-Zmieniłeś się! -Zmieniłem się…?
14 lipca, 2011, Autor: sonidoAle się wkurwiłem. No, ale od początku. Postaram się w miarę przedstawić sytuację, choć nie mam zbyt wiele czasu.
Ja: student 3. roku (no, jeszcze poprawka we wrześniu, ale o tym potem). Po nieudanej przygodzie z poprzednią uczelnią, znalazłem nową, kurwa, zajebistą. Ocenki o wiele lepsze, samopoczucie itp. itd.
Kiedyś to chodziłem na wódkę (gimnazjum, liceum) co tydzień, przychodziłem pijany (gimnazjum), na studiach wyluzowany, spokojny, wszystko przemyślane i (w miarę) dopracowane. Zamieniłem tylko alko na bakę.
Źródło dochodów jako takie mam, nie stałe, nie duże, ale jest te kilka stówek miesięcznie na własne potrzeby (samochód, wypady itp), więc nie narzekam z tego powodu.
BTW, mieszkam z obojgiem rodziców, jednak nie odzywają się do siebie (dłuższa historia) od roku, dwóch. Chuj tam, mogą się nie odzywać, w sumie wolę to niż wydzieranie się.
Ogólnie to ja jestem dobry chłopak. Tylko ludzie mnie wkurwiają.
Ostatnio rozstałem się z dziewczyną niestety, kurwa, z mojej winy (drugi raz, pierwszy był jakiś miesiąc temu – na okres tygodnia). Poszło o bakę. Ona nie w takim się zakochała, ja to zatajałem i wyszło na jaw. Kilka razy ją okłamałem (dawniej też z fajkami), dlatego rozumiem, że no już nie mogła mi ufać. Wkurwiony byłem – i jestem – na siebie jak chuj, że tak ją wyjebałem. No i posypało się – mama (tak jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki) wkurwiona, bo rozstanie, bo leń, bo nieambitny, bo się zmieniłem na gorsze (rzekomo od ok. pół roku – czemuż więc teraz wyjeżdża z tym?). Nie widziała jakoś problemów we mnie wcześniej, tylko teraz się musiała przyczepić (o fajki aż tak się nie pluła – wiadomo, „nie pal szkoda zdrowia i pieniędzy”, ale bez przesady; tak na marginesie to niedużo papierosów wypalam (kilka dziennie).
Ja jestem nieambitny? Trzy lata dorabiam, staram się jak mogę, żeby to nie upadło!
Leń? Jak ktoś mnie o coś poprosi w domu, to pomagam. Może nie od razu, ale pomagam.
Zmieniłem się na gorsze? A kurwa oceny? nie widać poprawy? Z pierwszej uczelni zrezygnowałem (zaoczne), a teraz, jak mi zajebiście idzie (dzienne, trójki, czwórki, piątki, nie wszystko siada w pierwszych terminach, ale siada), to już tego nie zauważa.
No i wkurwiona chodzi już drugi dzień odkąd jej powiedziałem o rozstaniu. Najpierw truje łeb („o co wam poszło?”), a jak już się dowiedziała (oczywiście nie wspominałem o bace tylko o kłamstwach) to megawkurw normalnie: że auto ci kupiliśmy, żebyś z nią dojeżdżał, teraz się będziesz woził z koleżkami, po co naciskałeś, żebyśmy poznali rodziców Twojej dziewczyny (ja kurwa naciskałem?)
No i radź sobie człowieku sam. Z baki nie zamierzam rezygnować – wolę to niż wódę. Tak w sumie to chyba pierdole to wszystko teraz i ide zapalić.
PS. Wiem, że chujowy ten wpis, wiem, że pewnie nie wiesz, czy ja proszę o radę czy nie, ale kurwa nie jestem jakimś Dickensem. Poza tym to mój pierwszy wpis tutaj – i mój pierwszy wpis na blogu w ogóle.
PS2 Jak mnie coś wkurwi znów to od razu napiszę. Właściwie, to mam kurwa sporo sytuacji z przeszłości, które chciałbym opisać, ale nie wiem, kiedy znajdę czas.
Kategoria Ludzie, Różności, Zachowanie, Życie
15 lipca, 2011 o godzinie 11:59
Mi tez mówili że się zmieniłem… Pierdol to!
18 lipca, 2011 o godzinie 12:07
O,rzeczywiście, właśnie widzę podobieństwo sytuacji w naszych domach.. i znam z autopsji to co piszesz o ocenach, o pozytywnej zmianie na lepsze,której oczywiście nikt nie zauważa – bo po co? Bo tak jest kurwa w końcu łatwiej,wmawiać komuś lekko mówiąc,że jest nikim i kompletnym zerem. I mimo,że się starasz, to i tak każdy ma to wszystko w dupie,bo widzą drzazgę w Twoim oku,ale nie belkę we własnym. Powiem Ci jeszcze tylko,że nie jesteś sam. Pomyśl o tym..
28 listopada, 2011 o godzinie 19:03
Zgadzam się z Olką. Też mam podobną sytuację, tylko do mnie się mój step father nie odzywa, jeśli wiecie o czym mówię. I to przez ludzi, zwłaszcza „bliskich” się zmieniasz. Też mnie dziewczyna zostawiła, z podobnego powodu. I nie rezygnuj z baki, to jedna z nielicznych dobrych rzeczy.