New Year’s wkurw
1 stycznia, 2011, Autor: WuBekZ nowym rokiem nowym krokiem.
Jak mnie wkurwia mój mąż totalnie. Albo idzie do roboty kłaść glazurę, albo siedzi cały dzień na internecie kurwa a głównie to na megawkurwie kurwa.
Mam mnie kompletnie w dupie : gary nie pozmywane, podłoga brudna, a ugotuje coś raz na rok i sam to wpierdoli.
Internet to wróg rodziny – żony wszystkich krajów łączcie się, nie dajmy zepchnąć się na manowce – kabel do internetu nie może być ważniejszy od nas – nasze gniazdka są o wiele atrakcyjniejsze i tez mozna sie podlaczyc od czasu do czasu dla sportu, relaksu i rekreacji, bądź w celu poćwiczenia nad prototypem.
Technika techniką – postęp postępem, ale ja ślub brałam z chłopem a nie z komputerem do kurwy nędzy.
A teraz cicocia dobra rada dla niezamężnych, jak już się chajtniecie to wypierdolcie komputer za okno, lub zróbcie na monety – dziada nic tak nie wkurwia jak musi za coś extra dopłacić – cha cha cha
Kiedyś było takie hasło : kobiety na traktory – chuja – kobiety na internet – z wałkami do ciasta i ścierami – zmasowany atak – precz z cyfrowa dyktaturą websajtów!
P.S. Dzisiaj też pierwsz co rano zrobił to komputer włączył – kurwa !
Tagi: new year's wkurw
Kategoria Zwyczaje
1 stycznia, 2011 o godzinie 14:42
no to po ptakach – koniec kawalerki ;)
1 stycznia, 2011 o godzinie 16:30
To nie internet jest wrogiem rodziny. To rodzina jest wrogiem internetu.
1 stycznia, 2011 o godzinie 17:01
Bla jezyk polski jest po to azeby byly nieporozumienia i takie tam bla, bla, bla. Inaczej zapytam : Jak rodzina moze byc wrogiem internetu? Ktos kiedys powiedzial ze czlowiek powinien wiedziec co robi. Wiec taki ow czlowiek- istota myslaca wynalazla INTERNET, zeby cytuje „pozozmawiac -jak to mowia w radzieckiej Rosji- z normalnymi ludzmi”. Wkurwiajcie sie na potege. HeHe
1 stycznia, 2011 o godzinie 16:34
Ta… W radzieckiej Rosji, to nawet wróg jest internetem rodziny, albo internet jest rodziną wroga.
1 stycznia, 2011 o godzinie 17:20
No jak to jak, budzę się i włączam internet – żona się wkurwia. Przychodzę w stanie, jaki przeżywa typowy koń po westernie, z roboty, włączam internet – żona się wkurwia. Tym samym żona staje się wrogiem internetu! Przecież to jasne i oczywiste :)
Oczywiście potraktuj to z dystansem, mówię to pół żartem.
1 stycznia, 2011 o godzinie 18:08
Człowiek wynalazł wiele autodestrukcyjnych rzeczy, vide: Parchate odpady ewolucji
1 stycznia, 2011 o godzinie 20:13
vide: żona. :)
1 stycznia, 2011 o godzinie 21:07
Hej Bla nie mow mi ze az takim wrogiem jest vide: zona:) A INTERNET to kochasz?
1 stycznia, 2011 o godzinie 20:31
ożenek to kościół wymyślił – ale przecież przymusu nie ma ;)
1 stycznia, 2011 o godzinie 21:05
Racja. Tym bardziej ze koscielnego nie bylo. A i przed cywilnym powiedzialam ze wcale nie musi tego robic. Ale powiedzial ze chce. No i pa.
1 stycznia, 2011 o godzinie 21:38
Przesadzam trochę, ironizuję. Ale dobra, odpowiem poważnie, choć pytanie, czy kocham internet, powinienem pozostawić bez komentarza. Nie. Traktuję go użytkowo i korzystam tylko wtedy, kiedy potrzebuję. A żona? Nie jestem „wrogiem”, bo z czym tu walczyć, bądźmy poważni. Jeśli o mnie chodzi, na dzień dzisiejszy bym się na pewno nie ożenił. Jakoś tak patrząc na zalety i wady związku, po stronie zalet widzę pełniejsze życie związane z obecnością drugiej osoby, po stronie wad niestety wszystko inne. Wybór jasny. Patrząc na otoczenie (oczywiście nie na swoją rodzinę, no gdzie tam, Boże uchowaj…) ze związków wynika sporo problemów, a ja nie lubię mieć problemów. Związki związane są ze stresem, a ja nie lubię się stresować. I jakoś nie wyobrażam sobie, żeby ktoś wisiał mi nad głową przez całe życie, bo to zakłóca moją prywatność i zabiera mi święty spokój. A ja lubię prywatność i święty spokój.
Oczywiście to tylko osobiste przemyślenia, proszę, aby nikt nie czuł się urażony. I przepraszam wszystkich, którzy musieli te wypociny czytać.
Pozdrawiam!
1 stycznia, 2011 o godzinie 21:59
Alez Bla drogi nie przepraszaj to tylko ja sie wkurwilam na swojego a nie na ciebie. A to co slysze od ciebie to tak jakbym slyszala albo na tyle znala swojego ze az zal sciska, kurwa, ze tak cos sie zmienilo, pokrecilo. A problemy, po to one sa zeby je rozwiazywac. Pozdrawiam. I zycze „wykurwistego” (szlachetnym slowa znaczeniu) nowego roku.
1 stycznia, 2011 o godzinie 22:08
ja sobie nie wyobrażam dnia bez internetu,ja poprostu muszę wiedzieć co się dzieje do okoła:) dzień bez męża owszem mogę sobie wyobrazić bo męża nie posiadam, dla mnie jest to powód do szczęścia ale dla mojej rodziny to już nie, wujkowie i ciotki chcieliby już przyjść na moje wesele, mama o wnuki sie dopomina, a brat chciałby placka zjeść(czasami się zastanawiam czy go w szpitalu nie podmienili). Póki co nie zamierzam zmienić stanu cywilnego. A po drugie jak mam zmienić stan cywilny jak faceci zamiast mózgu to siano mają? Same problemy tylko z tymi facetami, tak jakby człowiek własnych kłopotów nie miał:)
1 stycznia, 2011 o godzinie 22:14
komp bez internetu to jak facet bez jaj, żołnierz bez karabinu, samochód bez benzyny…bezużyteczny…
1 stycznia, 2011 o godzinie 22:36
Wow az sie wzruszylam. Dajcie mi troche ponarzekac i powkurwiac sie troche. To szczegolny dzien w moim roku. Jutro musze byc nice dla mojego bo ma urodziny. A co do komentarza twojego Prywatny Kacie wazac za i przeciw to ja od dzisiaj bez internetu nie moge juz dluzej. A z reszta- Admin mnie zmusil. To jego wina. He He
2 stycznia, 2011 o godzinie 00:02
kurwać mać ależ wy babska jesteście… piwa niet, interneta niet – to co kurwa można?
Tylko by się gździły całymi wieczorami przy akompaniamencie m jak milosc! ileż można! nawet koń pociągowy cały dzień orać nie może – i to jeszcze przy m jak milosc!!
2 stycznia, 2011 o godzinie 04:58
Jestem ciekawa o czym panowie by mysleli,gdyby nie bylo internetu?
2 stycznia, 2011 o godzinie 07:44
o piwie i o ewie tułacz!