WIosna idzie – na drogach kwiaty… i telefony!

10 marca, 2010, Autor:

Od stycznia nic nie dopisywałem, będąc w stanie permanentnej euforii, ale już mi przeszło.  Bałem się chwilę, że nie będę już potrzebował tej strony i oczyszczającej czynności jaką jest pisanie wkurwa, lecz na szczęście tak się nie stało.

Wracam więc.

Do rzeczy. Ledwo śnieg był stopniał i nieco się ociepliło, już radosny krakowski magistrat zarządził budowy, remonty, ulepszenia na drogach miasta królewskiego Krakowa. I byłoby wszystko w porządku, ale symultanicznie remontują dwa główne (!) skrzyżowania! Jaki tego efekt? Korek jak wszyscy diabli i o 15 nie da się wyjechać z Krakowa w żadną stronę. Gdy kiedyś przyjdzie bronić tego miasta przed wrogim germanem, mądry Szkop walnie dwie (DWIE KURWA!) bombki w w/w miejsca i miasto się podda. Jakby tego było mało, to wrócono do remontu zakopianki na odcinku 600 metrów na samym wyjeżdzie. Efekt? Cztery pasy zwężają się w jeden. Koniec.

Najdziwniejsze w tym wszystkim, że podchodze do całości bardzo spokojnie.  Nie denerwują mnie remonty, opierdalający się robotnicy na głównej arterii wylotowej Krakowa, nie denerwuje mnie reszta kierowców, którzy jeżdzą jakby nie widzieli nic wokół. Jestem oceanem spokoju.

Do kurwa czasu. Stało się to, na co czekałem od dawna…

Mój operator komórkowy przypomniał sobie, że będzie mi się kończyła umowa. I tutaj zaczyna się zabawa.

Jestem wiernym klientem. Jeśli coś działa i spełnia moje wymagania, to nie zmieniam nic. Tak było i z operatorem. Od siedmiu lat regularnie płacę niemały abonament. Dostałem umowę na dwa lata z telefonem, potem bez aparatu przedłużyłem ją o rok. Następnie, dobijając do pięciu lat, znów poprosiłem o nowy aparat. I teraz najlepsze. Umowa, która właśnie będzie się kończyć została zawarta przez telefon – wygodnie było i prosto. Do czasu aż zobaczyłem, co dostałem w ofercie dla stałego klienta. Po pierwsze – zapłaciłem 7 zł netto za telefon, który konkurencja dawała za złotówę. Nie chodzi mi tutaj o pieniądze, ale o zasadę! Po drugie – zostałem zachecony do zmiany starej taryfy, która służyła mi dobrze od pięciu lat (prosty przelicznik 1 minuta = 4 smsy; nic tutaj nie byli w stanie zjebać i nawymyślać!) . W dobrej wierze dałem się skusić na zmianę na jakieś kwotowe gówno, gdzie każde coś było przeliczane wprost na piniądze. I zaczął się cyrk. Przez pięc lat raz tylko przekroczyłem ilość minut bezpłatnych, zwłaszcza że posiadam telefon służbowy. Nagle okazało się, że co miesiąc musze dopłacać prawie 50 zł! Ilość rozmów się nie zmieniła, a rachunek poszybował w przestworza.

Jak to jest, że w każdym szanującym się przedsiębiorstwie najbardziej dba się o klienta stałego, wiernego i lojalnego. Jak to jest, że idzie mu się na rękę, jak potrzebuje coś zmienić, opóźnił się z płatnością? Jak to jest, że pisze się mu smsa/maila/dzwoni, jak mu się kończy promocja i się zdziwi przy następnym rozliczeniu? Jak to kurwa jest, że wszędzie się da, ale nie w branży telekomunikacyjnej?!

Dlatego też z tego miejsca chciałem oświadczyć, że tym razem sobie zapamiętam.

Drogi operatorze z owocem w nazwie!

