Bracia fristajlerzy

30 listopada, 2010, Autor:

W Toruniu jest nawet okejowa knajpka NRD. Wiecie – młódź, rozjebane fotele, kontrolowalny syf i udawana dekadencja. Polecam, a nie jestem z Torunia.

Dowiedziałem się, że w piątek mają się tam pojedynkować fristajlerzy. Idę ja na ten pojedynek gadaczy, bo mam powody. Zrywam nawet robotę i puszczam pół godziny wcześniej kilkunastu ludzi i o 20.30 włażę do NRD. Ludzi od chuja. Kupuję piwo i wietrzę się na patio, choć wtedy /3 tygodnie temu/ w knajpie się jeszcze jarało.

Trochę po czasie. Ktoś z boku bałaka, że sprzęt się spierdolił i impreza się spóźnia. No chuj – piję browara. Nie mam z kim gadać, bo między mną a gówniarzami przepaść wiekowa i zlewają dziada. Wreszcie jakiś kontakt. Maturzyści. Więc jak debil pierdolę im swoją teorię, że nie ma zera i że to kretyński wymysł pojebanych matematyków i że wszystko trzeba wywrócić do góry nogami, ale maturzyści nie jarzą więc zamykam mordę. Godzina 21.00. Kupuję drugiego – małego browara. Dalej nie ma z kim gadać! Podzielność uwagi mam i słyszę jak z każdej strony lecą do mnie te głodne farmazony głównie o nauczycielach. Ja z tego już dawno wyrosłem – sam jestem kurwa NAUCZYCIELEM. Ale głośno śmieję się z powiedzonka – „Kto umie ten umie, kto nie umie ten uczy”.

Godzina 21.15. Idą jacyś fristajlerzy. Niosą jakieś bębny. Chuj – czekam. Raczej cierpliwy i tolerancyjny ze mnie fiut. Szczególnie dla artystów. Bo sam do tej pojebanej grupy przynależę. Sam się babrzę w słowie.

I powiedzmy lubię się w tym babrać, choć… a chuj z tym.

21.20. No nie chuj. Dalej myślę o słowie. Temat rzeka. Latami rozgryzałem ten szlagwort, ze „ono było na początku”. Mam na to jakąś swoją odpowiedź.

No ale… 21.30. Wiary na patio jakby mniej. Pytam i dowiaduję się, że impreza już się zaczęła. Gdzie? Jak? Kurwa?! Bez trzech dzwonków?!!! Okazuje się, że niedaleko, bo za ścianą. Przeciskam się obok kibla. Faktycznie, jest jeszcze jedna sala! Tłok, ścisk, większość stoi. Ci z tyłu pokładają się na glebie i jazgoczą. Ktoś tam na scenie pierdoli głodne farmazony przez rzężący mikrofon. Oczywiście projekcje wideo. Jakieś dekadence, sręce-kręce. Czyli popierdojebstwo. Z radością zauważam, że można jarać. Więc walę się na jakiś cudem wolnym zabytkowym fotelu dentystycznym, który stoi przy wyjściu i czekam na ucztę mistrzów słowa.

Idą następni fristajlerzy i niosą ponad tłumem kolejne bębny. Lubię bębny.

21.40. Gościu ze sceny, którego nie dane było mi zobaczyć, skrzeczy, że było losowanie i z 9-ciu czy 12-stu, chuj go wie /bo kurwa nie dosłyszałem/, artystów, wytypowano… i coś tam, coś tam. I że pierwsza para.

Wpierdalam swojego ulubionego R1 do gęby, moszczę się w cudem wolnym fotelu dentystycznym, sztacham się i jestem calusieńkim sobą gotów na pokaz mistrzów słowa. Ktoś tam skreczuje… no i słyszę Gostka, a w zasadzie nie słyszę. Bo napierdala coś w ten mikrofon, a ja go za chuja nie rozumiem. Za chuja!A gdzie kurwa jego mać szacun dla ukochanego przez was słowa?! No ja pierdolę! Drugi – to samo. Nie jarzę przekazu! Kurnia, do trzech razy sztuka! Kiedy trzeci się gotuje, przypominam sobie powiedzonko, że jakość całości jest taka jaka jest jakość najsłabszego ogniwa /ha ha to też o naszej reprezentacji w piłę/. No i jest trzeci, a jakoby go nie było.

Powolutku podnoszę się z cudem wolnego fotelu dentystycznego, powolutku mijam sracz, odstawiam niedopite piwo. Idę się napić wódki w swoim pokoju. A śpię sto metrów od enerde. RYM! Kurwa!


Wysłano z formularza nowego wpisu.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 7 raz(y), średnia ocen: 8,71 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Różności

1 komentarz do “Bracia fristajlerzy”

  1.  luke pisze:
    30 listopada, 2010 o godzinie 22:53

    z tym zerem to się kompletnie nie zgadzam, bo wszystko co istnieje jest zerem, zerem jest np. teraźniejszość

Napisz komentarz