Zasady

17 lutego, 2011, Autor:

Pochwa kurwa lony,

od razu przejdę do sedna sprawy.

Otóż trenuję sobie tajski boks… Taka przyjemna sztuka walki. Trenuję już jakiś… Dłuższy czas. Regularnie, bez opierdalania się, uzupełniając wszystko siłownią, bieganiem, czy innymi ćwiczeniami. Nadszedł czas, w którym powinienem się sprawdzić z innymi w tej sztuce i tutaj zaczynają się kredki.

Całe wkurwienie zaczęło narastać od badań sportowych. Wszystko musiałem wykonać w czasie krótszym niż pół tygodnia. Co najgorsze, nasze ministerstwo kurwa zdrowia ustaliło, że do zawodów i treningów pełnokontaktowych sztuk walk potrzebne nie są zwykłe badania. Pozwolę sobie przedstawić jak się ma sprawa dla kopaczy w piłkę – idziesz, robisz morfologię i mocz, mierzą ciśnienie i tętno, robisz dwadzieścia przysiadów, ciśnienie i tętno, lekarz sportowy ładnie pyta czy wszystko w porządku i tyle. Dla mnie – rzecz jasna – nie mogło być wszystko ładnie pięknie i składnie. Wiadomo, dokładniejsze badania trzeba przejść, ale bez przesady. Miałem już zrobione EKG (badanie „serca” czyt. układu krwionośnego), morfologię, badanie moczu. Jak się okazało, w morfologii zabrakło mi pierdolonego badania OB (odczyn Biernackiego, czy innego chuja). Zrobiłem – oczywiście na całą morfologię nie będę czekał, to musiałem zapłacić za samo OB. No i zaczęły się wizyty u specjalistów. Oprócz oczywiście lekarza sportowego potrzebowałem orzeczenia – okulisty, laryngologa i neurologa. Zaczęło się od laryngologa – babka nieogarnięta trochę sprawdziła mi kolejno nos i uszy. W chuj dokładnie mi je musiała sprawdzić, jak nie zauważyła perforacji błony bębenkowej (przewlekłe zapalenie ucha), no cóż… Ale jechać do jebanego miasta obok musiałem. Następnie okulista – znów musiałem na 10 minut jechać przez kurwa 40, żeby mi powiedziała że wszystko w porządku. No i neurolog – najciekawsze. Żeby wydał mi pozytywne orzeczenie (wg. pań z rejestracji) potrzebowałem wcześniej zrobionego badania EEG. Więc na owe się zarejestrowałem (w moim mieście PRYWATNIE musiałbym czekać 2 miesiące, oni mi to załatwili za darmo na następny dzień) i poszedłem na nie. Kochana Pani (2 dni później miałem wizytę u neurologa) powiedziała, że nie może wydać mi samego wykresu, ponieważ wszystko jest na „twardym dysku”. Szanowne panie z centrum medycyny sportowej upierały się, że nie może, a musi. Pokłóciłem się z szanowną panią z przychodni w której musiałbym czekać 2 tygodnie na opis. No cóż. Opis udało się uzyskać dopiero w dzień wizyty u lekarza sportowego. A co ciekawe – zostałem wychujany przez panie z rejestracji w CMS! Neurolog i tak wykonał swoje badania (wysuń język i dotknij lewą ręką prawego ucha, podnieś równo obie nogi do góry, te sprawy). Nadeszła wizyta u lekaraz sportowego – nawet nie spojrzał na cały plik badań, opisów, wyników i innych chujostw. Sprawdził mi kręgosłup i wypisał „orzeczenie”, w dodatku nie takie jak chciałem ze słowami „ja jestem lekarzem sportowym i wydałem orzeczenie, organizatorzy zawodów muszą je zaakceptować”. No cóż.

Badania dostałem w pewien czwartek – w sobotę miałem jechać na zawody. Ważyłem w tamtą środę 70kg, a miałem startować w kategorii do 67kg. Co to znaczy? To znaczy zrzucenie 3kg w ciągu 3 dni. Udało się, w piątek wieczorem bez wody w organizmie ważyłem 66,5kg. Wieczorem dowiedziałem się, że żaden z „trenerów” nie może ze mną jechać, bo za późno wszystko się „zorganizowało”. Zawitałem do Mc’Donalda żeby się nawpierdalać.

No i jest dzień dzisiejszy – w niedzielę mają być kolejne zawody. Z góry mówię że jednak nie jadę. Dlaczego? Ano kilka faktów:
– przyjazd ekip ma być w sobotę przed godziną 18, żeby wykonać „próbne ważenie zapobiegające oszustwom w zmianach kategorii wagowych”, ja mhm… A na stronie oczywiście podany tylko jeden link do noclegu. Pozdrawiam znajomego organizatora, który jest właścicielem tego miejsca do noclegów.
– słyszeliście, ze Polacy jak robią coś egzotycznego, to chcą być bardziej egzotyczni niż same źródło? Jakoś tak to było… Tradycyjną rzeczą w Muay Thai jest tańczenie Wai Kru (taniec śmierci, który tańczyli tajscy wojownicy przed pójściem na wojnę), oczywiście nie ma opcji ominięcia tego. No i zażyczyli sobie obowiązkowego posiadania „mongkonu”, takiej pierdolonej opasji na łeb. Tragedia jakaś.
– jeszcze ze sprzętu… Obowiązkowy ochraniacz na jajca, rzecz jasna. Ale mój, zwykły, z twardego tworzywa, z elastycznym paskiem. Oni oczywiście nie uznają takiego! Musi być kurwa jakiś skórzany pas, czy chuj wie co i metalowa miska, japierdolę.
– każdy zawodnik ma mieć ze sobą 2 komplety strojów pod narożniki. Narożniki są z reguły czerwone i niebieskie, a niektóre ringi mają kurwa białe i czarne…
– No i opłaty startowe… Które są jak najwyższe się da. Koszt organizacji czegoś takiego naprawdę nie jest duży. Szczególnie jak się ma już ring, ma wynajętą salę na stałe, ale nie. Dojazd 700km+nocleg+sprzęt+opłaty startowe razem 70zł. Masakra.

No i eh… To chyba tyle. No może jeszcze się wypłaczę, że ostatnio przyszło mi sparować z pewnym niezbyt ogarniętym technicznie zawodnikiem i dostałem takiego cepa w nos (podejrzewam, że połowa z was by lepiej uderzyła), nie dość że myślałem ze mi nos rozleciał się na 10 części, to jeszcze nos mnie napierdala nadal. Ponad tydzień czasu już. Dzisiaj mi się nawet śniło, że cała chrząstka, od góry do dołu, mi się trzymała jedynie na skórze, eheh.

I w ogóle ogólnie… Budyń.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 5 raz(y), średnia ocen: 8,20 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Sport, Zdrowie

komentarze 2 do “Zasady”

  1.  Pinio pisze:
    17 lutego, 2011 o godzinie 22:10

    „niezbyt ogarniętym technicznie zawodnikiem”
    Chodzi Ci o to z Kubą? Przecież aż tak źle z nim nie jest :D Chyba, że teraz na jakimś treningu, to mnie nie było ;x
    Ale z tymi badaniami to jest masakra, muszę się sam wziąć i je porobić…

  2.  mikel pisze:
    18 lutego, 2011 o godzinie 15:27

    No cepami mnie bił i akurat ten co siadł w nos zajebał patrząc się na moje stopy, to wiesz.

Napisz komentarz