Będziecie dla mnie bardzo mili, będziecie mnie kusić niezwykłymi promocjami, tanimi połączeniami i super telefonami. Będziecie uczynni, pomocni i uprzejmi. Bedziecie rozumiec moje potrzeby, będziecie dzwonić, by zaoszczędzić mi czasu i kłopotu, bym dał się uwiązać na kolejne dwa lata. Ale nie tym razem, nie tym kurwa mać razem! Ja również będę uprzejmy ale i niewzruszony. Podziękuję uprzejmie i zaniosę na piśmie wypowiedzenie, żeby im przez myśl nie przeszło automatycznie przedłużyć ze mną umowę (swoją drogą warto zwrócić na to uwagę, bo niedawno taki dynks wprowadzili). Spokojnie i delikatnie dam w ten sposób wyraz mojemu uczuciu zawodu i smutku, że w dupie się ma mnie i moje pieniądze. Rozumiem, że nie zbiedniejecie od tego i nic nie zmienicie w swojej pojebanej polityce zatrzymania klientów u siebie, ale przynajmniej mnie się zrobi lepiej.

Żeby dopełnić czary goryczy, opiszę jeszcze jak 3 lata temu dostałem polecenie służbowe ujednolicenia sieci komórkowej w firmie, w której pracuję. No to cyk – gajer, neseser, krawat i auto służbowe. Uderzam do salonów głównych. Wszędzie się dało, wszędzie się dało dopasować ofertę tak, by te 20 numerów jakoś pododawać. Ale nie u nich. Pomijając fakt, że po prostu mnie zlekceważono – 15 minut stałem i patrzyłem na babę, która chyba w pasjansa grała, to ostatecznie opryskliwie spuszczono mnie po brzytwie wciskając kilka standardowych ulotek.

Dlatego też z lojalnego klienta przeistoczyłem się w zaciekłego antypatyka tego operatora. Koniec wywodu.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 7 raz(y), średnia ocen: 9,43 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Ludzie, Różności

komentarze 3 do “WIosna idzie – na drogach kwiaty… i telefony!”

  1.  Kircia pisze:
    10 marca, 2010 o godzinie 16:32

    Samochodów przybywa. Nikt nie lubi jeździć autobusami, gdzie sporo ludzi bez „kultury” jeździ. A co do szwabów to z 70 lat temu baardzo mało kto miał samochód. I taki zwykły „robol” nie mógł go mieć.
    Współczuję tobie takiego chamstwa,że musisz dopłacać 50 zł. Teraz obecnie mało która firma szanuje takiego klienta, który jest z firmą już długi czas. I to powoduje zmniejszenie zysku dla tego operatora. Im głównie chodzi już o nowych klientów.

  2.  Ark pisze:
    10 marca, 2010 o godzinie 19:20

    1. Ilu jeszcze operatorów sprawdziłeś i porównałeś?
    2. W jaki sposób sprawdzałeś ofertę? (na or_nge online tylko, czy w salonie będąc do rozmowy przygotowanym?)
    3. Porównywałeś oferty innych sieci?
    4. Na co simlockowy telefon od operatora? Nie lepiej kupić odpowiedni aparat osobno i negocjować przemyślany abonament?

  3.  Judicious pisze:
    13 marca, 2010 o godzinie 17:32

    Dla pocieszenia powiem, że ja od 8 lat jestem wiernym klientem innego operatora. Też przedłużyłam umowę chociaż ostatnio za telefon, który dla nowego klienta był u nich za 1 zł ja zapłaciłam 100 zł! Teraz zachwalili mi jeden z super ekstra hitowych telefonów. Dobra zapłaciłam 100 zł i co ? I kurwa telefon piszczy! Na drugi dzień oddałam i miesiąc telefon jest w naprawie, bo zdaniem serwisu ten typ tak ma. Noż kurwa to jakby mi ktoś powiedział po kupieniu samochodu, który staje po przejechaniu 100 km że ten typ tak ma i że maja mnie w dupie. Nieważne że telefon oddałam na drugi dzień oni nic z tym nie zrobią. Ja pierdole, ale mnie wkurwili. Pójde z tym do rzecznika praw konsumentów. Jebany Chocolate !

Napisz komentarz