrzymy jak daleko przeturla się po podłodze.

Na prawdę kocham Wejherowo.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 10 raz(y), średnia ocen: 10,00 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Miasta

komentarze 3 do “Wejherowo cz.2”

  1.  Szturmierz pisze:
    15 marca, 2012 o godzinie 12:17

    heh Ty przynajmniej masz dworzec z torami! Bo u mnie co prawda dworzec jest, ale torów szukać by chyba kurwa pod ziemią… Fajnie opisałaś scenerią dworca :D

  2.  Kistos pisze:
    15 marca, 2012 o godzinie 14:00

    Kurna ten opis wydaje mi się dziwnie znajomy. I też nie lubię Wejherowa bo to wypizdowie

  3.  Faquś pisze:
    15 marca, 2012 o godzinie 19:14

    A ja lubię Wejo. Dworzec jest naprawdę sympatyczny ! Ciesz się, że przesiadki nie łapiesz w Redzie. Do tego Wejherowo to drugie miasto w okolicy po Gdańsku, gdzie można znaleźć zainteresowanie szachami.

Napisz komentarz