Poświętne kuzynostwo
28 grudnia, 2011, Autor: omandrynWigilia za pasem, Mikołaj spierdolił oraz dwa dni świąt mamy już z głowy. Jakoś trafiło mi w tym roku że naprawdę dość miło spędziłem ten czas z rodziną w oparach dymu i procentów. Gdy już wszystko się ze sobą wygadało oraz wyhulało miałem jak się okazało mylną nadzieje że rodzinka cała pojedzie do siebie by wypocząć i z zapałem przygotowywać się na noc sylwestrową a ja kilka dni wreszcie przebimbam w domu wpierdalając resztki ze świąt przed telewizorem czy komputerem. Nic bardziej mylnego, na dowidzenia ciotunie moje kochane zostawiły mi swoje pociechy by troszkę z omandrynkiem ogóra pokisili. Ja pierdole… – pomyślałem. Chciałem już się bronić że niby mnie nie będzie w domu bo musze do Somalii zapierdalać kartofle przewracać czy coś w ten deseń ale z uśmiechem odrzekłem że jestem w chuj szczęśliwy że będą mi dupę zawracać.
I teraz mam ambaras w domu godny wpierdolenia się w bagno po same suty. Kuzynów jest dwóch, gwoli ścisłości. Jeden od drugiego bardziej nerwowy. To że nie mają na papierku ADHD to wiem, bo się nie badali w obawie wykrycia na dodatek HD, HD Ready, Full HD, Blue-Ray, 3D i HWDP chyba. Wiem że jedno ma gówno wspólnego z drugim ale jebać to. Latają za mną wszędzie, wysrać się spokojnie nie idzie bo już czatują pod drzwiami kiedy wyjdę. Nie wykluczam możliwości zapisywania przez nich dokładnych notatek na temat intensywności moich gazów jelitowych, czasu posiedzeń na mym tronie jak i natężeń hałasów które zazwyczaj temu towarzyszą. Jedzą tylko i wyłącznie kiedy ja jem, gdybym nic nie jadł zapewne by zdechli z głodu obok pełnej lodówki (bo po świętach, żeby nie było). Gdy mam zamiar wyjść poza dom oni już w furtce z bananem na japie pytają gdzie idziemy. Na dodatek jak już jesteśmy między ludźmi wymądrzają się niemiłosiernie. Jeden to typowy JyPy na 100% drugi kozak w gębie a co do czego to wzrok na dół. Oczywiście gównażeria jakby nie patrzeć. Jakby tego było mało wczoraj gdy przy zapalonej lampce przed snem wchłaniałem tekst dość ciekawej książki, te siury stali mi pod drzwiami chuj wie po co. Teorii na to nie znalazłem. O paleniu fajek już nie wspomnę a raczej sposobie ich palenia w zakamuflowaniu. Pójdzie taki jeden z drugim do kibla i spalą ta fajkę po czym ja wchodzę a tam tumany dymu i opecony sedes z pływającym petem na czele. Ale oczywiście to kurwa nie oni. Kran zjarał i wrzucił do kibla pewnie.
Jeszcze tylko dzisiejsza noc i jutro jadą do siebie lecz kilkudniowy pobyt moich kochanych kuzynów dał mi do myślenia. Refleksjami się akurat z moich domysłów nie podzielę bo szkoda pisać. Mam nadzieję że chociaż co poniektórzy mieli po świętach święty spokój.
Kategoria Dom, Życie
9 stycznia, 2012 o godzinie 20:47
a z kranu kiedyś kopciłem dobrze jebie po baniaku…