„Kumple”

23 marca, 2011, Autor:

Siema,

trochę czasu nie pisałem… Generalnie kilka tygodniu temu pisałem, ale nie skończyłem i nie chcę mi się kończyć. Teraz muszę napisać o pewnej sytuacji, w sumie o sytuacjach.

Ten akapit jak nie chcesz, możesz go nie czytać.

Jak każdy wiadomo nastolatek, nie będę się alienował, czasem trzeba gdzieś wyjść, może kogoś poznać, może się pobawić (akurat jeśli o mnie chodzi to raczej bez używek). Zostałem zaproszony na urodziny. Ja głównie dlatego, ponieważ moja dziewczyna jest przyjaciółką organizatorki, oprócz mnie miało iść dwóch znajomych kumpli ze mną, m.in. obecny tutaj Pinio. Ogólnie rzecz biorąc wiedziałem że to będzie niewypał w chuj, wiadomo. Dzisiejsza „młodzież” dzieli się na kilka grup, w tym wpisie będzie ważna jedna, zwana „elitą”. Bynajmniej nie chodzi tutaj o gimnazjalną patologię, o ludzi najmocniejszych w gębie i dlatego zgrywają „kozaków”, a ponieważ wybrałem się do w miarę przyzwoitego liceum, o pewien typ ludzi… Prywatna szkoła, bogaci rodzice, sporo kumpli, na każdej imprezie napierdolony na maksa (wiadomo, jest kasa, trzeba się najebać). Swoją drogą nie rozumiem tego, dlaczego nie można iść na imprezę i napić się załóżmy tylko jednego piwa? Przecież to jest niewiarygodne dla niektórych, że potrafię odmówić! Rozumiecie o jakich ludzi chodzi. No i wiedziałem że to będzie niewypał, spięć żadnych wcześniej nie było, ale ludzie mnie po prostu wkurwiali. No i pewnego wieczora się zaczęło. Przyszliśmy w miarę wcześnie, by pogadać z ludźmi których się zna, jakiś czas później zaczęli się schodzić ludzie. Oczywiście na maksa wkurwiający, typ których nie nawidzę, żadnego cześć, przedstawienia się. Do zwykłego mieszkania weszło kilkadziesiąt osób, spora część z nich w ogóle nie zaproszona, współczucia gospodyni. Ale nie o tym.

W pewnym momencie wyszliśmy z dwoma kumplami się przejść na dwór, jeden niby usłyszał za nami słowa „wychodzą te pedały” – hm. Nikt chyba nie jest tak pojebany, żeby nazwać mnie pedałem, nie? Kilka godzin później jednak dotarło do mnie, że coś się dzieje, do Pinia zaczynają sapać, jeden zaczyna mu mówić pedale i tak dalej i tak dalej. W skrócie mówiąc – o mało nie doszło do rzeźni. Osoby neutralne cały czas mówiły „ej no patrz ilu ich jest, są starsi, napierdolą was” – KURWA! Chuj, dupa, pizda… Nie po to napierdalam się kilka razy w tygodniu na treningach od dość długiego czasu, żeby jakieś chuchro (czy jak to się pisze) osiemnastoletnie, czy inny w tym wieku nieogolony pod brzuszkiem, nabijał się ze mnie i myślał że może mi cokolwiek zrobić. Nie rozumiem jak można być tak zaślepionym i takim ignorantem, kurwa. Jak jeszcze nie trenowałem miałem wielki szacunek do osób, które coś w tym kierunku robią i nie dawałem im do zrozumienia na pewno że nimi gardzę, no bez kurwa przesady. Chciałbym, żeby każdy był uświadomiony, że nawet osoba która przez miesiąc, dwa, pochodzi na jakąkolwiek sztukę walki ma zdecydowanie większe szanse w walce ulicznej niż ktoś, kto się opierdala całe życie w prywatnej szkole w której chyba nawet wf’u nie ma, bynajmniej nie chodzi tutaj o margines, który zapełniają ludzie napierdalający się na ulicy conajmniej kilka razy w tygodniu.

