„Jak zawsze współczująca i troskliwa rodzina”
14 stycznia, 2011, Autor: MonomagnumNapisze to zwięźle, sprawnie i na temat- bez zbędnego pierdolenia przejdę do rzeczy…
Od środy czuje się jak skurwiały pies, chyba dorwała mnie grypa. Gorączka wieczorem dochodzi do 40 stopni, łeb mi rozsadza, kaszel rozrywa gardło, duje płuca i przyprawia serce (z którym i tak mam już kłopoty) o palpitacje. W nieco lepszym stanie w środę, gdy to wszystko się zaczynało, poszedłem do szkoły. Z godziny na godzinę czułem si coraz gorzej… Wróciłem wreszcie do domu, gdzie na samo wejście różnica temperatur powietrza (przynajmniej tak mi się wydaje) spowodowała że kaszel mocno się nasilił, zrobiło mi się słabo a ciśnienie rozpierdalało mi zatoki. Snułem się chwile po domu, wtem powoli zaczęli schodzić domownicy. najpierw braciszek, jak zawsze jebnął plecakiem i siadł na kompa, później siostrzyczka- z nią nie było już tak łatwo. Gdy leżałem w łóżku czułem jej wzrok pełen pogardy, pretensji i zawiści wzrok. Teraz wielu z was może się zdziwić, ale moja rodzina ma do mnie pretensje gdy ja jestem chory! To jest po prostu popierdolone! W ich kurewskim mniemaniu nie mam prawa być kurwa chory, bo- no własnie w zasadzie chuj wie co. Siostra chodzi do pracy, skończyła szkołę, ale jak wydedukowałem na przestrzeni lat w których chorowałem im nie pasuje to że poprzez chorobę nie chodzę do szkoły. Do domu przyszła matka. Skrzętnie została powiadomiona (poza moimi plecami rzecz jasna) o tym że leżę w łóżku. Na samo wejście zaczęła drzeć ryj o polski z którego uciekłem, chyba o to bo w gorączce nie wiedziałem za bardzo nawet gdzie jestem, w oczach miałem czerwono, a łeb mi rozpierdalało. Pamiętam tez że zamilkła i z pogardą i złością zapytała: „Co Ci jest” czy coś takiego” Miałem ochotę kurwa powiedzieć „Chujów 100, nie interesuj się”, ale moja kultura i stan zdrowia nie pozwalały na to. Wbiłem głowę w poduszkę i w ciszy próbowałem zasnąć. Moja starania były niestety bezcelowe, gdy kilka minut po tym całym monologu, znowu wpierdoliły się obie (siostra i matka) do pokoju gdzie leżałem. Na cały ryj siostrzyczka zapytała mamusi, czy idę jutro do szkoły, mamusia odpowiedziała jej przecząco, stwierdzając krótko „przecież widzisz że jest chory” siostra na to: „A jak ja była chora (kilka dni przede mną), to musiałam iść do pracy” -No kurwa mać! Czujecie to?! Ja pierdole, myslałem że wstanę, pierdolnę jej w czerep i śmiechem ją zabije. Tego co powiedziała chyba nie muszę komentować- to było żałosne i tak głupie że zal dupę ściska, serce z bólu goreje. Do dzisiaj siedzę w domu, po tym jak dostałem krwotoku z nosa. Niemniej jednak mój stan zdrowia, liczne dowody że nie udaję nie zmieniły znacznie ich stosunku do mnie. Szczerze mówiąc mam na to wyjebane, sam się wykuruje, a jeśli ktoś z nich zachoruje, niech nawet nie patrzą w moją stronę bym podał im kubek herbaty, jak robiłem dotychczas.
Pozdrawiam!
Kategoria Dom
14 stycznia, 2011 o godzinie 13:40
Kopcu wracaj do zdrowia bo nudno na mieście :/
15 stycznia, 2011 o godzinie 16:53
Myckol a chuja czuje się gorzej z dnia na dzień… Wpierdalam uzdrawiający czosnek- może pomoże…
15 stycznia, 2011 o godzinie 19:12
Posiadanie krewnych jest przreklamowane