Złodziejstwo-niższy stopień człowieczeństwa, szczyt skurwysyństwa
7 maja, 2011, Autor: PinioWracam sobie rano z imprezy na rowerku, godzina ok. 9:00. Wszystko fajnie, stawiam rower przed klatką, wyciągam klucze, patrzę, a tam uchylone okno od auta mojej rodziny, którym głównie jeździ mama. Myślę sobie, pewnie zapomniała, zaniosę rower, wezmę klucze do samochody i zamknę tę szybę. Wchodzę do domu, mama o dziwo śpi jeszcze, więc biorę klucze, schodzę na dół. Podchodzę do samochodu, nie widzę jakichś śladów włamania czy coś, tylko na siedzeniu pasażera jakieś części leżą, olałem to. Otworzyłem auto z daleka, więc nie wiem, nie zwróciłem uwagi, czy drzwi były wcześniej otwarte, zasiadam sobie w fotelu kierowcy, wyciągam kluczyk, chcę włożyć do stacyjki, patrzę, a tu kurwa stacyjki nie ma! Okazało się, że te części walające się po samochodzie to właśnie szczątki stacyjki. Od razu zreflektowałem się, że wszystko jest pootwierane, schowki itp. Mówię „kurwa co za zjeby pierdolone, kraść im się zachciało”. Dzwonię do matki, budzę ją, przyszła, powiedziała, że na 200% nie otwierała tej szyby, bo było coś z nią nie tak, więc nigdy jej nie otwierała. Zadzwoniliśmy po policję, przyjechali kurwa po 1.5h, policjant dumny orzekł „No, te Audi A4 to ostatnio chodliwy towar. Ale to jakiś palant był, że nie dał rady go odpalić hehehe”… Przemilczmy to, chociaż miał trochę racji. Pierdolony złodziej otworzył sobie szybę, rozjebał całą stacyjkę, ale nie potrafił już samochodu odpalić. I kurwa szkoda, bo auto ubezpieczone, by se je zajebał, my byśmy dostali odszkodowanie, nowe autko i chuj. A tak to trzeba kombinować lawetę albo coś, bo auta się uruchomić nawet nie da, a nie zostawi się go z otwartymi kurwa szybami. Obyło się w końcu bez lawety, stoczyliśmy z kilkoma mechanikami samochód do warsztatu kilkaset metrów dalej i chuj. Ubezpieczenie tylko od kradzieży i wybicia okien, więc wymiana stacyjki na własny koszt, czyli niecałe tysiąc złotych. Do kurwy nędzy, mógł już ten pajac albo się za to kurwa nie zabierać jak nie potrafi albo zajebać to pierdolone auto i byłby spokój. A tak to ani on szczęśliwy, ani my ani kurwa nikt, tylko pan co sobie zarobi na usłudze. Jebać wszystkich pierdolonych złodziei, niech się skurwiel cieszy, że kurwa nie wracałem w nocy, jak on opierdalał samochód, bo ja bym się w policję nie pierdolił, bym się cwelowi złodziejowi zajebanemu na ryj wysrał, to by może mu się zachciało uczciwie kurwa zarobić, a nie kradnąc jak frajer ostatni pierdolony. Jeszcze raz na koniec CHUJ W DUPĘ WSZYSTKIM KURWA ZŁODZIEJOM!
Tagi: złodziej auto samochód policja
Kategoria Różności
7 maja, 2011 o godzinie 19:57
dwa skuteczne sposoby na złodzieja 1.dodatkowe zabezpieczenie w postaci np; i tylko jak chcesz zapalić auto to musisz czegoś dotknąć..2.tam gdzie podłącza się komputer podciągnąć do jednego bolca prąd z akumulatora ….a w wogóle to auto zaminować ze jak odpali to go wyjebie w pizdu chuja …jak byś miłą problemy to poproś talibów..:))
7 maja, 2011 o godzinie 19:59
tak złodziei chuj w dupę tym skurwysynom jabncom by im zawsze szło wiatrem i piaskiem po oczach..
7 maja, 2011 o godzinie 21:52
chyba mniej niz 10 daja tylko złodzieje :>
7 maja, 2011 o godzinie 23:23
faktycznie jakiś zjebany ten złodziej że się kurwa zabrał do auta i go nie zajebał …. szczyt kurwa kretynizmu, nie dość że złodziej to jeszcze idiota!! DO PIECA KURWA !!
8 maja, 2011 o godzinie 07:59
„lawetę albo coś, bo auta się uruchomić nawet nie da”
czyli złodziej taki sam debil jak Wy :)
8 maja, 2011 o godzinie 11:32
Z tym, że złodziej chciał to auto zajebać, więc, że tak powiem powinien wiedzieć jak to zrobić. My nawet takiego zamiaru nie mieliśmy. Twój komentarz jest na podobnej zasadzie, jak ten dialog:
-Kurde, ale Małysz dzisiaj słabo skoczył.
-Jak taki mądry, to skocz lepiej.
8 maja, 2011 o godzinie 13:16
no tak, tak, nie MEGAwkurwiaj się, trochę dystansu ;)
Pociesz się tym, że „ukradli” Małysza, a nie auto :)
8 maja, 2011 o godzinie 15:19
Nie wkurwiam się, tylko chciałem wytłumaczyć różnicę :) Poza tym, mniej więcej wiem jak uruchomić samochód bez kluczyków, ale tylko o tym słyszałem, wolałbym nie próbować pierwszy raz na własnym samochodzie tylko po to, żeby zjechać kilkaset metrów w dół do warsztatu :D
8 maja, 2011 o godzinie 21:02
to może wystarczyło popchać jak w dół ;)
8 maja, 2011 o godzinie 21:55
No to tak zrobiliśmy „stoczyliśmy z kilkoma mechanikami samochód do warsztatu kilkaset metrów dalej i chuj. „
9 maja, 2011 o godzinie 11:26
aaa, zapomialem, skleroza i demencja starcza jak chuj ;)
12 maja, 2011 o godzinie 21:59
Na prawdę jakaś ułomna cipka się za to brała.
Proponuję zmienić sądownictwo w Polsze w ten sposób:
-kara za kradzież to trwałe uszkodzenie ciała BEZ możliwości odszkodowania/renty/datku dle bezrobotnych
i wymierzać ją wg. stosunku zamożności osoby okradanej do wartości przedmiotu.
Np. zajebującemu przeciętnej rodzinie przeciętny samochód upierdolić kciuk. A np. za wypoconego i wyharowanego poloneza biednej rodziny upierdolić dłoń od nadgarstka. Kiedyś działało;p
12 maja, 2011 o godzinie 22:00
Problem tylko polegałby na tym, że ni mógłby tego wykonać lekarz, ze względu na przysięgę. Ale jakby katom zrobić kurs rżnięcia kończyn..