Następny wątek ma w sobie akcję, jednak jego czytanie też nie jest zbyt sensowne.

Sytuacja się w sumie uspokoiła, mija kilka godzin. Moja ukochana zdecydowała, żeby mieć na to wszystko popularnie mówiąc (w sumie sam kiedyś napisałem referat tutaj, że to sformułowanie jest przynajmniej chujowe i nie powinno się go używać) „wyjebane” i pójść do pokoju obok. Minęło kilkanaście, może kilkadziesiąt minut na wykurwowaniu całej tej chorej sytuacji, jako osoba przyzwyczajona do normalnego trybu życia zacząłem być śpiący, położyliśmy się na łóżku. Rzecz w tym, ze po jakimś czasie do pokoju ni z dupy weszły jakieś trzy osoby, a że leżałem z dziewczyną w dość dwuznacznej pozycji, wiadomo z jakimi domysłami. Swoją drogą jakim trzeba być chujem, żeby wpaść na imprezę i przelecieć jakąś dupę w łóżku czyiś starych? A teraz jakim trzeba być chujem, żeby kogoś o to posądzać… No ale byli w sumie najebani i spaleni, więc załóżmy że da się wybaczyć. Kazaliśmy im łagodnie spierdalać i wyszli. Po niedługim czasie weszli do tego pokoju znów w jakąś trójkę z PEWNĄ (ta osoba będzie ważna) osobą po raz kolejny na czele, która się darła, wpadła dwa razy pierwsza i robiła przechujowe zamieszanie, za tym drugim razem zaczęli zdzierać kołdrę, o japierdolę, o chuj, o kurwa… Ja jestem z reguły spokojnym człowiekiem i rozkazałem im wypierdalać z małą przepowiednią w stylu św. Jana, czy innego Izajasza, że zaraz dostaną wpierdol jak nie wyjdą, poskutkowało. Nastąpił czas głębokiego oddechu, aby przywrócić stan równowagi umysłu, lecz NIE! Otworzyły się kurwa drzwi i oberwałem mandarynką w łeb (po chuju zabawne to było dla mnie), wyciągnąłem ochraniacz na szczękę z kieszeni, założyłem i… Stop. Przerwanie akcji. Na fotelu siedziała ta PEWNA osoba – mianowicie murzyn. Półmurzyn w sumie z zagranicznym imieniem. Wkurwiający. Generalnie nic nie miałem do murzynów i moje żarty były… Dla żartów, ale teraz… Żałuję że ich KKK nie wypierdolił wszystkich, albo żeby chociaż ich z tego pola bawełny nie wypuszczali, eh. Siedział na fotelu i wleciałem w niego, jednak jak to szkolony murzyn latający po drzewach za jedzeniem spierdolił i oberwał tylko średniego cepa w żebra, żeby po chwili stanąć wryty w ziemię nie wiedząc o co chodzi, wleciała pomiędzy cudowna siostrzyczna solenizantki i… Eh, dalej nic w sumie ciekawego.

Wyszedłem z „imprezy”, razem z dziewczyną uznaną za dziwkę i dwoma kumplami, którzy przynajmniej mnie nie opuścili, żeby w środku nocy godzinę czasu stać na przystanku i czekać aż przyjedzie wehikuł zabierający kobietę do domu. Żeby było zabawniej, w drodze powrotnej zgubiłem swój zajebisty ochraniacz na szczękę, który miałem w ryju gdy wygrałem swoją pierwszą ringową walkę, eh…

