Brrr
18 sierpnia, 2010, Autor: mikelWitajcie ponownie,
dzisiejszy wpis będzie krótki, a zarazem treściwy i wkurwiający.
tytuł ma bardziej przekazać wkurwienie, niż zimno, bowiem chciałoby się w zaistniałej sytuacji zacytować wczorajszy wpis na ścianie Luke’a „dupa”.
Jak to jest, że zasiadając czterema literami na miejscu spoczynku mam na ustach wypisane słowa (/wyrażenia) w stylu „japierdolę”, czy „kurwa mać”, gdyż kolana mnie tak napierdalają, że szkoda gadać… I odpocznijcie tu sobie.
Mało, za chwilę muszę zapierdalać na trening, którego sobie nie odpuszczę, bo byłem u lekarza który mnie zapewniał, że wszystko jest w porządku, to raz, a dwa to fakt, że za niedługo mam dość dużo ważnych „eventów” na które wypada być dobrze przygotowanym.
Jeszcze za dwa tygodnie nowa szkoła, kurwa…
Dziś było spokojnie, pozdrawiam serdecznie i mykam się męczyć.
Kategoria Różności
18 sierpnia, 2010 o godzinie 19:11
Mikel wytrzymaj do studiów. Tam spełniają się wszystkie marzenia. Przez całe życie chciałem mieć trzydniowy weekend i trzeci miesiąc wakacji…bo trójka to taka piękna liczba. Poszedłem na studia i co? Spełniło się :D
18 sierpnia, 2010 o godzinie 22:13
Ło w dupę, pierwszy raz widzę, jak ktoś chwali sobie studia bardziej od szkoły ^.^ Trzydniowy weekend? To chyba zależy od uczelni, patrząc na grafik zajęć na polibudzie śląskiej mają od pon do pt normalnie zajęcia. Co prawda przerwy kilkugodzinne między wykładami, ale mają.
19 sierpnia, 2010 o godzinie 15:11
Olaf – to ty na jakiś dziwnych studiach byłeś – ja miałem 11 mięsięcy wakacji, 1 miesiąc na naukę – głównie nocami, bo rano były jakieś niepotrzebne nikomu egzaminy, a tydzień to był cały wolny, chyba, że się coś zmieniło i teraz na studiach trzeba się faktycznie uczyć?????????????????????
19 sierpnia, 2010 o godzinie 16:11
Luke, myślę, że to zdecydowanie zależy od kierunku i uczelni… Powodzenia z taką nauką na medycynie, albo prawie. Na np. architekturze, czy mechatronice jedynie dojebią Ci co tydzień jakiś rysunek techniczny, a reszta to tak jak opisujesz… Jaki zaś kierunek wygląda tak jak Ty opisałeś i jaka uczelnia? ^.^ Chętnie bym został p. mgr. z takim zaangażowaniem w pracę.
19 sierpnia, 2010 o godzinie 16:36
Mikel – może przesadzilem, ale pamiętam, że uczyć to sie uczyłem 2 razy w roku jak była sesja i od czasu do czasu jak było kolokwium – chuj wie jak sie to pisze – jedynie co mnie rozjebało to ekonometria – to bylo takie kurestwo, że nikt tego nie czaił, a studiowałem marketing lub zarządzanie lub inną ekonomię, ale miałem kumpla na architekturze, też sie opierdalał, a medycyna nie jest łatwa, chyba że masz tatusia ordynatora – no to wtedy masz z górki – znam taki przypadek, ale to i tak nie ma znaczenia, bo czy się uczysz czy nie i tak po studiach musisz mieć taaaakie plecy, żeby dostać jakąś robotę, żeby z głodu nie umrzeć, a najlepiej jakbyś miał 24 lata, znał 5 języków i miał 10 lat doświadczenia zawodowego