No i nadszedł czas przyjścia do szkoły i spotkania się ze sporą częścią tych ludzi. Spora większość z nich nie potrafi nawet w oczy spojrzeć człowiekowi, inni udają że nic się nie stało. Tragedia jakaś. I najgorsze – musiałem wysłuchiwać opinii w stylu (to akurat nie o tym gościu)
„on ma za wielu kumpli, którzy chętnie bili by się za niego. poza tym… […]” Japierdolę. Albo opinia w stylu „on by Ci najebał” – no KURWA! Ja rozumiem, że to czyjś kolega, ale żeby aż tak… Grr. Albo idąc przez nasz zajebisty rynek minąłem kilka osób, w tym jedną która tam była i zza pleców udało mi się usłyszeć ciekawy początek zdania „to jest ten ziomek, co[…]”, ciekawe co było dalej. Usłyszałem też kilka ciekawych wersji wydarzeń, widać plotki fajnie się rozchodzą, w sumie fajnie. Życie, kurwa… Życie.

Eh. Wypłakałem się, teraz idę kurwa spać, bo jutro szkoła.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 9 raz(y), średnia ocen: 7,56 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Różności

komentarzy 8 do “„Kumple””

  1.  HrabiaOlaf pisze:
    23 marca, 2011 o godzinie 23:34

    Hahaha Mikel, normalnie Hate Crime. Ale trochę chaotycznie napisałeś, musiałem doczytywać niektóre zdania ze dwa razy. Ogólnie niezły wkurw :)

  2.  gorg pisze:
    23 marca, 2011 o godzinie 23:50

    Po pierwszym odczycie przyznaję Ci racje w kwestii murzynów i pedałów,potem przeczytam jeszcze raz!

  3.  tyrq pisze:
    24 marca, 2011 o godzinie 03:45

    dobre dobre kurwa !

  4.  mikel pisze:
    24 marca, 2011 o godzinie 15:04

    Rzeczywiście nieczytelne, wybaczcie mi moje grzechy, proszę. Na swoje usprawiedliwienie mam wkurwienie i tanie rymy napisane w mniej niż pół godziny -.-

  5.  mikel pisze:
    24 marca, 2011 o godzinie 15:09

    A jeszcze jeden bonus, a’propos hate crime, o którym zapomniałem wam napisać. Na tejże imprezie obecny była nasz szkolny gwiazda, Grzegorz… Nie bez powodu pomieszałem odmianę, bowiem gdy go po raz pierwszy usłyszałem mówiącego „sorry”, nie wiedziałem kto to powiedział, ponieważ wokół mnie byli sami dobrzy koledzy (znam ich głosy) i jakaś przechodząca dziewczyna. Tak, Grzesiu jest pedałem, do czego się przyznaje, i wygląda jak totalnie płaska dziewczyna. Pinio wyzywany od pedałów zaczął gadać, że jest homofobem i nie ma zamiaru od kogoś wysłuchiwać że jest pedałem, na co pewna osoba mu „Masz coś do Grzesia?”, buehehe.

  6.  luke pisze:
    25 marca, 2011 o godzinie 02:01

    zajebisty wkurw i czytelny kurwa – czuć emocje – i to polskie wszechotaczające gówno :) NIE WRACAM KURWA !

  7.  Pinio pisze:
    25 marca, 2011 o godzinie 15:41

    luke, wróć na chwilę, zajeb mojego tzw. nauczyciela z historii, do tego tych paziów pierdolonych i możesz wracać do juesej.
    Frajerzy nie ogarniają agresora jak piją i tak to wygląda. Ja jak się najebię, to objawia się to zwykle zmułą, w skrajniejszych przypadkach konwulsjami. A 30kilowi frajerzy się nagle wielce cwani kurwa robią.

  8.  Letalne Prącie pisze:
    4 kwietnia, 2011 o godzinie 19:24

    8 lat trenowałem kung fu, później szczątkowo czepiałem się ruskich „sztuk” walki. I najważniejszą zasadą jest nie napierdalać się, kiedy nie trzeba.
    Ale to huja prawda. Czasem wystarczy najebać raz i zyskuje się respekt i spokój najczęściej aż do zmiany otoczenia ;]
    szkoda ochraniacza ;/

Napisz komentarz